Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po aferze w Gdańsku. Czy w Słupsku można załatwić prawko za łapówkę?

Zbigniew Marecki
Fot. Łukasz Capar
Po aferze z uzyskiwaniem prawa jazdy za łapówki w Gdańsku, toczy się dyskusja, czy i w Słupsku się to zdarza. Egzaminatorzy zapewniają, że z ośrodkiem w stolicy naszego województwa i jego metodami działania nie mają nic wspólnego.

- Nasz system eliminuje jakiekolwiek układy z egzaminatorami i uniemożliwia kombinowanie - zapewnia Zbigniew Wiczkowski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Słupsku. W ten sposób skomentował pytanie, czy w Słupsku mogłoby dojść do takiej afery, jaką w weekend zdemaskowano w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Gdańsku.

To naprawdę gigantyczna sprawa, bo w Gdańsku zarzuty dotyczące wręczania lub przyjmowania łapówek za zdanie egzaminu usłyszało już 200 osób. Są wśród nich egzaminatorzy, instruktorzy, pracownicy administracji oraz właściciele ośrodków nauki jazdy.

- Jesteśmy zupełnie niezależną placówką od tej, która działa w Gdańsku - zastrzega Wiczkowski. - Nie znam mechanizmu, który mógł tam doprowadzić do kombinacji z egzaminatorami. Za to mogę ręczyć, że system, który działa u nas, eliminuje możliwość przekupstwa.

Podstawą systemu jest program komputerowy, dzięki któremu egzaminator i kursant przystępujący do egzaminu spotykają się dopiero tuż przed wejściem na plac manewrowy.

- Nie ma możliwości zamiany egzaminatora ani porozumienia się z nim przed egzaminem, bo nikt nie wie, kogo wylosuje system. Poza tym egzaminatorzy w czasie egzaminu nie znają danych osobowych egzaminowanych. System też nie dopuszcza do tego, aby egzaminator egzaminował kursantów z ośrodka nauki jazdy, z którym on jest w jakiś sposób rodzinnie powiązany - wyjaśnia Zbigniew Wiczkowski.

Nawet sam dyrektor nie ma wpływu na to, kogo wylosuje system.
- Mogę to zobaczyć na ekranie komputera dopiero, gdy odbędzie się losowanie. Dzięki temu sam jestem wolny od wszelkich nacisków, bo nic nie mogę zrobić - podkreśla Wiczkowski.

W WORD w Słupsku obecnie pracuje piętnastu egzaminatorów. Dziennie egzaminują od 120 do 150 osób.

- Staramy się, aby egzamin odbył się w ciągu trzydziestu dni od momentu zapisu. To duże osiągnięcie, bo w wielu ośrodkach nie udaje się tego wymogu spełnić. Z tego względu na egzamin u nas zapisują się mieszkańcy Trójmiasta i okolic, Chojnic czy Sławna - wyjaśnia Zbigniew Wiczkowski.

Głównymi klientami słupskiego WORD są jednak mieszkańcy dawnego województwa słupskiego.

Zgodnie z wymogami prawnymi wszystkie pojazdy do egzaminowania, którymi dysponuje WORD, są wyposażone w kamery rejestrujące przebieg egzaminu.
Jednak z nieoficjalnych rozmów z instruktorami nauki jazdy wynika, że funkcjonujący w Polsce system sam wyzwala powstawanie rozmaitych układów między urzędnikami wydziałów komunikacji, szkołami jazdy a pracownikami WORD.

- Wystarczy choćby wymienić rankingi zdawalności, które można oglądać na stronach internetowych wydziałów komunikacji i WORD-ów. One same prowokują do powstawania nieformalnych powiązań, aby szkoła utrzymała się na szczycie rankingu - mówili nasi rozmówcy, którzy chcieli zachować anonimowość.

- My umieszczamy na nasze stronie internetowej wyniki zdawalności tylko tych ośrodków, które się na to godzą. Tu nie ma nic podejrzanego. Chodzi o to, aby kursanci wiedzieli, którzy instruktorzy się najbardziej sprawdzają jako nauczyciele nauki jazdy - odpiera zarzuty dyrektor Wiczkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza