Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po wyroku sądu gmina Słupsk czeka na milion, a PGK jednak walczy, bo nie chce płacić kary

Grzegorz Hilarecki
Dwie działki obok wysypiska porastał las, co widać na zdjęciach na mapach google. Pewnie gdyby nie one, nikt by nie potrafił udowodnić, że coś tu wycięto.
Dwie działki obok wysypiska porastał las, co widać na zdjęciach na mapach google. Pewnie gdyby nie one, nikt by nie potrafił udowodnić, że coś tu wycięto. Archiwum
- Tak, czekam na te pieniądze na koncie gminy - przyznaje Barbara Dykier, wójt gminy Słupsk. - Nie ma jeszcze prawnego rozstrzygnięca, więc nic nie jesteśmy gminie dłużni - uważa Jan Gurgun, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku. Decyzja Naczelnego Sądu Adminstracyjnego nie rozstrzygnęła więc sprawy.

Chodzi o wycinkę drzew zleconą przez PGK na dwóch działkach obok wysypiska śmieci w Bierkowie w 2015 roku. Urzędnicy gminy Słupsk, kiedy dowiedzieli się o wycięciu drzew, natychmiast dokonali oględzin i pomiarów. Uznali, że wycinka 119 drzew odbyła się nielegalnie i naliczyli karę - ponad 1,5 mmln zł.

Ówczesne władze PGK Słupsk od tej decyzji wójta gminy Słupsk odwoł ały się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Instytucja uznała, że kara jest zasadna, więc PGK złożyło odwołanie do NSA.

Wyrok zapadł w tym roku i jest prawomocny. Argumenty prawników PGK nie przekonały sędziów. Oddalili oni kasację, co oznacza, że słupska spółka musi zapłacić gminie. Ale nie wiadomo ile, ponieważ w międzyczasie zmieniły się przepisy i gminni urzędnicy obniżyli karę spółce o ponad 500 tys. zł.

- W tej sprawie ma wypowiedzieć się SKO, które czekało na decyzję NSA. Skoro ona jest wiążąca, to jasne jest, że mieliśmy rację - uważa wójt Barbara Dykier. - Dlatego czekam na pieniądze.

Tymczasem Jan Gurgun, obecny prezes PGK (wycinka nastąpiła za szefostwa Mariusza Chmiela, który po niej zmienił pracę) nie zamierza tej kary płacić.

- Obecnie nie ma żadnego zobowiazującego nas rozstrzygnięcia prawnego kwestii kary za wycinkę - tłumaczy Jan Gurgun. - Sprawa jest w SKO. A w międzyczasie zmieniły się przepisy, więc uważamy, że według dzisiejszych kwota byłaby pięciokrotnie niższa. Ponadto jeśli wycinka była by przygotować grunt pod działalność rolniczą, a tak było w tym wypadku, to o karze nie powinno być w ogóle mowy.

Dodajmy, że w sprawie nie biegną na razie żadne odsetki. Te będą ewentualnie po prawomocnym rozstrzygnięciu drugiego postępowania. Nie wiadomo jednak, ile poczekamy na wyrok SKO w sprawie samej wycinki.

- Ale jasne jest, że skoro SKO i NSA uznały w pierwszym postępowaniu, że kara jest zasadna, PGK stoi na straconej pozycji - uważa Michał Antoni Górecki ze stowarzyszenia SIO!, które sprawę wycinki nagłośniło i przyczyniło się do badania innych wątków.

Aktualnie po decyzji Sądu Rejonowego w Słupsku miejscowa prokuratura musi zbadać, co stało się z drewnem pozyskanym po wycince?

Po ujawnieniu sprawy przez SIO! prezes PGK Jan Gurgun musiał więc sam skierować w styczniu br. zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez swojego poprzednika, który nie zadbał o wycenę drewna pozyskanego z wycinki. Prokuratura rejonowa wszczęła śledztwo w sprawie zniszczenia w świecie roślinnym znacznych rozmiarów poprzez wycinkę drzew na działkach 580 i 582 w Bierkowie. Jednak sprawę umorzyła. Prezes PGK odwołał się do sądu, który teraz zadecydował, że prokuratura ma sprawę wyjaśnić do końca.

A dlaczego prokuratura najpierw sprawę umarzała? Jej biegły ocenił, że drewno, które „się rozpłynęło” warte było tylko 2 tys. zł. Tymczasem wycena zrobiona przez biegłego dla PGK oszacowała jego wartość na aż 200 tys. zł!

Teraz po decyzji sądu czekamy na wyniki śledztwa w sprawie drewna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza