Zakład ubojowy Piotra Girczysa z Biesiekierza, tak jak 24 inne firmy z byłego koszalińskiego, czas na zmiany ma tylko do chwili naszego wejścia do UE. Dlaczego? Wszystkie zakłady w Polsce zajmujące się przetwórstwem mięsa, służby weterynaryjne podzieliły na cztery grupy, określające, w jakim stopniu firma spełnia unijne normy. W zależności od tego, do której trafił dany zakład, musi się dostosować do norm unijnych albo do maja 2004 roku, albo później.
Piotr Girczys w kwietniu wstrzymał produkcję, żeby zdążyć z remontem. Choć dostosowuje się do unijnych norm, sprzedawać tam mięsa nie zamierza. - Ale nie mieliśmy wyboru, naczej trzeba by zamknąć ubojnię - mówi. Na modernizację wydał już 200 tys. zł.
Ci, którzy czasu mają więcej, z remontem się nie spieszą. - Mam zrobione ponad 40 procent niezbędnych prac - wyjaśnia Mirosław Rybarkiewicz, producent wędlin z Kołobrzegu. Jego firma okres przejściowy ma do końca 2005 roku.
Dla przedsiębiorców, którzy modernizacji nie przewidują, 1 maja 2004 roku nie oznacza jednak zakończenia produkcji. - Te zakłady będą mogły produkować, ale tylko na lokalny rynek - wyjaśnia Wacław Popławski, prezes Zachodniopomorskiego Koła Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
- Oczywiście jakieś wymogi sanitarne będą je obowiązywały. Ale nie będą tak wygórowane. Nie należy obawiać się masowego zamykania małych firm.
podział zakładów
Przystosowane do unijnych wymogów trafiły do grupy A (11 zakładów w regionie). Firmy z grupy B1 czas na modernizację mają do 1 maja 2004 (24 w regionie), a z B2 - nawet do 2007 roku (14 firm). W kategorii C są te, które spełnić unijnych wymagań nie chcą (39 firm)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?