Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstał międzynarodowy spór o zapłatę za pracę (wideo)

Zbigniew Marecki
Słupszczanin walczy o pieniądze, których nie zapłacił mu działający w Niemczech przedsiębiorca.
Słupszczanin walczy o pieniądze, których nie zapłacił mu działający w Niemczech przedsiębiorca. Krzysztof Piotrkowski
Słupszczanin walczy o pieniądze, których nie zapłacił mu działający w Niemczech przedsiębiorca. - To była parodia firmy - mówi właściciel spółki, która zlecała mu pracę.

Piotr Nowak prowadzi w Słupsku zakład ogólnobudowlany Nowbud. Ponieważ na początku roku miał kłopoty z pozyskaniem zleceń, dał się namówić znajomemu i skorzystał z oferty Sławomira Woźniaka, który w Pforzheim pod Stuttgartem wraz z rodziną prowadzi firmę zajmującą się usługami budowlanymi oraz opieką nad ogrodami i trawnikami.

- Ta firma poszukiwała podwykonawców, więc się zgłosiłem i wyjechałem do Niemiec - opowiada pan Nowak.

Jako podwykonawca w Niemczech zaczął pracować 4 lutego. Zamieszkał w starym domu, który należał do rodziny Woźniaków. Za wynajem w nim miejsca do spania płacił 75 euro tygodniowo.
- Początkowo się wszystko dobrze układało. Miałem pracę. Wykonywałem zlecenia u Niemców, a pan Woźniak regularnie płacił wystawione faktury - relacjonuje pan Nowak.

Niestety, już po świętach Wielkiej Nocy zaczęły się kłopoty. Zapłatę otrzymywał z opóźnieniem, a gdy zaczął się dopominać o uregulowanie zaległości, brat Sławomira Woźniaka zrobił mu awanturę.
- Potem zaczęli szukać różnych pretekstów, aby nie przyjmować prac, które wykonywałem. Skończyło się na tym, że nie zapłacono mi faktury na trzy tysiące złotych - dodaje pan Nowak.

Potem doszły jeszcze inne prace, które nie zostały zafakturowane. W sumie swoje straty pan Nowak oszacował na 5676 euro. Gdy rodzina Woźniaków przestała się z nim kontaktować, spakował się i 23 lipca wrócił do Słupska z postanowieniem, że w rodzinnym mieście zacznie zabiegi o odzyskanie należnych mu pieniędzy.

W Słupsku wynajął adwokata - mecenasa Andrzeja Rożnowskiego, który napisał do Sławomira W. list z wezwaniem do zapłaty należnych pieniędzy panu Nowakowi.

- Ten list nie został odebrany, ale adresat odebrał takie samo pismo, które wysłał pan Nowak. To pozwala podjąć następne kroki zmierzające do wydania europejskiego nakazu zapłaty. Jednak o szczegółach na razie nie chciałbym mówić - powiedział nam mecenas Rożnowski.

Za to pan Nowak postanowił sprawę upublicznić, bo jego zdaniem trzeba ostrzec innych ludzi, którzy mogą paść ofiarą rodziny Woźniaków.

- Wiem, że nie jestem jedyną osobą, która ma z nimi kłopoty. Oni dość często rozstają się z podwykonawcami, z którymi do końca się nie rozliczają - tłumaczy pan Nowak. Tymczasem skontaktowaliśmy się z panem Sławomirem Woźniakiem. Przyznał, że dawał zlecenia panu Nowakowi i jego ludziom.

- Dopóki były łatwe, wszystko szło dobrze, ale potem podjął się przeprowadzenia wymagających remontów u naszych niemieckich klientów. Okazało się, że powierzone prace wykonywał bardzo źle. Gdy usłyszał, że za to nie zapłacę, wyjechał. Musiałem wynająć firmy, które wykonały po nim szereg poprawek. Kosztowało to ponad 5 tysięcy euro - tłumaczy Woźniak.

Podkreśla, że prowadzi dużą firmę, która ma spore obroty. Dla niego zapłacenie za fakturę kilku tysięcy euro nie jest problemem, ale zrobi to tylko wtedy, gdy powierzone prace będą wykonane. - Jak pan Nowak, którego za bardzo nie znam, chce, możemy pójść do sądu. Z chęcią tam przedstawię dowody, jak pracował. Jeśli sąd zdecyduje, że mam zapłacić, to to zrobię - dodaje Woźniak.

Piotr Nowak postanowił ostrzec słupszczan przed przedsiębiorcą z regionu, który okazał się niesolidny, gdy pracował dla niego w Niemczech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza