Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebna pomoc w odbudowie domu! Wszystko spłonęło w pożarze

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Fot Archiwum prywatne
Dom spłonął w grudniu 2019 roku w Wiatrowie, w gminie Damnica. Choć od pożaru minęło ponad 9 miesięcy, rodzina wciąż nie może do niego wrócić. Dzięki pomocy gminy i ludziom dobrej woli, udało się postawić dom w stanie surowym, ale zabrakło pieniędzy na wykończenie. - Nie oczekujemy luksusów, zależy nam tylko, aby była posadzka, hydraulika i tynki. Cały czas wynajmujemy mieszkanie, ale już nie mamy pieniędzy na więcej. Chcielibyśmy wrócić do własnego domu - mówi pani Dorota. Nie ukrywa łez: - W jednej chwili straciliśmy wszystko, na co pracowaliśmy przez lata - mówi.

O pożarze pisaliśmy w grudniu zeszłego roku. Ogień wybuchł nagle, w dzień. Bardzo szybko rozprzestrzenił się na cały dom. Nikt nie ucierpiał, jednak dom nie nadawał się do zamieszkania.

- Dom był bliźniakiem. My zajmowaliśmy połowę. Pożar wybuchł u sąsiadów. W domu było dwóch nastolatków, coś gotowali. Zapomnieli o tym. To ja usłyszałam trzaski, szum i poczułam swąd, zapach palonego drewna. Wyszłam przed dom, a tam już ich strop się palił. Krzyczałam, żeby uciekali. Sama budziłam moją mamę, która jest już starszą kobietą i spała, aby uciekała. Cała góra spłonęła, reszta została zalana podczas gaszenia. To był grudzień, więc nic nie schło. Praktycznie nic się nie uratowało - opowiada pani Dorota Kasprowicz.

Wspomnienia wywołują łzy.

- Jeszcze godzinę przed pożarem robiłam zdjęcie mojego pokoju, który właśnie wyremontowaliśmy. Byłam z niego taka dumna, zwłaszcza, że samej udało mi się na ten remont zarobić. Kupiłam meble, telewizor... A godzinę później nie było już nic - mówi wzruszona pani Dorota.

Pani Dorota mieszkała w domu z mężem, dwiema córkami w wieku 13 i 16 lat, 22-letnim synem i 78-letnią mamą. Młodsza córka uczy się w Szkole Podstawowej w Damnie, starsza dojeżdża do szkoły zawodowej w Słupsku. Swoją część domu rodzina wykupiła od gminy na własność. Część domu, w której zamieszkiwali sąsiedzi, była komunalna, dlatego sąsiedzi dostali od gminy nowe mieszkanie, w którym mieszkają do dziś, ponieważ dom nie nadawał się do zamieszkania.
Podobnie jak część domu, w której mieszkała pani Dorota z rodziną. Jednak im nie przysługiwał lokal komunalny.

- Na początku gmina pozwoliła nam zamieszkać w szkole, do czasu, kiedy nie znajdziemy sobie jakiegoś lokum. Wykupiła nam też obiady w barze. Z GOPS-u dostaliśmy na początek 1500 zł, aby zakupić niezbędne do życia rzeczy. Później otrzymaliśmy jeszcze 400 zł. Dziękujemy za te pomoc, ale to wciąż mało. Teraz musimy wynajmować mieszkanie, a to kosztuje - płacze pani Dorota. - Ludzie dobrej woli, nasi przyjaciele, znajomi z zakładu pracy męża zorganizowali zbiórkę publiczną. Dzięki temu mogliśmy odbudować dom. Praktycznie zbudowaliśmy go od nowa, bo nie było co odbudowywać. Sponsor podarował nam okna. Dzięki temu mamy dom w stanie surowym - są mury, dach, okna i rozprowadzona elektryka wewnątrz. Ale wciąż nie możemy tam zamieszkać. Nie mamy hydrauliki, tynków na ścianach, ani posadzek. Na tym teraz najbardziej nam zależy. Mając posadzki i hydraulikę, moglibyśmy się wprowadzić. Panele, glazury, wykończenie - możemy sobie później powoli robić, na to przyjdzie czas. Jednak my już nie mamy pieniędzy na dalsze wynajmowanie mieszkania. Poza tym w grudniu kończy nam się umowa najmu. Nie ma nawet nadziei, że do tego czasu skończymy dom.

Po pożarze akcję pomocy zorganizował sołtys.

- Doszło do ogromnej tragedii. Spłonęły dwa mieszkania w Wiatrowie - jedno komunalne oraz drugie, które jest własnością prywatną. Jedenaście osób, w tym pięcioro dzieci, w ułamku chwili straciło dorobek życia i dach nad głową. Nie pozostało im nic - mówił Jerzy Licow, sołtys Wiatrowa i koordynator akcji pomocy.

To naprawdę ogromna tragedia. Dlatego zwracamy się do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc - szczególnie do firm budowlanych, ludzi, którzy zajmują się budowlanką. Najpilniejsze jest teraz zrobienie posadzek, tynków i hydrauliki.

Szczegóły bezpośrednio u pani Doroty Kasprowicz - tel. 538 303 061.

Cały czas można też przelewać pieniądze na konto Stowarzyszenia Promyk - nr rachunku bankowego: 29 9315 0004 000 8167 62 00000 30, z dopiskiem „dla Doroty”.

Rodzina z góry dziękuje za wszelką pomoc.

Pożar w Wiatrowie. Dwie rodziny straciły dach nad głową

.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza