Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pocztówka z Kataru #12. Jak Katar sam sobie przestrzelił stopę, a potem kolano

Piotr Janas
Piotr Janas
19.11.2022 katar dohamundial mistrzostwa swiata w pilce noznej katar 2022 pilka nozna polska kibicen/z stare miasto kibice strefa kibica miasto zatoka perskagazeta wroclawskapawel relikowski / polska press
19.11.2022 katar dohamundial mistrzostwa swiata w pilce noznej katar 2022 pilka nozna polska kibicen/z stare miasto kibice strefa kibica miasto zatoka perskagazeta wroclawskapawel relikowski / polska press Pawel Relikowski / Polska Press
– Jak chcesz zrozumieć Katarczyka, to musisz zrozumieć, że pieniądze nie są tu problemem, tylko środkiem do ich rozwiązywania. Niektórzy nazwą to korupcją, inni nieetycznym zachowaniem, jeszcze ktoś inny się oburzy, ale my mamy tu swoje prawo i swoje zasady, które są dla nas święte – powiedział mi około 30-letni mężczyzna, podający się za Katarczyka.

Na wstępie chcę zaznaczyć, że nie wyglądał mi na Katarczyka. Może to przez moje spaczenie i niedostateczną wiedzę o tym regionie? Podświadomie człowiekowi się wydaje, że prawdziwi Katarczycy, których jest zaledwie około 300 tys., chodzą w Thawbach (tradycyjne białe szaty, które były reprezentant Niemiec Sandro Wagner prześmiewczo nazwał „białymi szlafrokami”, za co spadła na niego fala krytyki), a w zasadzie to nie chodzą, tylko jeżdżą luksusowymi limuzynami i są niewyobrażalnie bogaci. Katar dla swoich rodaków jest jak surowy, ale bardzo hojny rodzic i jeśli przestrzega się określonych zasad, to żaden Katarczyk nędzy nie zazna.

Katarczycy nie płacą żadnych podatków, składek zdrowotnych, ani niczego takiego. Małżeństwa w ramach prezentu ślubnego dostają od państwa kilkusetmetrowe działki budowlane, a dzieci mają darmową edukację. Jeśli jest coś innego, czego im potrzeba, to wystarczy to zgłosić do odpowiednich organów. Nie oznacza to, że Katarczyk całe życie leży i pachnie. Wielu młodych ludzi decyduje się na służbę wojskową. Po niej jest się w emiracie kimś bardzo szanowanym i otrzymuje się coś na kształt renty, o jakiej bogate europejskie społeczeństwa mogą tylko pomarzyć. Można też iść do normalnej pracy np. w biurze, gdzie z automatu dostaje się 10-krotnie wyższą pensję i kierownicze stanowisko.

Po co więc Katarowi te mistrzostwa? Wprawdzie w kraju istnieje liga piłkarska (Qatar Stars League), ale jej mecze nie cieszą się przesadnym zainteresowaniem. Średnia frekwencja jest porównywalna do naszej Fortuna 1 ligi i to z czasów, kiedy nie było tam jeszcze Wisły Kraków.

– Katar chce się rozwijać pod względem turystycznym. Wszystkie te wieżowce, które wyglądają jak nowojorski Manhattan albo londyńska dzielnica Tower Hamlets, tylko większa - są częścią planu zrobienia z Doha jednego z najbogatszych i najatrakcyjniejszych miast na świecie dla bogatych turystów z Europy i Ameryki Północnej. To ich osobista ambicja, a mundial nadał planom siły sprawczej. Nagle powstało metro, poszerzono sieć autostrad, kolejne wieżowce rosły jak grzyby po deszczu. Chyba nawet jeszcze ze dwie sztuczne wyspy usypali, nie licząc tych, które już tutaj były. To musi być ich atut, bo nie ma tutaj np. pustyni, którą można by przemierzać ze trzy dni, nie widząc żadnej cywilizacji. Nie ma przesadnie pięknych plaż i lazurowej wody – opowiada nam spotkany na miejscu polski trener lekkiej atletyki, który od kilku lat pracuje w Katarze i zjechał to państwo wzdłuż i wszerz. Ze względu na charakter swojej wypowiedzi chce zachować anonimowość. To możliwe, bo nie jest jedynym polskim szkoleniowcem pracującym w Doha z lokalnymi sportowcami.

Katar chciał pokazać się światu. Chciał, by przez miesiąc trwania mistrzostw wszyscy o Katarze mówili. To z pewnością udało się osiągnąć i to na długo przed pierwszym gwizdkiem, ale oczywiście efekt jest zupełnie odwrotny. Wszyscy wytykają Katarczykom korupcję na gigantyczną skalę, która w ogóle pozwoliła im dostać organizację mundialu, a potem skupiono się na wyzyskiwaniu pracowników z krajów Azji południowo-wschodniej, skazanych często na niewolniczą pracę w nieludzkich temperaturach. O ilości potencjalnych zgonów powiedziano i napisano chyba już wszystko.

I może udałoby się to wszystko sprytnym Katarczykom przykryć pod kołderką wspaniałego turnieju - bo trzeba uczciwie przyznać, że pod tym względem wszystko jest dopięte na ostatni guzik - atmosferą i kipiącym zewsząd bogactwem, gdyby nie kilka ruchów, którymi sami się pogrążyli. Najpierw strzelili sobie w stopę uporczywą walką o zakazanie kapitanom poszczególnych reprezentacji gry w tęczowych opaskach, robiąc z siebie homofobów. Potem strzał w kolano, jakim była decyzja uchylająca możliwość zakupu i picia piwa na stadionach na dwa dni przed meczem otwarcia. To także wystawienie do wiatru jednego z głównych sponsorów FIFA, browaru Budweiser. Jego władze już zapowiedziały, że całe piwo, które trafiło do Kataru z myślą o sprzedaży na stadionach, trafi do kraju, który zdobędzie tytuł i pomoże w organizacji największej celebracji w historii piłki nożnej.

– Naprawdę myślisz, że Katar za to piwo nie zapłacił? Bo ja uważam, że zapłacił i kazał je odesłać, byle nie pozwolić na pijackie rozróby. Mówiłem ci już: u nas pieniądze są rozwiązaniem, a nie problemem. Jak trzeba było zapłacić, to zapłacili – podsumował mój nowy kolega Ibrahim, podobno Katarczyk, który będąc na przepustce wojskowej, wpadł do klubu nocnego znajdującego się na 1 piętrze naszego hotelu. Stał z drinkiem w ręku, no ale wiadomo - w nocy Allah nie widzi.

Z Kataru - Piotr Jans

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pocztówka z Kataru #12. Jak Katar sam sobie przestrzelił stopę, a potem kolano - Gazeta Wrocławska

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza