Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po własne psy przyszedł do schroniska z policją. Zwierząt znowu nie dostał

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Krzysztof Piotrkowski
Wracamy do bulwersującej sprawy mieszkańca gminy Ustka, który wynajął mieszkanie przestępcom i stracił przez to swoje psy. Trafiły one do słupskiego schroniska i jego szefostwo teraz nie chce mężczyźnie wydać dwóch yorków.

Dzisiaj (czwartek, 20 maja) pan Piotr, o którego problemie pisaliśmy już tydzień temu przyszedł do słupskiego schroniska z... funkcjonariuszami policji. Swoich psów znowu jednak nie odzyskał.

Jak dowiedzieliśmy się w urzędzie, mężczyzna ma decyzję administracyjną władz gminy, które wcześniej odebrały mu zwierzęta. Decyzja została anulowana.W słupskim ratuszu, nadzorującym schronisko, mężczyzna był przed dzisiejszą wizytą po psy, usłyszeliśmy, że słupski urząd nie jest tu stroną, ale decyzja władz gminy jest jednoznaczna.

- Niestety policja nie pomogła, znowu nie dostałem swoich psów - żali się pan Piotr. - Jak będzie trzeba pójdę do sądu. Zrobię wszystko by moje yorki do mnie wróciły.

Okazuje się, że szefostwo schroniska, zażądało książeczki szczepień psów. A tam wpisana jest była żona mężczyzny.

- Mieliśmy już raz problem z rozwodzącym się małżeństwem, gdy psy wydaliśmy, a wziął je współmałżonek na złość drugiemu - tłumaczy to Barbara Aziukiewicz, prezes słupskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce, które prowadzi schronisko w Słupsku. - Osobiście spotkam się z tym panem i myślę, że dojdziemy do porozumienia. My musimy kierować się dobrem zwierząt.

- A dobro moje - pyta pan Piotr, który przypomina, że podczas poprzedniej wizyty kierownictwo schroniska poprosiło go na rozmowę z prawnikiem rodziny zastępczej dla yorków. - Zaproponowali mi za moje yorki pieniądze, ale nie pozwolili wziąć telefonu bym nie nagrał tej propozycji.A wilczura to sobie mogę zabrać.Dostarczę tę książeczkę szczepień.Nie odpuszczę psów.

Przypomnijmy, ta historia zaczęła się od komunikatu policyjnego. Słupscy policjanci wykryli nielegalną wytwórnię tytoniu w jednej z miejscowości w gminie Ustka. Zatrzymali sprawców. W komunikacie nie było nic o psach, znajdujących się na posesji.

- To były moje psy. Dwa yorki i długowłosy owczarek. Straciłem je na pół roku - denerwuje się pan Piotr.

Dlaczego tam trafiły. - Wszystko zgodnie z procedurą, wezwano nas na miejsce i decyzją administracyjną władz gminy Ustka psy trafiły do słupskiego schroniska - tłumaczy Robert Krzos, komendant straży gminnej w gminie Ustka.

Strażników wezwali policjanci, gdy zgarniali przestępców. I tak psy znalazły się w schronisku.Formalny paragraf - warunki w jakich żyły. Ale nikt ze znających sprawę nie powiedział nam dzisiaj, że psy były w uzasadniającym to stanie. A pan Piotr nawet pokazał zdjęcia domu i warunków w jakich psy żyły.

- I zaczęła się moja walka o ich odzyskanie - tłumaczy pan Piotr. - Sam padłem ofiarą przestępców, którzy wynajęli ode mnie dom. Skusiłem się, dobrze zapłacili a umowa była na firmę. Dobrze to wyglądało. Zagwarantowałem sobie, że psy zostaną i że mogę je odwiedzać, karmić i wyprowadzać na spacer. Wie pan jak to jest, jak się pracuje, nie zawsze ma się potem czas. Ale zwierzęta miały kupiony zapas jedzenia na kilka miesięcy i sąsiad obok zawsze do nich zachodził, gdy ja nie mogłem. Były pod opieką.

Oczywiście pan Piotr został wezwany przez wyjaśniających sprawę tytoniu policjantów. Wszystko się wyjaśniło, więc udał się po psy do schroniska.

- I tak byłem tam wiele razy. Zawsze kończyło się awanturą, nie wytrzymywałem. Chciałem psy odzyskać. Ale to nie było możliwe. Denerwowałem się. Okazało się że moje yorki trafiły do rodziny zastępczej. To jak się miałem nie denerwować - przyznaje mężczyzna.

Okazuje się, że nikt nie wyjaśnił mu na początku, co ma zrobić by psy odzyskać. Jak się okazało wysłano to pocztą, a on nie odebrał przesyłki, bo trafiła nie na ten adres.

Mężczyzna w końcu udał się więc do gminy i tam decyzję administracyjną o skierowaniu psów do schroniska odkręcił formalnie.

Władze schroniska wskazują, że yorki podczas pobytu w rodzinie zastępczej były leczone. Jeden przeszedł kosztowną operację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza