Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po naszej interwencji znowu ma w domu internet

Daniel Klusek [email protected]
Po naszej interwencji znowu ma w domu internet.
Po naszej interwencji znowu ma w domu internet. sxc.hu
Pani Ewa z Gardny Wielkiej kilka miesięcy czekała na podłączenie internetu do jej nowego domu. Po naszej interwencji w końcu się doczekała.

Sprawa ciągnęła się od początku roku.

- Kończyła mi się umowa na świadczenie usług w Orange, więc o czasie złoży­łam stosowne pismo, rezyg­nując z Neostrady na pop­rzed­­nim miejscu zamiesz­kania. Zapewniałam, że podpiszę umowę na nowym miejs­cu, jak tylko zorientuję się, czy jest taka możliwość, wyprowadziłam się bowiem na wieś w odległości 25 km od Słupska. Od konsultan­tów usłyszałam, że nie ma problemu, że wieś ma dostęp do usług internetowych z sieci Oran­ge - opowiada pani Ewa.

Okazało się, że, faktycznie, cała miejscowość ma dostęp do internetu, ale nasza czytelniczka już nie.

- Pech chciał, że mój domek jest pierwszym we wsi, a słup z kablami telefonicznymi stoi po drugiej stronie drogi. Cała wieś ma doprowadzenie po słupach do swoich mieszkań, ja natomiast usłyszałam, że, niestety, nie da się podłączyć mnie, bo trzeba ciągnąć kabel około 2,5 km, a taka inwestycja jest dla Orange nieopłacalna - twierdzi kobieta.

- Po kolejnej interwencji poinformowano nas, że pan się pomylił i nie potrzeba kabla ciągnąć 2,5 km, tylko 240 m. Ale kabel trzeba położyć pod wiejską drogą.

Kobieta próbowała więc radiowego dostępu do internetu. Przyjęła nawet na testy urządzenie, które jej to umożliwiało. Szybko jednak z niego zrezygnowała

- Z obiecanego przesyłu szybkości danych nie ma nawet 1/3, łącze jest, ale przerywane, trzeba czekać na załadowanie poczty ponad dwie minuty, nie mówiąc już o tym, że nie da się zaczytać żadnych filmików - narzeka nasza czytelniczka.

Ostatecznie kabel został zamontowany, pojawiły się jednak problemy z podłączeniem internetu. Kobieta dzie­siątki razy próbowała kontaktować się w tej spra­wie zarówno telefonicz­nie, jak i osobiście z przedstawicielami sieci Orange.

- Raz przyjechali 25 km po to tylko, żeby stwierdzić, iż kabel, który wisi osiem metrów nad ziemią, jest nie taki, jak powinien. Przyjechali po kilku dniach, ale okazało się, że nie mają zlecenia na montaż. Gdy w końcu coś podłączyli, okazało się, że nie mogę podpisać umowy. Teraz okazuje się jeszcze, że nie mam dostępności - mó­wi kobieta.

W sprawie naszej czytelniczki skontaktowaliśmy się z siecią Orange. Problem pani Ewy udało się rozwiązać w ciągu kilku dni.

Usługa dostępu do internetu u klientki działa, co potwierdziliśmy w rozmowie z klientką - zapewnia Maria Piechocka z biura prasowego Orange Polska w Poznaniu.

- Tak długi czas realizacji spowodowany był tym, że zamówienie klientki utknęło na błędzie systemowym. Aby uruchomić usługi, konieczne było przygotowanie nowego zamówienia. Przepraszamy panią Ewę za niedogodności spowodowane zaistniałą sytuacją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza