Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pilnowanie kiboli to dla śląskiej policji milionowe koszty. Płacimy je wszyscy

Redakcja
Wciąż nie mamy recepty na problem ze stadionowymi bandytami. Wystarczy grupa kiboli, aby piłkarskie święto zamienić w „spektakl”, na który nie zabralibyśmy naszych dzieci - pisze Patryk Drabek.

Chorzów. Tłum przechodzi z dworca kolejowego w kierunku stadionu. Tysiące osób, wzmożone policyjne siły i nagle: zaczyna się. Piłkarskie święto zamienia się w bezsensowną bitwę. Policjanci byli znieważani, w końcu jeden z nich został zaatakowany. Na stadionie - ciąg dalszy. W kierunku funkcjonariuszy biegnie grupa około 150 kiboli, jeden z nich rzuca najprawdopodobniej kamieniem i trafia młodą kobietę.

Za kiboli płacimy my wszyscy

Na szczęście nic poważnego się jej nie stało, ale niedzielne wydarzenia w Chorzowie pokazują, że na „działalności” kiboli najbardziej tracą normalni kibice, kluby oraz policja. Mecze Ruch Chorzów - Wisła Kraków oraz GKS Katowice - GKS Bełchatów zabezpieczało w sumie 350 funkcjonariuszy. Koszt? Ponad 50 tysięcy złotych. Pieniądze pochodzą oczywiście z naszych kieszeni. Zapłacimy za to wszyscy. Koszty ponoszą także zwykli funkcjonariusze i nie chodzi tutaj tylko o narażanie życia i zdrowia. Przed niedzielnym meczem Ruch - Wisła, przy stadionie doszło do wspomnianej na wstępie awantury. Na sygnałach pojechały tam radiowozy Oddziału Prewencji Policji z Katowic oraz chorzowskiej policji. Zderzyły się. Jednego z kierowców już ukarano mandatem, a najprawdopodobniej będzie musiał także pokryć koszty naprawy któregoś z tych radiowozów.

- Kuriozum: jeśli dwa pojazdy uczestniczące w kolizji są ubezpieczone u jednego ubezpieczyciela (a tak jest w policji - dop. red.), to nie zapłaci on za naprawę drugiego auta - tłumaczy Rafał Jankowski, wiceprzewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Katowicach.

- Ci policjanci nie jechali po kebaba, tylko na miejsce dużej bójki. Pośpiech był wskazany. Takie historie podczas dynamicznej akcji mogą się zdarzyć, a poniesione szkody powinno się wkalkulować w straty własne jednostki. My jesteśmy zaangażowani w służbę, ale nie może być sytuacji, że policjanci dokładają do tego biznesu. I tak sami już płacimy za swoje OC - wskazuje Rafał Jankowski.

Ponad milion złotych

Policja ponosi kolosalne straty w związku z zabezpieczeniem spotkań piłkarskich. Rzeczniczka prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach podinspektor Aleksandra Nowara przekazała, że w ubiegłym roku przy zabezpieczaniu przejazdów kibiców pracowało 14 tysięcy 321 policjantów. Koszty wyniosły 1 milion 300 tysięcy złotych! Jeżeli chodzi o incydenty na stadionach, to policjanci działają szybko i skutecznie, a agresywni pseudokibice są zatrzymywani.

Cała „otoczka” piłkarskich meczów angażuje jednak ogromne siły i środki.

- Policjanci, którzy powinni na co dzień patrolować ulice miast, są oderwani od swoich zadań tylko po to, by odseparować kibolskie hordy od zwykłych ludzi - podkreśla Rafał Jankowski. - Kluby patrzą nie dalej niż na czubek własnego nosa. Odpowiadają tylko za to, co dzieje się na stadionie, bo takie są przepisy, ale być może te przepisy trzeba teraz zrewidować? - pyta Jankowski.

Policyjny związkowiec idzie jeszcze dalej. Skoro kibole zrobili zadymę w Chorzowie, a policja poniosła straty, to może Ruch i Wisła partycypowałyby w zapłaceniu tego rachunku. - Włodarze klubów pozwalają kibolom na zbyt wiele. Jeśli klub wpuszcza na swój stadion hołotę, która śpiewa, że „zawsze i wszędzie policja j… będzie”, to taki sektor na następnym meczu powinien być zamknięty. Jeśli zwykły obywatel wykrzykiwałby na rynku w Katowicach takie słowa, to od razu otrzyma mandat i poniesie tego konsekwencje. Tłum na stadionie jest bezkarny - podkreśla Jankowski.
Rzeczniczka prasowa Ruchu Chorzów Donata Chruściel podkreśla, że klub nie ma takich uprawnień jak policja, by walczyć z problemem pseudokibiców. - Nie mamy ani takich środków, ani narzędzi. Zajmujemy się jednak edukacją. Wspólnie ze stowarzyszeniem sympatyków „Niebieskich” organizujemy szkolenia dotyczące zapisów ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, a na spotkaniach z dziećmi w szkołach i przedszkolach razem z zawodnikami uczymy bezpiecznego, pozytywnego i zgodnego z literą prawa kibicowania - wskazuje Donata Chruściel. - Jeśli jednak chodzi o bezpieczeństwo w sferze publicznej, możemy w tej kwestii służyć pomocą, ale to już nie są nasze zadania. Biorąc pod uwagę fakt, jak liczna jest społeczność kibicowska, nie można klubu obarczać odpowiedzialnością za niezgodne z prawem zachowania osób prywatnych w przestrzeni publicznej. Na osobę, która w trakcie meczu łamie ustawę, możemy natomiast nałożyć zakaz klubowy i póki on obowiązuje, nie wpuszczać na teren imprezy masowej - podkreśla Donata Chruściel.

Jak rozwiązać problem?

Sławomir Zaremba, adwokat z Katowic, podkreśla: niech wszyscy kibice, w ramach już powstałych lub nowych stowarzyszeń, wpłacają składki i kaucje. Te środki byłyby później przeznaczane na pokrycie ewentualnych zniszczeń. Jeśli ktoś nie należy do stowarzyszenia i narozrabia, to powinien być surowo karany. - Problem dotyczy zapewnienia bezpieczeństwa publicznego. Jeśli ci młodzi ludzie tak naprawdę pojechaliby gdzieś na polanę i tam uskuteczniali swoje harce, to nikomu by to nie przeszkadzało. Obecnie trzeba jednak zabezpieczyć majątek obywateli oraz zapewnić im bezpieczeństwo, jeśli przez przypadek znajdą się w tym oku cyklonu. To rola policji - podkreśla mecenas Zaremba.

Często z ust prominentnych polityków padały słowa o walce z pseudokibicami opartej na kompleksowej współpracy m.in. organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.

- Ja mam natomiast wrażenie, że jedynie policja robi, co może, ale sami nie damy rady. Naprawdę potrzeba kompleksowych rozwiązań. Przy użyciu pałki tego problemu nie załatwimy. Zapadają zbyt niskie wyroki, sprawy ciągną się zbyt długo, a zakazy stadionowe działają tylko w teorii - podsumowuje Rafał Jankowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pilnowanie kiboli to dla śląskiej policji milionowe koszty. Płacimy je wszyscy - Dziennik Zachodni

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza