Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powody odwołania Lecha Zacharzewskiego, prezesa PGM w Słupsku

Zbigniew Marecki
Lech Zacharzewski
Lech Zacharzewski Fot. archiwum
Odwołanie Lecha Zacharzewskiego, prezesa PGM, odbiło się w Słupsku szerokim echem. Według niektórych to szukanie kozła ofiarnego lub skok na ciepłą posadę.

- To jest szukanie kozła ofiarnego. Prezydent Maciej Kobyliński popełnił szereg błędów w czasie walki w mieście ze skutkami wielkich opadów śniegu, więc ktoś musiał zostać ukarany, aby przed wyborami nie było złych skojarzeń z nim - ocenia Zdzisław Sołowin, przewodniczący słupskiej rady miejskiej z ramienia Platformy Obywatelskiej.

W kręgu osób związanych z Przedsiębiorstwem Gospodarki Mieszkaniowej można usłyszeć, że Zacharzewski został właściwie zmuszony do rezygnacji, bo w spółce do przodu prze nowy człowiek - trzydziestolatek Mariusz Junak, który przyszedł do PGM z zewnątrz. Najpierw wygrał konkurs na dyrektora ekonomicznego i szybko to stanowisko połączono mu z funkcją członka zarządu.

Działacze PiS podejrzewają z kolei, że Zacharzewski poległ, bo na jego stanowisko chrapkę ma wiceprezydent Andrzej Kaczmarczyk, który podobno nie jest pewien wyborczego zwycięstwa prezydenta Kobylińskiego i szykuje sobie miękkie lądowanie.

Kaczmarczyk zaprzecza, jakoby chciał ubiegać się o stanowisko prezesa PGM. - Żaden z domysłów nie jest prawdziwy. Prawda została podana w oficjalnym komunikacie, w którym mówiono o braku nadzoru nad przedsiębiorstwem ze strony prezesa oraz o tym, że on sam wystąpił do prezydenta z prośbą o odwołanie ze stanowiska - mówi Kaczmarczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza