Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PO chce komisji śledczej ws. Marka Falenty. PiS uważa to za element kampanii wyborczej

Leszek Rudziński
michal dyjuk/polska press
Platforma Obywatelska domaga się utworzenia komisji śledczej ds. szantażowania prezydenta przez skazanego w tzw. aferze podsłuchowej Marka Falentę. Tymczasem sprawa dotycząca twierdzeń biznesmena zwartych we wnioskach o ułaskawienie i mogących obciążać polityków PiS utknęła na biurku prezes warszawskiego Sądu Okręgowego. PiS widzi w działaniach opozycji próbę wykorzystania Falenty do celów politycznych.

Kancelaria Prezydenta poinformowała, że oprócz przekazania listu biznesmena Marka Falenty do Prokuratury Generalnej, został on również przekazany do Prokuratury Krajowej, aby ta sprawdziła czy jest on próbą szantażu prezydenta Andrzeja Dudy.

Na to mógłby wskazywać ton w jakim były biznesmen pisze do głowy państwa. „Proszę potraktować ten list jako ostatnią szansę na porozumienie się ze mną. Nie zamierzam umierać w samotności” - piał do prezydenta Marek Falenta, skazany na 2,5 roku więzienia za zlecenie podsłuchów w warszawskich restauracjach. Ponadto biznesmen w liście do głowy państwa - który upubliczniała „Rzeczpospolita” - pisał, że jeśli nie zostanie ułaskawiony, to „ujawni swoich mocodawców”. Na podjęcie decyzji dał prezydentowi miesiąc.

Zdaniem posłów PO działania rządu w sprawie Falenty są niewystarczające. - Oczekujemy od szefa rządu jasnej reakcji i jasnego działania. To z jego środowiska politycznego w ostatnich 3 latach wypływały nagrania, które nie były znane prokuraturze. Panie premierze, proszę wyjaśnić opinii publicznej, jaki jej pana związek z tą sprawą. Co pan wie na temat faktycznych zleceniodawców? I w jakich okolicznościach i o jakich sprawach mówiąc, został pan nagrany w różnych restauracjach? - pytał na konferencji prasowej w Sejmie wiceszef PO Tomasz Siemoniak.

Odniósł się także do informacji „Gazety Wyborczej”, która napisała, iż „lobbysta związany z Kancelarią Prezydenta twierdzi, że Marek Falenta powiedział mu o istnieniu nagrania z Jarosławem Kaczyńskim komentującym podsłuchy przyniesione przez biznesmena do siedziby PiS”, gdzie nagrani byli m.in. politycy PO-PSL.

Gazeta podała, że w spotkaniu miał też uczestniczyć ówczesny skarbnik PiS Stanisław Kostrzewski, o którym Falenta wspomniał w ostatnim wniosku o ułaskawienie oraz „zaufany człowiek Mariusza Kamińskiego” (obecnie koordynatora służb specjalnych).

- To jest w tym momencie klasyczna sprawa dla komisji śledczej, która powinna działać wtedy, gdy działania innych organów państwa nie przynoszą rezultatów. Liczymy w dalszym ciągu na informację prokuratora generalnego na tym posiedzeniu Sejmu. Jeśli nie, to wniosek o komisję śledczą – mówił Siemoniak.

Jak informuje „Rzeczpospolita” w aktach sprawy dot. Falenty jest podpisane przez sędziego Pawła Dobosza postanowienie o zawiadomieniu prokuratury o podejrzeniu przestępstw, o których pisze skazany. Falenta twierdzi m.in., że szef PiS Jarosław Kaczyński akceptował namowy Kostrzewskiego dotyczące organizacji nagrywania posłów PO-PSL. Biznesmen przekonuje również, że „nieustaleni ludzie z kręgów władzy” obiecywali mu „ułaskawienie za przysługi”.

Jak donosi gazeta, choć postanowienie o zawiadomieniu prokuratury o przestępstwie datowane jest na 4 czerwca, to do tej pory nie opuściło gmachu sądu. Według informacji dziennika dokument utknął na biurku prezes Sadu Okręgowego w Warszawie Joanny Bittner. Na razie nie wiadomo, kiedy sędzia podejmie decyzję, co dalej ze sprawą.

Sprawę „rewelacji” Falenty jak na razie bagatelizuje partia rządząca, która uważa, że działania opozycji zmierzają jedynie do uderzenia w PiS. „Ekstaza w Platformie, Koalicji Europejskiej i mainstreamie. Falenta przestępca, który jeszcze niedawno był potępiony nagle stał się wiarygodny. Cóż, jaka partia taki "bohater". Groźby i szantaż to jego desperacka linia obrony. Falenta uważa, że kampania wyborcza może być jego szansą” - napisała na Twitterze europosłaka PiS Beata Mazurek.

Afera podsłuchowa wybuchła w 2014 r., gdy tygodnik ,,Wprost” opublikował stenogramy z nielegalnych posłuchów polityków ówczesnego rządu i ludzi biznesu. Nagrań dokonywano w warszawskich restauracjach od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. Dwóch biznesmenów, w tym Marek Falenta oraz dwaj pracownicy restauracji usłyszeli zarzuty dotyczące współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych rozmów innym osobom. Ujawnienie nagrań spowodowało w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska.

Akt oskarżenia skierowała we wrześniu 2015 r. Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Prokuratura wskazywała, że motywy działania skazanych miały „charakter biznesowo-finansowy”.

Zdaniem mediów nagrane w restauracjach materiały mogły być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie jego firmy Składy Węgla oraz próbą zdobycia ważnych dla działalności gospodarczej informacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PO chce komisji śledczej ws. Marka Falenty. PiS uważa to za element kampanii wyborczej - Portal i.pl

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza