Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powojenne wakacje w Ustce. Zapraszamy do kurortu! Przybywajcie do wód!

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Taki przepiękny nadbałtycki kurort zastali pierwsi osiedleńcy, docenili jego walory turystyczne i zadbali o rozwój kąpieliska. Jednak początki były trudne
Taki przepiękny nadbałtycki kurort zastali pierwsi osiedleńcy, docenili jego walory turystyczne i zadbali o rozwój kąpieliska. Jednak początki były trudne Fb Ustka na przestrzeni wieków/Biblioteka Miejska w Ustce
Płatny wstęp na plażę, opłata uzdrowiskowa, kioski na promenadzie, kąpiele w łazienkach, wille na wynajem – Ustka już w pierwszych latach po wojnie dbała o turystów. Trochę gorzej było z zarabianiem na sezonie, ale początki zawsze są trudne.

Trzeba zacząć od tego, że w pierwszych powojennych latach do Ustki nie było łatwo trafić. Otóż miasteczko to miało sześć różnych nazw, a niektórzy uważają, że nawet więcej. Jednak gdy Stolpmünde należało zastąpić polską nazwą, Ustka pojawiła się od początku. I dobrze, że mimo wszystko ta nazwa przetrwała.

Miejska Rada Narodowa na 13 listopada 1945 roku zdecydowała, że Ustka będzie nazywać się Postomin, ponieważ żaden "cudzoziemiec przybywający do portu z okrętami" nie wymówi "w Ustce". Skąd radnym przyszło do głowy, że obcokrajowcy będą w ogóle odmieniać tę nazwę? Reklamę miasteczku zrobiła też ogólnopolska gazeta "Rzeczpospolita", publikując artykuł "Miasto o sześciu nazwach", ale z tak pięknym opisem Ustki, plaży, kąpieliska i sosnowych lasów, że wczasowiczom od razu chciało się tu przyjeżdżać.

Sezonowy start

1 stycznia 1939 roku liczba mieszkańców Stolpmünde wynosiła 4 789. Według stanu z lipca 1945 roku mieszkańców Ustki - około 3 500 osób. Policzono wszystkich – osadników, Niemców i żołnierzy radzieckich. Powstawały instytucje, szkoła, przedszkole, organizował się samorząd, zakłady miejskie – gazownia, elektrownia, zakład oczyszczania miasta. Działała poczta i telekomunikacja. Urządzono miejską stołówkę. Zorganizowano domy dla sierot. Remontowano latarnię morską. Urządzały się restauracje. Do Ustki przyjechał lekarz, dentystka i położna. Można więc było bezpiecznie chorować i zakładać rodziny.

Jednak nie zapominano o kulturze. Już w czerwcu 1945 roku kierownikiem kina "Delfin" został Bronisław Brzóska. Działała prywatna wypożyczalnia książek, a w niedzielę 24 marca 1946 roku uroczyście otwarto Dom Kultury i Sztuki w Ustce. Jak donosił "Dziennik Bałtycki" stało się to w obecności pełnomocnika rządu na obwód słupski ob. K. Łacwika i naczelnika Urzędu Informacji i Propagandy w Słupsku. DKiS sąsiadował ze stołówką Zarządu Miejskiego, a dużą scenę od razu zajęli artyści teatrów amatorskich, czy aktorzy słupscy. Rozrywki więc nie brakowało.

O ile w sezonie 1945 organizowali sobie życie osiedleńcy, to przed sezonem 1946 poczyniono już starania, by do miasta zwabić turystów, no i na nich zarobić.

Wiosną 1946 roku do portu zawinął zbudowany przed wojną w Szwecji jacht szkoleniowy Gen. Mariusz Zaruski. Liga Morska przekazała go Centralnemu Ośrodkowi Morskiemu, który mieścił się w Ustce, chwilowo wtedy zwanej Postominem. Na żaglowcu ćwiczyli harcerze z całej Polski. Jacht stał się niesamowitą atrakcją turystyczną. Zwłaszcza w sytuacji, gdy w miasteczku portowym kutrów nie było wiele, a lokalny przemysł stoczniowy – w powijakach.

