Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polemika - przyszłość Akademii Pomorskiej

Redakcja
Wojciech Skóra
Wojciech Skóra
Rzecznik prezydenta Słupska zastosował starą i otoczoną niechlubnymi tradycjami metodę: na wstępie "zrobić" z adwersarza kłamcę.

Kim jest

Kim jest

Wojciech Skóra - doktor habilitowany, profesor nadzwyczajny Akademii Pomorskiej w Słupsku, absolwent i pracownik tejże uczelni. W 1998 roku uzyskał stopień doktora nauk humanistycznych w Instytucie Historii Uniwersytetu Gdańskiego. W tym samym roku otrzymał nagrodę Gdańskiego Towarzystwa Naukowego za "wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauk społecznych i humanistycznych". Członek Instytutu Kaszubskiego. Obecnie jest adiunktem w Zakładzie Historii Najnowszej i Powszechnej Instytutu Historii AP. Prowadzi badania z zakresu historii stosunków międzynarodowych i działalności wywiadu w Drugiej Rzeczypospolitej oraz Pomorza Zachodniego.

A potem już można nie przejmować się jego argumentami.

(...)Coś, co mogło przerodzić się w ważną dyskusję o przyszłości miasta, zeszło na poziom inwektyw. Niestety, wina leży po stronie miasta, które zarzucając mi emocje, samo odpowiedziało wybuchem złości i insynuacji. Proponuję powrócić do argumentów i nie charakteryzować rozmówcy, lecz odnosić się do jego stwierdzeń. Nie chodzi też o wymianę ciosów miasto-uczelnia, lecz o dobro mieszkańców regionu. Wydaje się, że władze miasta o tym zapomniały.

Absolutna nieprawda

Na początek muszę jednak podkreślić, że pan Sosnowski w moim wystąpieniu dostrzegł to, co chciał, a nie co w nim było. List o stosunkach miasto-uczelnia poprzedziłem stwierdzeniem, że otrzymałem zgodę władz uczelni na "opublikowanie materiału poświęconego" tym stosunkom. Taką zgodę dostałem. Nigdzie nie wspomniałem, że jest to oficjalne stanowisko władz. To moje opnie i dlatego pod listem widnieje podpis "Wojciech Skóra", a nie "Rektor Uczelni" bądź "Senat Uczelni". Nierozróżnianie tych subtelności jest niedopuszczalne u rzecznika prezydenta miasta i dowodzi żenujących braków w warsztacie dziennikarskim. Zwłaszcza jeśli prowadzi do poważnych inwektyw. Nie jestem rzecznikiem prasowym uczelni, lecz jej profesorem i słupszczaninem. Mam prawo zabierać głos w tych sprawach, co zresztą potwierdziła pani Rektor w wypowiedzi dla "Głosu Pomorza" z 15 stycznia 2008. Proszę wskazać, gdzie w moim tekście jest stwierdzenie, że są to opinie władz uczelni. Natomiast zapewniam, że są to poglądy bardzo wielu pracowników Akademii Pomorskiej, co czyni je nawet ważniejszymi od opinii rektorskich władz.

