Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poseł interweniuje, burmistrz przeprasza, naczelnik milczy

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
W Ustce doszło do kuriozalnej sytuacji. Strażnicy miejscy pojawili się mieszkaniach osób, które zapisały swoje dzieci do Szkoły Podstawowej Nr 3. Burmistrz Jacek Graczyk przeprasza mieszkańców i twierdzi, że te wizyty to samowola naczelnika wydziału oświaty i komendanta Straży Miejskiej.

Spór o istnienie przekształconej z gimnazjum w podstawówkę SP3 trwa od kilku lat. Szkoła już miała zniknąć z oświatowej mapy miasta, ale temu sprzeciwiła się gdańska kurator oświaty. Teraz po rekrutacji według obwodów w SP1 i SP2 miały funkcjonować po dwie klasy pierwsze. W SP3 – tylko jedna.

Tymczasem wszystko wskazywało na to, że "trójka" chce przyjąć nadprogramową liczbę dzieci i szykowały się tam dwie mniej liczne klasy. A szkoła chciała przyjąć dzieci spoza Ustki. Tak przynajmniej tłumaczył to burmistrzowi Jackowi Graczykowi Piotr Wszółkowski, naczelnik wydziału oświaty usteckiego ratusza. Jednak już po tym, gdy na własną rękę przystąpił do akcji.

- Wpadł na "genialny" pomysł – komentuje burmistrz działanie naczelnika. - Chociaż wystarczyło skontrolować deklaracje PIT rodziców, by stwierdzić, gdzie mieszkają rodzice i czy ich podatki trafiają do miasta. Nie trzeba było jeździć po domach.

Tymczasem naczelnik polecił komendantowi Straży Miejskiej sprawdzić, czy dana pociecha rzeczywiście przebywa pod wskazanym adresem. Z kolei komendant bez żadnych podstaw prawnych wysłał strażników na kontrole. To oburzyło rodziców.

- Poinformowali mnie o tym tydzień temu na cotygodniowym czacie – twierdzi burmistrz. - Dzisiaj przyszło pismo od posła Piotra Müllera.

I zrobiło się głośno.

– Dochodzi obecnie do kuriozalnej sytuacji, w której władze miasta sprawdzają, czy dziecko mieszka pod wskazanym adresem i czy w domu jest pokój dziecięcy. Jak informują mnie mieszkańcy, dotyczy to tylko uczniów konkretnej szkoły – napisał Piotr Müller, poseł ze Słupska i minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. – Jestem bardzo zaniepokojony tą sytuacją. Tworzy to wrażenie wykorzystywania straży miejskiej do zniechęcenia rodziców, żeby wysłali do tej placówki swoje dzieci. Dlatego zainterweniowałem i skierowałem oficjalne zapytanie do władz Ustki, na jakiej podstawie podejmują takie kroki.

W związku z interwencją poselską burmistrz wydał oświadczenie.
- Niezwłocznie poleciłem wyjaśnienie tej sprawy, gdyż nie zlecałem podjęcia takich działań. Decyzję o ich przeprowadzeniu podjął samodzielnie jeden z naczelników, zlecając ich wykonanie Straży Miejskiej. Ustaliłem także, że czynności te podjęto, mimo braku stosownych zapisów i upoważnień w zarządzeniach burmistrza, czy uchwałach rady w celu weryfikacji faktycznego miejsca zamieszkania dziecka w sytuacjach rozbieżności podawanych adresów w dokumentacji rekrutacyjnej. Jednakże rekrutacja do szkół usteckich odbywa się m.in. na podstawie oświadczenia rodziców lub opiekunów o miejscu zamieszkania dziecka oraz pierwszej strony deklaracji PIT. Nie było więc konieczności przeprowadzania takich wizyt w domach kandydatów na uczniów.
Dlatego też pragnę w związku z tym przeprosić wszystkich mieszkańców, którzy poczuli się dotknięci taką wizytą miejskich strażników. Wobec pracowników, którzy dopuścili się tych działań, wyciągnięte zostaną konsekwencje służbowe.

Jednocześnie burmistrz wyjaśnił, że kontrole przeprowadzone z inicjatywy naczelnika nie mają żadnego związku z próbą reorganizacji modelu oświaty w Ustce, a opisana przez posła sytuacja nie miała nic wspólnego ze zniechęcaniem rodziców do zapisywania swoich dzieci do tej szkoły.

Burmistrz odpiera też inne zarzuty posła dotyczące prowadzenia oddziałów mistrzostwa sportowego w pozostałych szkołach oraz twierdzenie, że „w przypadku likwidacji SP3 dojdzie do zwiększenia liczby uczniów w klasach, a ze względu na niewystarczającą liczbę sal lekcyjnych dzieci prawdopodobnie musiałyby mieć zajęcia do późnych godzin”. Zaznacza też, że działania w kierunku połączenia szkół podejmowane były przed wprowadzeniem stanu epidemii, zatem łączenie ich z pandemią, (poseł wytyka "nagromadzenia dzieci") jest niezrozumiałe.

Nie udało nam się skontaktować z dyrektor SP3 Elżbietą Mey-Wysocką. Natomiast naczelnik Piotr Wszółkowski wyjaśnił, że nie jest upoważniony do rozmowy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza