Chodzi o jedną ze stacji paliw w Darłowie (celowo nie podajemy nazwy). - To jakaś masakra - denerwuje się Czytelnik z Koszalina. - Zatankowany do pełna samochód stanął. Inne samochody z naszej firmy, które były tam tankowane zachowały się podobnie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Tzn. samochody nie chciały ruszyć z miejsca.
Trzeba było spuszczać paliwo. To dodatkowy problem i koszty. Zdenerwowałem się. Zatankowałem do 5-litrowego baniaka. W przezroczystym pojemniku od razu było widać, że coś jest nie tak. Paliwo było mętne.
Moim zdaniem rozcieńczają je tam pół na pół z wodą. Gdy zwróciłem uwagę kierownikowi stacji, to powiedział, że wszystko jest w porządku. A już mi całkiem ręce opadły, gdy zadzwoniłem do Inspekcji Handlowej w Koszalinie - tam usłyszałem, że oni nie mogą sprawdzić tego paliwa, które mam w baniaku, że mogą co najwyżej przeprowadzić kontrolę stacji. I co mi po tym? Uprzedzą kierownika o kontroli i wtedy na pewno wszystko będzie w porządku. A kto zrekompensuje straty?
I kolejny sygnał od Czytelnika, który otrzymaliśmy w sprawie tej samej stacji paliw w Darłowie: - W dniach 29 - 31 stycznia zamiast paliwa rozlewała 1/4 paliwa i 3/4 wody - twierdzi Czytelnik. - Kupa samochodów "zmarła" w miejscu. Najlepiej puścić informację, a ludzie sami się zgłoszą i udowodnią, że tak było.
Co może zrobić kierowca w takiej sytuacji? Gdzie szukać pomocy? Skontaktowaliśmy się z Inspekcją Handlową w Koszalinie i podaliśmy się za poszkodowanego kierowcę. - My nie badamy paliwa od osób prywatnych - usłyszeliśmy po drugiej stronie słuchawki. Co w tej sytuacji? - Można u nas zgłosić, że na konkretnej stacji jest paliwo złej jakości, a my pojedziemy i to sprawdzimy. A sprawdzić na własną rękę paliwo z baniaka można, ale to w Inspekcji w Szczecinie. Tam można pojechać i dać próbkę do zbadania.
Ile to kosztuje? - 400 zł, trzeba to samemu zapłacić. Ale proszę pamiętać, że tego wyniku nie można do niczego odnieść, to daje tylko wiedzę - słyszymy dalej. - Bo jak udowodnić, że to paliwo, które spuściliśmy z baku i przywieźliśmy do badania, pochodzi z danej stacji? Przecież na dnie baku pozostają zawsze jakieś resztki, które pochodzą z innego tankowania, to wszystko się miesza. Nikt tego nie uzna, żaden sąd.
Po krótkiej rozmowie ujawniliśmy, że dzwonimy z "Głosu". - Jeżeli ktokolwiek ma problem z zatankowanym paliwem, to niech się zgłosi do nas z prośbą o kontrolę stacji - mówił nam Andrzej Kuśpiel z Inspekcji Handlowej. - My wtedy przyjmiemy zgłoszenie, także anonimowo, na telefon, i przeprowadzimy kontrolę. Ponadto taki kierowca powinien też złożyć reklamację w stacji, gdzie tankował. I wówczas taka reklamacja i wynik naszych badań mogą służyć jako materiał dowodowy w sądzie.
Andrzej Kuśpiel mówi też, że każdy może oficjalnie zwrócić się do Inspekcji Handlowej (na piśmie, z podaniem swoich danych, adresu) o przedstawienie wyników badań na konkretnej stacji. - A my musimy w wówczas udzielić takiej odpowiedzi, czy paliwo było złej jakości - dodaje. Co do tej konkretnej stacji - inspektorzy zapowiedzieli, że będzie tam przeprowadzona kontrola. Kiedy? To tajemnica. A o terminie właściciel stacji nie będzie powiadomiony, jak to się dzieje np. w przypadku kontroli sanepidu. - Przepisy nam tego nie nakazują - mówi Andrzej Kuśpiel.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?