Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podejrzenie, które boli

(ram)
Roman Zakrzewski nie wie, komu i o co naprawdę chodzi. - My nie mówimy, że się poświęcamy, my kochamy te dzieci - mówi
Roman Zakrzewski nie wie, komu i o co naprawdę chodzi. - My nie mówimy, że się poświęcamy, my kochamy te dzieci - mówi Fot: Robert Małolepszy
CZŁUCHÓW. U 9-letniej, niepełnosprawnej Natalii, która złamała rękę podczas zabawy, lekarze podejrzewają "zespół maltretowanego dziecka". Opiekunowie są zszokowani tym stwierdzeniem

Zofia i Roman Zakrzewscy prowadzą rodzinę zastępczą od trzech lat. Wcześniej oboje pracowali w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym: ona jako pomoc nauczycielki, on jako konserwator. Z tej placówki wzięli na wychowanie braci Sebastiana i Krzysztofa, a dwa lata później ich siostrę Natalię. Dziewczynka spadła z hałdy drewna 14 lutego po południu. Na drugi dzień z rana Zakrzewska zawiozła ją do szpitala. Lekarze orzekli, że złamanie jest skomplikowane i musi być przeprowadzone pod narkozą. Gdy opiekunka przyszła kilka godzin po zabiegu, dowiedziała się, że z małą rozmawiał policjant. Pani Zakrzewska: - Nikt mnie o nic nie zapytał. Lekarz, który przyjął Natalię, nie chciał słuchać, co mówiłam. Wiem, że rozebrano ją do majteczek i oglądano. Ma siniaki i otarcia powstałe w trakcie zabawy.
W karcie szpitalnej napisano - "podejrzenie zespołu maltretowanego dziecka". Powiadomiono Sąd Rodzinny i Komendę Powiatową Policji. Jest także zaświadczenie lekarza pediatry stwierdzające brak śladów po uderzeniu pasem i tym podobnym przedmiotem. - W listopadzie Krzysiu złamał sobie rękę w szkole. Nikt nie robił z tego dramatu. Natalka jest dzieckiem niepełnosprawnym. Ma problemy z utrzymaniem równowagi, potyka się o własne nogi. Całej trójki staram się nie spuszczać z oka - mówi przez łzy opiekunka.
Jerzy Górny, kierownik Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, które sprawuje nadzór nad rodzinami zastępczymi, o sprawie dowiedział się od dziennikarzy. Natychmiast poprosił o przybycie opiekunów. Dziś Zakrzewscy stają przed Sądem Rodzinnym, który ma wydać zarządzenia opiekuńcze. Lekarz wymieniany przez opiekunów stwierdził, iż wypowie się dla prasy, jeśli otrzyma polecenie dyrektora szpitala.

Jerzy Górny kierownik PCPR:

Państwo Zakrzewscy bardzo dobrze wywiązują się ze swoich obowiązków. Potwierdzają to wywiady środowiskowe naszych pracowników. Mamy stały kontakt, współpraca układa się nienagannie. Podziwiam tych ludzi. Szkoda, że nikt nie uznał za stosowne zasięgnięcia opinii w Centrum.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza