- 25 listopada około godziny 21.45 zadzwonił domofon. Okazało się, że to patrol policji przywiózł do mieszkania mojego ojca. Poinformowano mnie, że został on znaleziony w stanie nietrzeźwym w Węgorzynku. Nie chciałam przyjąć ojca do domu, ponieważ znęcał się nad nami. Poza tym rodzice są po rozwodzie, a ojciec został wyeksmitowany i wymeldowany z mieszkania - mówi mieszkanka Miastka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Twierdzi, że policjanci zignorowali te informacje.
- Powiedzieli, że mam obowiązek przyjęcia ojca. Następnie zasugerowali, że jeśli nie chcę mieć go w domu, to po ich wyjeździe mogę go wyrzucić. Jeden z policjantów dał mi do podpisu notatkę, którą sporządził w notesie służbowym, nie informując mnie o jej treści - oznajmia kobieta.
Czytelniczka mówi, że po odjeździe funkcjonariuszy okazało się, że ojciec miał przy sobie dwie butelki piwa.
- Chciałam mu je odebrać. Zaczął się ze mną awanturować. Bałam się, że może zrobić mi coś złego. Pobiegłam do sąsiadki, prosząc o pomoc. Wtedy ojciec wyszedł z mieszkania - mówi mieszkanka.
Nasza czytelniczka jest oburzona zachowaniem policjantów.
- Zostawili mojego ojca w mieszkaniu, mimo mojego sprzeciwu. W ten sposób policjanci rozwiązali swój problem. Od kiedy jest tak, że zamiast izolować ofiary przemocy domowej od sprawcy policja przywozi go do domu ofiar i nie reaguje na sprzeciw przestraszonej rodziny?! A co byłoby, gdyby ojciec zamiast piwa miał przy sobie nóż albo inne niebezpieczne narzędzie?! - denerwuje się kobieta.
Uważa, że policjanci zachowali się nieprofesjonalnie.
- Złożyłam skargę do ich komendanta. Policjanci narazili mnie i rodzinę na potencjalne niebezpieczeństwo. Powinny być wyciągnięte konsekwencje w stosunku do nich - mówi mieszkanka.
Czytelniczka ma też zastrzeżenia do tego, co dzieje się przy wyjaśnianiu tej sprawy. Dlatego 5 grudnia wysłała pismo do komendanta wojewódzkiego policji.
- Po złożeniu skargi do komendanta komisariatu w Miastku przyszło do mieszkania trzech funkcjonariuszy. Dwóch w mundurach, jeden nie. Nie było mnie w domu. Policjant, który nie miał munduru, wypytywał siostrę i mamę o moje relacje z ojcem oraz o dokumenty
- relacjonuje mieszkanka.
- Drugi policjant zadzwonił do mnie, chcąc spotkać się w moim mieszkaniu. Opowiedziałam, że nie ma takiej potrzeby, bo wszystko jest opisane w skardze. On wtedy powiedział, że ma pytania odnośnie do okoliczności, w jakich ojciec opuścił mieszkanie. Powiedziałam, aby wystawiono mi oficjalne wezwanie. Dostałam je, ale z jego treści wynika, że mam doprecyzować zarzuty, czyli inaczej niż w rozmowie. A zarzuty są szczegółowo opisane w skardze. Nie podoba mi się też to, że jestem nachodzona w domu przez policjantów, co stanowi dla mnie dodatkową przykrość. Nie widzę żadnych podstaw do wieczornych wizyt policji, które stresują mnie i moich bliskich, ale też stawiają w złym świetle w oczach sąsiadów.
Kobieta twierdzi, że wizyty i kolejne wezwania mają na celu nie wyjaśnienie sprawy, ale takie jej prowadzenie, aby od skargi odstąpiła.
Andrzej Hasulak, komendant Komisariatu Policji w Miastku, mówi, że w ciągu niespełna miesiąca sprawa zostanie wyjaśniona.
- Dzisiaj trudno mi ustosunkowywać się do szczegółów. Nie wystawialiśmy wezwania dla tej pani, a prosiliśmy o jej przybycie. Oczywiście nie ma takiego obowiązku - oznajmia A. Hasulak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?