W dyskusji na poziomie nie jest ważna funkcja mówiącego, ale czy jego argumenty są prawdziwe. Otóż podtrzymuję wszystkie tezy wyrażone w moim artykule. Odpowiedź miasta niestety potwierdziła brak zrozumienia jaką szansą dla Słupska jest uczelnia. Sprowadza się ona do stwierdzenia: uczelnia jest państwowa, miasto nie może pomóc. To absolutna nieprawda. I przykładów w kraju na to nie brakuje.
Zacznę od najważniejszego, czyli od strategii rozwoju miasta. Jest to kluczowy dokument, w którym władze przedstawiają cele do osiągnięcia i dokonują gradacji ich ważności. Poprzez strategię władze charakteryzują swoją mentalność. Jak to wygląda w Toruniu? Podobnie jak Słupsk nie jest on miastem wojewódzkim. Miejscowy uniwersytet (podobnie jak słupska Akademia) jest uczelnią państwową. A więc kierując się logiką władz Słupska, nie ma możliwości wspierania.
Tymczasem w strategii rozwoju Torunia znajdujemy cały trzeci rozdział poświęcony popieraniu miejscowych ośrodków akademickich. W punkcie pierwszym znajdujemy tam deklarację intencji: "Współdziałanie środowiska akademickiego z samorządami miasta i regionu oraz przedsiębiorcami". To teoria. A praktyka, to przekazywanie uczelniom przez władze Torunia za darmo lub niewielkie kwoty budynków i gruntów pod inwestycje. W koszalińskiej strategii rozwoju cel nr 2 brzmi: "Koszalin - miasto akademickie, ośrodek naukowy i innowacyjno wdrożeniowy". Podobnie jest w Rzeszowie. W słupskiej strategii rozwoju takich zapisów nie ma i nie jest to przypadek. Charakterystyczne, że rzecznik Sosnowski nie ustosunkował się do tego zarzutu.

Przykładów na wspieranie uczelni przez władze średnich miast jest mnóstwo. W Olsztynie odbyło się wspólne posiedzenia Rady Miasta i senatu uniwersytetu, aby wypracować reguły współpracy dla dobra regionu. Zaproponowano, by takie spotkania odbywały się co roku. W Bydgoszczy pod budowę biblioteki uniwersyteckiej miasto zarezerwowało półhektarową działkę. W komentarzu prasowym czytamy: "Przy silnej konkurencji, uczelnia i miasto muszą zrobić wszystko, aby młodzież bydgoska mogła studiować na miejscu, w nowoczesnych i dobrze wyposażonych obiektach". (...) W Częstochowie władze miasta poważną kwotą dofinansowały budowę dużej hali sportowej dla miejscowej akademii. Ile terenów otrzymała od miasta Politechnika Koszalińska jest powszechnie wiadome. Burmistrz Cieszyna, który jest miastem uniwersyteckim, stwierdził w wypowiedzi prasowej: "Tendencja, by przerzucić pewne koszty na władze lokalne, jest właśnie bardzo dobra. Dzięki bliskim kontaktom z uniwersytetem wiemy, w który obszar należy skierować posiadane pieniądze". (...)

Replika

Replika

Tekst Wojciecha Skóry jest odpowiedzią na publikację Marka Sosnowskiego w "Głosie Pomorza“ z 17 stycznia 2008.
Zachęcamy innych do zajmowania stanowiska w tej sprawie. Także naszych Czytelników. Wybrane i wnoszące do dyskusji teksty będziemy publikować na łamach "Głosu Pomorza".

Akademia jako pompa

Akademia jest rodzajem "pompy" każdego roku zasysającej z budżetu państwa dziesiątki milionów złoty. Są one wydawane w Słupsku i słupszczanie mają z tego korzyści. Akademia ściąga do Słupska tysiące studentów, czyli klientów. Pracownicy uczelni to ważny element elit Słupska. Brak wspierania dla tego mechanizmu uważam za poważne uchybienie władz miasta. Zapewniam, że miasto bardzo boleśnie odczuje, jeśli Akademia pozbawiona poparcie zniknie. Wtedy dopiero zaczną się żale. No ale ekipa rządząca miastem będzie już inna, więc żale będą bez adresata.

Mam wiele pomysłów, jak miasto może wspierać uczelnię, by w przyszłości osiągać jeszcze większe korzyści z jej działalności. Podkreślam - chodzi o inwestycję, a nie jałmużnę. Można założyć fundację wspierania ośrodka akademickiego w Słupsku i uzyskane pieniądze dzielić proporcjonalnie do wielkości uczelni w mieście. Można ufundować stypendia rozwojowe dla wybijających się naukowców i studentów. Można dofinansować zakupy dla największej biblioteki w promieniu 100 km, czyli Biblioteki Akademii Pomorskiej. Można podjąć dziesiątki inicjatyw, trzeba tylko chcieć.

dr. hab. Wojciech Skóra
Akademia Pomorska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza