Ludzie dzwonią i pytają, jak pomóc - przyznaje pani Helena Jankowska, której mieszkanie przy ul. Kotarbińskiego w Słupsku spłonęło doszczętnie 10 dni temu.
- Ktoś oferuje jedzenie, a kto inny pościel. Umawiam się na później. No bo jak. Teraz najważniejszy jest remont. Planuję, że uda się go zakończyć w lutym. Co teraz robię? Skuwam płytki. To będzie zawsze te kilkaset złotych taniej. Nie zostałam sama. Proszę sobie wyobrazić, że wczoraj idę ulicą i zaczepia mnie jedna pani. Pyta, czy to ja jestem z tego pożaru. Odpowiadam, że tak, a ona wciska mi do ręki swoją parasolkę i mówi, że przecież niedługo będzie deszcz. Rozumie pan? Co innego, jak ktoś ma miliony i odda. A co, jeśli ona sama czegoś potrzebuje? Nie wiedziałam, co powiedzieć. Zanim cokolwiek do mnie dotarło, tej pani już nie było. Nawet nie zdążyłam jej podziękować. Ale dziękuję.
Zobacz także: Potrzebna pomoc po pożarze mieszkania przy ul. Kotarbińskiego (zdjęcia, wideo)
Nie tylko tej jednej pani. Również nieznanym do tej pory sąsiadom z bloku naprzeciwko. Mieli remont. Została farba, więc się podzielili. Na liście są też osoby, które przyniosły pieniądze. Bez nazwisk, i tak po prostu.
Niewykluczone, że pani Helena już niedługo nie będzie musiała sama walczyć ze zniszczeniami po pożarze. Po naszym ostatnim tekście, w którym opisaliśmy, że słupszczanka potrzebuje pomocy, wczoraj z redakcją skontaktowali się przedstawiciele firmy budowlanej Adbud S i M Więckowscy ze Słupska. Specjalizują się w oczyszczaniu i remontowaniu mieszkań po zalaniach i pożarach.
Zobacz także: Pożar w mieszkaniu przy ul. Kotarbińskiego w Słupsku (zdjęcia, wideo)
- Zajmujemy się tym profesjonalnie od 2003 roku, głównie na terenie Niemiec - mówi Sylwester Więckowski z Adbudu. - Chcemy pomóc. W tej chwili wracamy do Słupska, ale liczymy, że jak najszybciej zobaczymy to mieszkanie i porozmawiamy z właścicielem. Rozumiemy, że ta pani chciałaby zamieszkać już na święta we własnym domu. Myślę, że to możliwe.
Pracy będzie dużo. Przypomnijmy, że dwupokojowe mieszkanie w bloku nadaje się już tylko do gruntownego remontu. Co gorsza, nie było ubezpieczone, a emerytka nawet z pomocą najbliższych nie jest w stanie wyremontować go sama. Ogień strawił wyposażenie, wewnętrzne drzwi i framugi. Zniszczeniu uległa instalacja elektryczna. Ściany są zwęglone od czarnej sadzy. Mycie niewiele pomaga. Nie tylko w pokoju, w którym wybuchł ogień. Również w kuchni, łazience, przedpokoju i w drugim z pokoi. W niektórych miejscach trzeba skuwać tynk.
Pomoc
Każdy, kto chciałby wspomóc naszą czytelniczkę, może kontaktować się bezpośrednio z jej córką. Telefon do pani Renaty to 504 940 136. Pilną i priorytetową potrzebą są materiały budowlane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?