Płatny wstęp na plażę i ucieczka kierownika

Oto wakacyjny cennik na lato 1946, częściowo uchwalany przez radnych dopiero w trakcie sezonu: wejście na plażę - 5 zł, korzystanie z koszy plażowych - 30 zł . "Dzieci do lat 14 opłatom tym nie podlegają", a inkasenci otrzymują 10% zebranych opłat. Kolejne atrakcje: korzystanie z kąpieli w Łaźni Miejskiej - 35 zł od jednej wanny, jeden nocleg w Miejskim Domu Turystycznym - 30 zł, opodatkowanie na rzecz miasta Postomina za przejażdżki po morzu kutrami, jachtami i łodziami - 10% od sum wpłaconych. Dla porównania podatek od jednego psa, który nie przebywał na uwięzi, wynosił 500 zł rocznie, a cena za wypiek i sprzedaż chleba kartkowego przez punkt rozdzielczy - 1,70 zł za kilogram.

Tak urządzone miasteczko było gotowe do przyjęcia turystów. Nie zawsze jednak wszystko szło zgodnie z planem, bo kierownik Domu Turystycznego w czasie sezonu uciekł z pieniędzmi, a kolejną kierowniczkę zatrudniono na takich warunkach, że po sezonie, gdy nie miała już zajęcia, nie można było jej zwolnić.

Miasto przyznało też różnym instytucjom i zakładom pracy wille na domy wypoczynkowe, ale te stały bez zupełnej opieki. Dano więc publiczne ogłoszenie, że jeśli szczęśliwi dzierżawcy nie zaopiekują się pensjonatami i nie zapłacą czynszu, utracą prawo do korzystania z przyznanych nieruchomości. Ustalono też opłatę kuracyjną w różnych wysokościach. Jednak jej ściąganie okazało się marne, bo różne instytucje, kolonie, studenci i profesorowie uczelni wypoczywający nad morzem pisali wnioski o zwolnienie z jej uiszczania. A władze na to się godziły. Wciąż też brakowało pieniędzy na zbudowanie toalety publicznej.

Ciekawa historia wiąże się też z przyjazdem ministra Eugeniusza Kwiatkowskiego, delegata Rządu dla Spraw Wybrzeża, od końca czerwca 1946 roku "pierwszego honorowego obywatela miasta Postomina". Ministra uroczyście powitano na tydzień przez ogólnopolskim Świętem Morza, które wówczas obchodzono pod koniec lipca. Na powitanie kupcy udekorowali witryny, a za najpiękniejsze okna wystawowe zwycięzcy mieli otrzymać nagrody. Niestety, sprawa trafiła do gazet, bo jeszcze na początku jesieni pieniędzy nie wypłacono. Minister obiecał też 2 miliony złotych subwencji na odbudowę pensjonatów dla letników i rozbudowę kąpielisk. Nie wiadomo czy, kiedy i jaką kwotą zasilono Ustkę, bo łazienki lecznicze, do których doprowadzano rurociągiem wodę morską zamknięto, a ostatecznie funkcjonowała tam Łaźnia Miejska.

Cztery kioski i kąpielisko

Lato 1946 było "wybitnie mokre i zimne", jak czytamy w miejskich aktach, więc dochody nie zadowoliły władz. Jednak w 1947 roku przygotowania do sezonu ruszyły pełną parą! 13 czerwca Zarząd Miejski zorganizował przetarg, po którym Miejskie Kąpielisko "Na Palach" zostało wydzierżawione Stefanowi Olszańskiemu za 84 tysiące złotych na sezon letni od 15 czerwca do 30 września.

19 czerwca w czasie posiedzenia Zarządu Miejskiego burmistrz Zbigniew Zawadzki przedstawił podanie Wacławy Januszewskiej o wydanie zezwolenia na sprzedaż napojów chłodzących na plaży. Po długiej dyskusji wyrażono zgodę na sprzedaż na terenie nadmorskim w alejce w miejscu wskazanym przez Zarząd Miejski. Natomiast cztery kioski na terenie nadmorskim wydzierżawiono przedsiębiorczym pionierkom: Helenie Wendorff, Janinie Podlewskiej, Bronisławie Gryko i Natalii Konopkowej. Opłata od kiosku wynosiła 4 tysiące złotych za cały sezon.

Już w maju Zarząd Miejski zwrócił się do kolei o uruchomienie rannego pociągu do Słupska. Według wakacyjnego rozkładu jazdy do Ustki miało docierać dziesięć składów, ale ze względu na małą frekwencję nie jeździł ani jeden.

Gościnna Ustka zawsze przyciągała wielu znanych i mniej znanych gości. I tak jest do dzisiaj, a w wielu przytoczonych tu przypadkach historia się powtarza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza