- Około godziny 10 poczuliśmy w urzędzie gminy bardzo ostry zapach – mówi Witold Cyba, wójt Borzytuchomia. – Przypominał gaz propan-butan, ale był o wiele ostrzejszy. Podobne odczucie mieli mieszkańcy pobliskich domów, domu kultury, przedszkola i biblioteki. Natychmiast powiadomiłem straż pożarną, mówiłem o skażeniu biologicznym. Na miejscu niemal natychmiast pojawili się strażacy, ewakuowano mieszkańców, urzędników i dzieci. Szybko okazało się, że woń pochodzi z sieci kanalizacyjnej. Już o godzinie 13 wiedzieliśmy, że nasza oczyszczalnia praktycznie nie istnieje. Bakterie, które oczyszczają ścieki zostały zupełnie zniszczone. W tej chwili w gminie jest firma zajmująca się czyszczeniem kanalizacji, poprosiłem mieszkańców o to, aby jak najmniej korzystali z sieci. Nie mam pojęcia ile będzie kosztował remont, szukamy pieniędzy, przenosimy inwestycje drogowe. Jestem załamany, jesteśmy gminą ekologiczną, a tu taka tragedia.
Na miejscu pojawili się też inspektorzy ochrony środowiska, którzy poprali próbki do badań.
Jak wynika z naszych informacji do skażenia mogło dojść przez bezmyślność jednego z mieszkańców gminy Borzytuchom, policjanta, który prawdopodobnie wlewał do kanalizacji ropopochodną substancję.
- W piątek okazało się, że to ten policjant może być winny katastrofie ekologicznej – mówi nasz informator. – W szopie policja znalazła cztery beczki z jakąś dziwną ropopochodną substancją. W piwnicy domu były pompki, specjalny zawór. Tę substancję wlewał do kanalizacji. Najwidoczniej pozbywał się toksycznych odpadów. Nikt tego nie robi za darmo, trudno powiedzieć, w jaki sposób wszedł w posiadanie toksycznych beczek. Do głowy mi przychodzi Czarna Dąbrówka, gdzie kilka tygodni temu na terenie dawnej chlewni zaleziono także beczki z dziwną substancję. Sprawą już zajmuje się prokuratura, która chce ustalić skład substancji.
- Była chlewnia w Czarnej Dąbrówce jest pod nadzorem policji – mówi Jan Klasa, wójt Czarnej Dąbrówki. – Przyjeżdżają tu policjanci z całego powiatu bytowskiego. Aż trudno sobie wyobrazić taki proceder. Nie mam pojęcia, jak te beczki mogłyby być przewiezione.
Strażacy potwierdzają, że na jednej z posesji w Borzytuchomiu przy ulicy Kościelnej zabezpieczono beczki z chemiczną substancją.- Na miejscu w budynku gospodarczym ujawniono: 5 stalowych beczek 200 litrowych każda - pełnych, 3 puste, 2 kanistry 20-litrowe oraz 3 – 5-litrowe – mówi Fryderyk Mach, zastępca komendanta straży pożarnej w Bytowie. – ustalono, że jest to substancja palna.
Sprawą zajmują się już śledczy. Z naszych informacji wynika, że mężczyzna początkowo przyznał się do wlewania substancji do sieci kanalizacyjnej. Dzień później miał zeznać, że to nie on, a jego żona pomyłkowo wlała płyn i to tylko jakieś pięć litrów.
- W piątek po zebraniu materiałów dowodowych podjąłem decyzję o przekazaniu sprawy do prokuratury okręgowej – mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy z Bytowa.
- Materiały w tej sprawie i wniosek prokuratora rejonowego nie dotarły jeszcze do Prokuratury Okręgowej w Słupsku – mówi Paweł Wnuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Prokuratura Okręgowa zdecyduje, czy to ona zajmie się sprawą, może wniosek odrzucić i wówczas sprawa do dalszego prowadzenia wróci do Bytowa, bądź wskaże inną prokuraturę rejonu słupskiego.
Policja w Bytowie prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?