Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PORT... na skalę naszych możliwości

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk, red. nacz. „Głosu Pomorza”, „Dziennika Bałtyckiego”
Przemysław Szymańczyk, red. nacz. „Głosu Pomorza”, „Dziennika Bałtyckiego” archiwum
Średnio 3 jednostki na dobę przepływają przez kanał na Mierzei Wiślanej - doniosła Rzeczpospolita. Inwestycja za 2 miliardy pozostaje zatem wyłącznie atrakcją turystyczną - podkreśla dziennik. Czyżby?

Gdy mieszkałem na antypodach, w pięknym Vancouver, starałem się wytłumaczyć Stanleyowi vel Staszkowi, od którego wynajmowałem mieszkanie, jak skomplikowanym procesem jest zawinięcie do portu w Elblągu. Nawet małą łajbą.

By przepłynąć z Polski do Polski, trzeba płynąć przez Rosję. Wprawdzie krótki odcinek po wodach Cieśniny Pilawskiej, ale jednak...

Stanisław, a teraz Stanley, wyjechał z Polski, gdy zaimplementowany przez Sowietów ustrój powszechnej szczęśliwości, dogorywał. Dobrze znał dzieła tropiciela absurdów Barei, ale tej lekcji geografii akurat nie pamiętał.

Dopiero mapa pomogła mu zrozumieć, w czym rzecz. - By wpłynąć do polskiego portu, trzeba mieć zgodę ruskich - powtórzyłem, a on nie mógł się nadziwić.

Był 2001 rok, pierwszy sekretarz PZPR ze Skierniewic Leszek Miller stał na czele rządu.

Kilkanaście lat później inny premier, Donald Tusk, nazwał projekt przywrócenia Polsce Elbląga „politycznym trikiem”, a jego minister od spraw zagranicznych Sikorski pytał na tt, czy „przekop przechrzcić w pomnik PiS”.

Znalazł się nawet taki przedstawiciel odpowiedzialnej opozycji, który ambitny plan połączenia Zatoki Gdańskiej przez Zalew Wiślany z portem nazwał „dziurą w ziemi”. Innych głupot wygadywanych przez polityków nie pomnę. Bo wymazałem z pamięci dla spokojności własnej.

Wspomniany „trik” 17 września ubiegłego roku sprawił cud prawdziwy. Dzięki „dziurze w ziemi” można wpłynąć z Polski do Polski przez Polskę.

Teraz największym problemem jest przebudowa 900-metrowego odcinka drogi wodnej w samym porcie. Bez tego, ten ambitny infrastrukturalny projekt, będzie warty tyle, ile jego najsłabszy element. Czyli niewiele.

Zamiast go rozwiązać, siadając do stołu ze stroną rządową, samorządowcy z Elbląga robią wszystko, by tylko trzy jednostki dziennie przepływały kanałem za 2 miliardy złotych.

Właśnie prezydent z PSL-u zorganizował konsultacje społeczne, które mają być dla władz Elbląga drogowskazem, a raczej usprawiedliwieniem irracjonalnej postawy, odrzucającej ofertę rządu wartą 100 milionów złotych, a domykającą cały projekt.

Ten rodzaj konsultacji, jak ulał pasuje do powiedzenia Józefa Stalina, że nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. W tym konkretnym przypadku za fasadą partycypacji społecznej kryje się pytanie, na które - nawet zwolennicy dokapitalizowania portu i przejęcia pakietu kontrolnego przez państwo - z trudem odpowiedzieli: TAK.

Tłumacząc je na język polityki obowiązujący w Polsce brzmi ono tak: Czy chcesz, by PiS zabrał nasz port? („Czy uważa pan/i, że port morski w Elblągu powinien pozostać nadal własnością miasta?”).

Dlatego już teraz (30 maja poznamy oficjalne wyniki głosowania) można stwierdzić bez cienia wątpliwości, że elblążanie odrzucili propozycje zainwestowania w ich port 100 milionów pisowskich złotych.

Już niebawem władze miasta będą mogły z radością ogłosić, że otrzymały mandat od lokalnej społeczności na przegnanie pisowskich Hunów.

Ale czy Stanley vel Stanisław to zrozumie?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PORT... na skalę naszych możliwości - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza