Jak już informowaliśmy, do Prokuratury Rejonowej w Słupsku zgłosiło się kilkanaście osób, które czują się oszukane przez panią Lucynę P.-SZ., kierowniczkę i żonę właściciela zakładu, bo często nie zrealizowała zawartej z nimi umowy lub wykonała ją nie tak, jak przewidywały jej zapisy. Na dodatek poszkodowani zwykle wpłacali na jej rzecz pieniądze , których od dłuższego czasu nie mogą odzyskać, choć już nie chcą, aby umowa była wykonana. W kilku przypadkach chodzi o kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jak informował Piotr Nierebiński, były już prokurator rejonowy w Słupsku, prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Przyjmowała od zainteresowanych ich opisy kontaktów z zakładem oraz dokumentacje potwierdzające zawarte umowy, które nie zostały dotrzymane. Prokuratura zamierzała wysłuchać poszkodowanych, zapowiadała przesłuchanie właścicieli zakładu, a dopiero potem zapadnie decyzja, czy grupowy akt oskarżenia trafi do sądu.
- Nadal przyjmujemy różne zawiadomienia w tej sprawie. Wciąż rośnie liczba wątków. Moim zdaniem postępowanie prokuratorskie potrwa jeszcze co najmniej 2 miesiące - uważa Magdalena Gadoś, prokurator rejonowa w Słupsku.
Tymczasem słupski magistrat zmierza do odebrania dzierżawcy nieruchomości, na której działa zakład, bo nie płacił opłat dzierżawnych. Zaległości były duże, więc ratusz uzyskał stosowny wyrok sądowy. Egzekucję wyroku powierzono komornikowi.
ZOBACZ TAKŻE: Ulica Banacha w Słupsku do zmiany. Bez parkingu między działkami
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?