Tej życiowej pasji oddał się pół wieku temu po przejściu na emeryturę – jako współzałożyciel wraz z małżonką Elżbietą Czaplińską Teatru Lalki „Tęcza” oraz jego wieloletni dyrektor, aktor i scenograf.
W tej ostatniej roli zapamiętałem go jako kilkuletni berbeć, którego mama przyprowadziła na przedstawienie „Lis Przechera”. Dyrektor stał w progu i ciepło witał małych widzów spektaklu kukiełkowego. Grano go w pod wspomnianym na wstępie adresem, bo tam była „Tęcza”, zanim się przeprowadziła do obecnej siedziby przy ul. Waryńskiego.
Wspominając tamte czasy w publikacji „Orły na kowadle upierzone” pisałem na tych łamach („Głos Koszaliński/Słupski” z 26.10.1974 r.) : „Jak przed laty spotkaliśmy się w tym samym miejscu. Teraz znajduje się tu prywatne mieszkanie Tadeusza Czaplińskiego (…). Rozmawiamy w pokoju, w którym był kiedyś teatralny hall. Jego wnętrze przypomina małe muzeum. Pełno tutaj oryginalnych pamiątek, woluminów, wśród których stanęła armia miniaturowych żołnierzyków, a w kątach wygodnie rozsiadły się teatralne lalki”.
Jedno z pomieszczeń było pracownią metaloplastyczną. Tutaj T. Czapliński uprawiał swoje hobby, wycinając z blach i wyklepując w nich elementy wystroju m.in. karczem słupskich, ale przed wszystkim godła Polski. Kolekcja „Orły Polskie”, wykonana z pomocą jego ucznia Krzysztofa Hurasa, liczyła wówczas niewiele ponad 100 eksponatów. Ich wystawa była już eksponowana w wielu miastach Polski, a jesienią 1974 roku w Nowej Kordegardzie przy Krakowskim Przedmieściu podczas Panoramy Trzydziestolecia w Warszawie.
- Żeby powstała wierna sylwetka orła, oprócz młotka, kowadła i blachy potrzebne jeszcze serce wykonawcy, jego zamiłowanie do dzieł sztuki, zainteresowanie historią narodu polskiego – mówił T. Czapliński. - Dzięki zbieractwu poznałem historię naszej państwowości, a ściślej – jej heraldykę. Ze srebrnego denara Bolesława Chrobrego odwzorowałem pierwszego orła. Prześledziłem ciągłą ewolucję orła polskiego. Zmianom uległa symbolika znaku i kształt. Obecnie pracuję nad
współczesnym godłem pokaźnych rozmiarów i odwzorowuję herby miast polskich.
Przyznam, że ostatnie wieści o kolekcji „Orły Polskie” urwały mi się na słupskim ratuszu, a dokładniej w jego wieży, gdzie były eksponowane jako zbiory wypożyczone przez Szkołę Policji.
- Orły wróciły już do miejsca swego stałego gniazdowania – oznajmił ratuszowy urzędnik. Faktycznie, jest nimi udekorowana zabytkowa willa – klub szkolny. Widać, że zbiór jest pielęgnowany, a rzecznik szkoły zabiega o materiały umożliwiające opracowanie monografii.
Najnowsza zmiana to...zniknięcie z muru policyjnej posesji przy ul. Staszica tablicy Klubu Honorowych Dawców Krwi PCK im. Tadeusza Czaplińskiego przy Komendzie Miejskiej Policji w Słupsku. Kartka na drzwiach donosi, że klub przeniesiono do policyjnego budynku przy ul. Reymonta 7.
Trafiam tam w czasie wprowadzania się i urządzania klubu w świetlicy. Tym zajęci są Mieczysław Trocki, prezes klubu od 35 lat, oraz Zygmunt Łukasiewicz. Sektor pamięci z witryną pamiątek po Tadeuszu Czaplińskim jako członku honorowym klubu od 1983 r. już gotowy. Kroniki czekają na uzupełnienie.
- Trzeba zadbać jeszcze o wiele rzeczy, bo przez ten klub przewinęło się około pół tysiąca osób, policjantów i cywilów – mówi M. Trocki. - Oddali honorowo tyle krwi, że cysternami mierzyć. Obecnie klub zrzesza 60 członków aktywnych i 30 nieaktywnych. Wielu zostało uhonorowanych dziełami metaloplastycznymi Tadeusza Czaplińskiego, a i sporo jego prac mamy jeszcze w zapasie. Dla zasłużonych oczywiście.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?