Takie historie zdarzają się zawsze gdzieś, ale wcale nie końcu świata, bo zazwyczaj za ścianą. Ta - w powiecie lęborskim. Wieś jak każda inna, blisko morza. Wszyscy się tu znają. Nie wszyscy wiedzieli, bo fioletowe siniaki na rękach, nogach, piersiach, ślady od pięści, kopniaków, od policyjnej pałki i od duszenia można ukryć. Tak samo można głęboko w pamięci schować dzień z przystawioną bronią do skroni.
Pałkę i czapkę z trzema gwiazdkami Jacek H. na pamiątkę trzymał w szafie. - To były atrybuty. Tresował, ćwiczył nas, jakbyśmy byli w wojsku. Ale na zewnątrz wszystko było piękne. Tragedia rozgrywała się w czterech kątach - opowiada pani Gabrysia, młoda, ale bardzo schorowana kobieta z orzeczeniem niepełnosprawności.
Tragiczna historia znęcania się policjanta nad własną rodziną: żoną, ojcem i dwoma synami - całość przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Pomorza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?