Do interwencji lęborskiej policji doszło 29 czerwca wieczorem w budynku mieszkalnym przy ul. Dygasińskiego. W materiałach, które przekazała nam policja, znajduje się informacja, że powodem interwencji było zakłócanie ciszy nocnej.
Nasza czytelniczka, pani Joanna (dane do wiadomości redakcji), żona zatrzymanego mężczyzny, przekonuje natomiast, że na policję zadzwonił sąsiad, z którym są w konflikcie. Jej zdaniem interwencja policjantów była bezpodstawna.
- Gdy policjanci weszli do mieszkania, zostali zaatakowani przez pijanego i agresywnego mężczyznę, który uderzył jednego z policjantów w głowę ciężkim szklanym wazonem, powodując rozcięcie głowy i silne krwawienie - relacjonuje przebieg interwencji Daniel Pańczyszyn, rzecznik lęborskiej policji. - U drugiego funkcjonariusza doszło do stłuczenia ręki. Policjanci obezwładnili agresywnego napastnika i zatrzymali w areszcie.
Zupełnie inaczej sytuację opisuje nasza czytelniczka.
- Policjanci w drzwiach poprosili o dane personalne mojego męża. Gdy ich nie dostali, wtargnęli do mieszkania i zaczęli męża szarpać - mówi mieszkanka ulicy Dygasińskiego. - Został powalony na ziemię obok szafki z dużym akwarium. Gdy funkcjonariusz się podnosił, uderzył się o szafkę, a ja i moja córka zostałyśmy potraktowane gazem łzawiącym. Jego zapach wciąż się unosi i mieszkaniu. Mam również przez to zniszczoną klawiaturę komputera.
O komentarz do tej wersji zdarzeń mieszkanki poprosiliśmy rzecznika policji
- Użycie gazu obezwładniającego było konieczne wobec zatrzymanego mężczyzny z uwagi na jego agresywne zachowanie oraz dokonany czyn na policjantach. Tego środka przymusu użyto zgodnie z przepisami. Obrażenia, jakich doznali policjanci, nie powstały na skutek żadnego uderzenia w szafkę - podkreśla Daniel Pańczyszyn.
Udało nam się też skontaktować z jednym z sąsiadów, który był świadkiem przyjazdu policji do budynku.
- Ten zatrzymany mężczyzna krzyczał przez godzinę z okna, obrażał też naszą sąsiadkę. Dobrze, że policjanci w końcu zareagowali. Trzeba było coś w tej sprawie zrobić - usłyszeliśmy od mieszkanki budynku, która nie zgodziła się jednak na publikację swojego nazwiska.
Mąż pani Joanny zwrócił się już pisemnie do lęborskiej prokuratury z prośbą o wyjaśnienie swojego zatrzymania i zaginięcia pieniędzy (chodzi o kwotę 7 tys. zł) podczas tej interwencji. Prawdopodobnie nasza czytelniczka wyśle dodatkowe pismo do prokuratury w sprawie przekroczenia uprawnień policji.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?