Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podopieczny Caritas skarży się na wolontariuszki

Daniel Klusek
Bezdomny słupszczanin twierdzi, że pracownice Caritas parafii Mariackiej wymuszają na podopiecznych wpłacanie datków i niesprawiedliwie dzielą odzież.

Nasz czytelnik jest bezdomny. Regularnie korzysta z pomocy Caritas parafii Mariackiej. Twierdzi jednak, że dary rozdawane są niesprawiedliwie.

- Panie, które prowadzą Caritas, spóźniają się do pracy, są niemiłe i opryskliwe. Różnie też traktują osoby, które przychodzą tam po pomoc - twierdzi mężczyzna. - W czwartki wydawana jest tam odzież. Niestety, nie wszyscy mają dostęp do tej najlepszej. Ona często jest magazynowana i nikt nie wie, co się z nią dzieje i kto ją otrzymuje.

Dodatkowo, jak twierdzi mężczyzna, pracownice instytucji nakłaniają podopiecznych do wpłacania datków.

- Twierdzą, że to dla dzieci, ale zaświadczenia nigdy nie wydają - opowiada bezdomny. - Niemiło patrzą na tych, którzy nie wrzucą kilku złotych. A przecież gdybym miał pięć złotych, mógłbym pójść do lumpeksu, zamiast do Caritas i być upokarzanym. Te panie nawet nie dadzą przymierzyć ubrań, żeby móc sprawdzić, czy będą na nas dobre.

Dodaje, że po zamknięciu punktu wydawania odzieży, pracownice Caritas wynoszą ubrania i obuwie.

Ksiądz Zbigniew Krawczyk, proboszcz parafii Mariackiej i duchowy opiekun Caritas, zapewnia, że panie z tej organizacji udzielają pomocy wszystkim potrzebującym.
- Mamy w sumie 22 wolontariuszki. One pracują społecznie, może się więc zdarzyć, że spóźnią się na wydawanie odzieży, bo również pracują zawodowo - tłumaczy proboszcz. - Wydawanie darów jest dla wszystkich bardzo stresujące. Niektórzy nawet przychodzą z nie swoimi dziećmi, żeby tylko dostać więcej odzieży. Z powodów sanitarnych nie pozwalamy przymierzać odzieży. Nie mamy nawet do tego odpowiednich pomieszczeń.

Dodaje, że część otrzymanej od darczyńców odzieży nie nadaje się do wykorzystania. - Caritas może przekazać potrzebującym tylko to, co otrzyma. Tak jest również z darami. Niektórzy przynoszą odzież, bo sprzątają swoje szafy. Część odzieży jest w tak złym stanie, że od razu wynosimy ją na śmietnik - mówi duchowny. - Jeśli wolontariuszki wynoszą rzeczy, to na pewno nie dla siebie. One znają swoich podopiecznych. Część z nich po prostu wstydzi się przychodzić w czwartki po odzież. Dlatego wolontariuszki zanoszą im ją po skończonej pracy.

Ksiądz Zbigniew Krawczyk zapewnia, że datki pieniężne od podopiecznych są dobrowolne i przeznaczane na dzieci i osoby dorosłe, którymi opiekuje się Caritas.
- Wolontariuszki prowadzą też świetlicę, w której codziennie przygotowują kanapki dla dzieci. Maluchy mogą tam spędzić czas, odrobić lekcje, pobawić się - mówi proboszcz. - To dla nich są zbierane pieniądze. Nie mogę tego zabronić tym paniom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza