Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po wypadku koło Dębnicy Kaszubskiej. Kochają prędkość i motocykle, boją się kalectwa

Marcin Barnowski
Fama głosi, że śmierć mają za nic. O wiele bardziej boją się kalectwa. Takiego, które na zawsze przykuwa do łóżka. Dlatego niektórzy przywiązują się do motorów linkami. Pętlę mają na szyi. W razie wypadku przy dużej prędkości pętla momentalnie przerywa rdzeń kręgowy.

Na tych lękach grupy motocyklistów, którzy nie jeżdżą, lecz szaleją na jezdniach, bazuje rozpoczęta właśnie kampania policyjna "Uruchom Wyobraźnię". Jednym z jej elementów jest wizualizacja marchewki jadącej na motocyklu. Towarzyszy jej hasło: "Idzie wiosna. Będą warzywa". To nowe, szydercze określenie pędzących na zabój motocyklistów, powszechnie nazywanych już dawcami nerek.

Wydusić z silnika, ile się da

Nikt nie wie, ilu ich jest. W całej Polsce zarejestrowanych jest prawie milion motocykli. W tej liczbie znajdują się jednak i kilkunastoletnie wueski, i głośno warczące, ale raczej powolne czopery, czyli jednoślady w stylu Harleya Dawidsona. Tylko około 20 procent z nich stanowią tak zwane ścigacze. To mało wygodne maszyny o bardzo opływowych kształtach, stworzone do jazdy z wielką prędkością.

Mają silniki o mocach dochodzących nawet do 200 KM. Jednostki o takich osiągach napędzają półtoratonowe auta. Masa własna ścigaczy to zaledwie około 200 kilogramów. Wiele z tych motocykli, które można kupić za kilkadziesiąt tysięcy złotych, rozwija prędkości dochodzące do 300 km/h. - W zasadzie są stworzone do jazdy po torze wyścigowym, ale mają też homologację do jazdy po drogach i niektórzy młodzi kupują je tylko po to, aby szarżować - mówi sprzedawca tych motocykli.

- To styl życia - przyznaje Tomek, motocyklista od kilku lat. - Frajda jazdy na motorze porównywalna jest tylko z seksem. Czujesz się wolny, panujesz nad przestrzenią. Prędkość i to poczucie wolności upajają jak narkotyk. Gdy jedziesz, istnieje tylko to i nic poza tym.

Można ich poznać po skórzanych kurtkach, na których często widnieją diaboliczne emblematy albo trupie czaszki. Zbierają się w grupkach w słoneczne dni, w miejscach, gdzie są długie odcinki prostej, szerokiej drogi. Chodzi o to, by móc się rozpędzić, wydusić z maszyny maksymalne osiągi. Pod Słupskiem takim miejscem jest zapasowy pas startowy dla myśliwców odrzutowych koło Dębnicy Kaszubskiej.

Ale to zarazem normalna droga publiczna, jedna z dwóch, którymi ze Słupska wyjeżdża się na południe. Doszło tu do tragicznego wypadku. Pędzący motocyklista zderzył się z autem osobowym. Zginęli obaj kierowcy.

Zbieg zbiegów okoliczności

Trzynastego kwietnia ci dwaj mieli pecha. 30-letni motocyklista Jacek J. spod Główczyc akurat robił ostatnią rundę. Po niej miał wracać do domu. Paweł D. przez cały dzień łowił ryby w Krzyni koło Dębnicy. Do południa sporo nałowił. Zawiózł ryby do domu, ale postanowił jeszcze wrócić na łowisko, bo szkoda mu było pogody. Zabrał żonę. Podobno przeoczył prawoskręt na Krzynię.

Pojechał więc dalej, nawrócił i zbliżał się do skrzyżowania z przeciwnej strony. Przed zjazdem wrzucił lewy kierunkowskaz, zwolnił, spojrzał w lusterko, zaczął wykonywać manewr. I wtedy usłyszał huk. Motocykl Jacka J. z ogromną prędkością uderzył w drzwi auta po jego stronie. Z tym hukiem nagle skończyło się jego życie.

Jacek J. prawdopodobnie zaczął go wyprzedzać jakieś ćwierć kilometra wcześniej. Gdy kierowca popatrzył w lusterko, był jeszcze daleko. Wystarczyło jednak kilka sekund, by yamaha R1 zamieniła się w pocisk miażdżący opla i siedzącego w nim kierowcę. Jacek J. też poniósł śmierć. Szybki motocykl, na którym odjechał w zaświaty, zabierając ze sobą Pawła D., 51-letniego ojca rodziny, kupił sobie zaledwie kilka miesięcy temu.

Bo jeżdżą za szybko

Okoliczności tragedii w Dębnicy wciąż bada policja. Środowisko motocyklistów obwinia o śmierć kolegi kierowcę samochodu. W internecie na naszym forum (www. gp24. pl) kilku z nich twierdzi, że to kierowca wymusił pierwszeństwo na wyprzedzającym go motocyklu, bo generalnie kierowcy aut nie liczą się na drodze z jednośladami. - Jak was widzieć, skoro śmigacie 200 kilometrów na godzinę? Przecież to mgnienie - ripostują kierowcy.

"Główną przyczyną wypadków drogowych, spowodowanych przez motocyklistów i motorowerzystów, było niedostosowanie prędkości do warunków ruchu, nieprawidłowe wyprzedzanie oraz nieudzielenie pierwszeństwa przejazdu. Najwięcej wypadków spowodowali kierujący w wieku od 18 do 24 lat" - czytamy w komunikacie wydanym przez zachodniopomorską policję.

Rachunek sumienia

Tego samego dnia, co Jacek J. i Paweł D., czyli trzynastego kwietnia, w Łubowie koło Bornego Sulinowa zginął inny motocyklista. Też jechał yamachą. Około drugiej w nocy na drodze krajowej nr 20 wjechał za szybko w zakręt. Nie wyrobił, zjechał na pobocze i uderzył w drzewo. Znaleziono go dopiero po czterech godzinach, gdy już zrobiło się jasno. Nie żył. Miał 27 lat.

Ale policyjne meldunki dostarczają też argumentów motocyklistom obwiniającym kierowców. Oto 15 kwietnia w Goleniowie 16-letni motorowerzysta stracił nogę z winy kierowcy samochodu, który na niego najechał. W województwie pomorskim głośny niedawno był wypadek dwóch piętnastolatek, jadących na skuterze. Ich jednoślad został potrącony przez auto prowadzone przez pijanego kierowcę. Obie nastolatki zginęły.

Ci ze ścigaczy najczęściej jednak są sprawcami, a nie ofiarami. Na spotkaniach przechwalają się pobitymi rekordami prędkości. Ktoś przejechał w 18 minut 60-kilometrową trasę z Lęborka do Słupska, ktoś inny śmignął do Szczecina w niewiele ponad godzinę

Roman Zagdański, słupski sprzedawca motocykli firmy Yamaha, w tym także ścigaczy twierdzi, że na to nie ma lekarstwa.

- Młodzi ludzie na motocyklach muszą gdzieś poszarżować. Otwórzcie dla nich lotnisko w Redzikowie, zróbcie jakąś imprezę na terenie zamkniętym, to będą testować motory tam, a nie na publicznych drogach - mówi diler. Na to jednak, przynajmniej w okolicach Słupska, jakoś się nie zanosi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza