- Przed paroma miesiącami było już tak, że musieliśmy płacić ponad 54 złote za metr sześcienny ciepłej wody - przypomina Romuald Traut, szef komitetu protestacyjnego. - Aktualnie cena ta wynosi 24 złote.
O problemach ze spółdzielczą ciepłą wodą w Białym Borze pisaliśmy w "Głosie". Okazało się, że jej cena była wtedy najwyższą w kraju! Trudno się więc dziwić lokatorom, że zdecydowali się na protest.
- To prawda, człowiek bał się kąpać, żeby nie zbankrutować - wspomina pan Romuald. - Rachunki, jakie wtedy otrzymywaliśmy ze spółdzielni, po prostu zwalały z nóg.
Ciepła woda do lokatorskich mieszkań "Tęczy" dostarczana jest z centralnej kotłow
ni. Jej administratorem jest spółka. To ona naliczała spółdzielni horrendalne faktury. Z kolei władze spółdzielni koszty przerzucały na lokatorów. Komitet protestacyjny zażądał nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. Zamierzał rozliczyć z działalności prezesa i zarząd.
- Gdy emocje trochę opadły i zobaczyliśmy, że prezes wykonał różne kroki, by wyjaśnić cały problem z tymi kosmicznymi cenami, postanowiliśmy mu zaufać - przyznaje Romuald Traut. - I uważam, że dobrze zrobiliśmy. Sprawa została wyprostowana. Płacimy teraz niższe rachunki za ciepłą wodę. Mamy też zwróconą nadpłatę. I za to chwała panu prezesowi.
Co się więc stało, że sprawa przybrała tak korzystny dla lokatorów obrót?
- Okazało się, że licznik dostarczanego ciepła do podgrzania wody w kotłowni błędnie wskazywał wartości - tłumaczy prezes "Tęczy" Jan Bordun. - W wyniku naszych zabiegów został tam założony nowy licznik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?