Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podejrzany wykrywacz w słupskim Kauflandzie

Aleksander Radomski [email protected]
Pani Zofia (nazwisko do wiadomości redakcji) była stałym klientem słupskiego Kauflandu. Była, bo po ostatnich zakupach, jak zapowiada, więcej tam nie pójdzie.
Pani Zofia (nazwisko do wiadomości redakcji) była stałym klientem słupskiego Kauflandu. Była, bo po ostatnich zakupach, jak zapowiada, więcej tam nie pójdzie. archiwum
Dyrekcja sieci marketów Kaufland twierdzi, że bramki mające wykrywać złodziei źle działają. Tymczasem zdaniem naszej czytelniczki podnoszą alarm nawet wtedy, kiedy nie powinny.

Pani Zofia (nazwisko do wiadomości redakcji) była stałym klientem słupskiego Kauflandu. Była, bo po ostatnich zakupach, jak zapowiada, więcej tam nie pójdzie. Kilka tygodni temu już przy kasie podczas pakowania zakupów zapiszczała barierka zabezpieczająca przed kradzieżą. Do pani Zofii podszedł ochroniarz. Specjalnym urządzeniem przejechał po zakupach. Dźwięk z barierek wydobywał się dalej.

- Był zainteresowany, co mam w torebce - mówi pani Zofia. - Wyjęłam telefon, parasolkę, portfel. Zaznaczyłam, że nie mam biżuterii. Wszystko na oczach postronnych osób - podkreśla.
Jak relacjonuje klientka marketu, została poproszona przez ochroniarza na zaplecze. Powiedziano jej, że tam wszystko się wyjaśni.

- Poczułam się, jakbym okradła co najmniej pół Kauflandu. Dla mnie to był niesamowity szok i przede wszystkim wstyd - mówi pani Zofia. Na zapleczu sklepu pracownik ochrony przeszukał siatkę z zakupami i torebkę wykrywaczem raz jeszcze. Aparat nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. - Wtedy drugi ochroniarz powiedział, że trzeba sprawdzić również buty, bo do nich przykleja się paski magnetyczne. Może to one powodują, że barierki piszczą - mówi nasza czytelniczka. Również tym razem wykrywacz milczał. - Ochroniarze stwierdzili, że to najpewniej wina barierki lub taśmy przy kasie i przeprosili za całą sytuację.

Nasza czytelniczka poprosiła o rozmowę z kierownikiem. - Powiedziano mi, żebym się nie przejmowała, bo takich przypadków jest nieraz i dwadzieścia dziennie. Usłyszałam, że winne są barierki - mówi pani Zofia. - Również znajomi mówili mi, że spotkała ich podobna historia. Dlaczego sklep, wiedząc, że nie działają prawidłowo, ich nie naprawi. Najprościej jest posądzać klientów o kradzież - zauważa.

Pani Zofia czuje się zażenowana całą sytuacją. Mówi, że poczuła się upokorzona. Nie może się pogodzić, że przy innych klientach, którzy feralnego dnia robili zakupy i widzieli całą sytuację, wyszła na złodzieja.

Kobieta podkreśla, że przy wejściu do sklepu żadna z barierek nie piszczała. - Bramki piszczą, ponieważ klienci wnoszą do sklepu produkty, które wcześniej nie zostały poprawnie rozmagnetyzowane. Często takie magnetyczne paski znajdują się w odzieży, o których nawet nie wiemy - tłumaczy Artur Smysło, dyrektor słupskiego Kauflandu.

- Nasze barierki działają prawidłowo - zaznacza. Co do działania bramek nie ma zastrzeżeń również rzecznik prasowy Kauflandu. - Z informacji otrzymanych od działu fachowego wynika jednoznacznie, że nasze bramki są w pełni sprawne i spełniają normy obowiązujące w Polsce - mówi Jarosław Kaduczak. Rzecznik podkreśla, że w wypadku, kiedy trzeba sprawdzić ubranie klienta, zaprasza się go do skorzystania z ustronnego pomieszczenia, co ma ułatwić proces identyfikacji artykułu, który wywołał alarm. - Jeśli nasza klientka poczuła się urażona zachowaniem pracowników firmy Kaufland lub firmy ochroniarskiej, chciałbym ją przeprosić w imieniu własnym i kierownictwa sklepu - mówi rzecznik Kauflandu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza