Pożar w Łebie. Spłonęła Łebska Chata. Wraz z nią mieszkanie obok. Mieszkańcy stracili cały dobytek 26.03.2022

Pożar wybuchł o ok. 13.00 w sobotę 26 marca przy gęsto zabudowanej ulicy Nadmorskiej w Łebie. Drewniany budynek po restauracji Łebską Chatą szybko zajął się ogniem i pożar stanowił poważne zagrożenie nie tylko dla kompleksów usługowych i hotelowych, ale też dla rosnącego za Łebską Chata Lasu. W walce z żywiołem w kulminacyjnym momencie brały udział 42 jednostki straży pożarnej, w tym dziesięć spoza powiatu lęborskiego

.- Płonął kompleks trzech budynków w zabudowie. Do pożaru doszło w jego środkowej części, to kompleks usługowo-hotelowy, który spłonął doszczętnie

- mówi

-

Pożar rozprzestrzenił się na wschodnią część budynków usługowo-mieszkalnych.

Dogaszanie pożaru trwało do 8 rano.

Strażakom udało się nie dopuścić do rozprzestrzenienia się ognia na teren leśny i obronić jedno z zabudowań sąsiadujących z Łebską Chata, które ucierpiało w niewielkim stopniu. Z drewnianej restauracji pozostały zgliszcza, pożar zniszczył też drugi z budynków w kompleksie. Najbardziej ucierpiała jego cześć mieszkalna. Lokatorzy, którzy musieli w pośpiechu opuścić mieszkanie, zostali bez dachu nad głową.

- Spłonął mi dom. Czuję się jak pogorzelec, który wszystko stracił. Nie mam na to siły, czuje się jak przekłuty balon - mówi lokatorka domu sąsiadującego z Łebską Chatą, który został zniszczony w wyniku pożaru. - Cały czas mam wrażenie, że będę mogła za chwilę tam wejść i wziąć sobie to, co jest niezbędne, przede wszystkim dokumenty, które tam zostały. Wyszliśmy z mężem tak jak staliśmy, ale cieszymy się, że żyjemy. To wszystko trwało 5 minut.

Restauracja od dwóch lat nie działała, budynek stał pusty. Burmistrz Łeby twierdzi, że obiekt był niezabezpieczony i korzystali z tego bezdomni i amatorzy koczowniczego życia. - Nie dość, że obiekt był otwarty, to jeszcze rozkradany. Dziwię się, że właściciel nie zadbał o to, żeby w jakiś sposób go zabezpieczyć - mówi Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby, który nie kryje wzburzenia z powodu pożaru Łebskiej Chaty. -Bez żadnych skrupułów mogę powiedzieć: dobrze, że się spaliła. Natomiast stała się tragedia dla innych osób, których obiekty zostały zniszczone. Od dwóch lat walczyliśmy, poprzez nadzór budowlany, państwową straż pożarną i sanepid, chcieliśmy zamknąć ten obiekt i go rozebrać. I teraz jesteśmy zakładnikami źle funkcjonujących przepisów prawa. Budynek od wielu lat stanowił zagrożenie, dlatego trzeba było przejąć obiekt, dokonać rozbiórki, sprzedać nieruchomość.
W opinii burmistrza Łeby to największy pożar w najnowszej historii miasta, a odpowiedzialność za niego ponosi właściciel Łebskiej Chaty z Trójmiasta, który nie interesował się nieruchomością. Nie pomogły tez przepisy, według których Łebska Chata powinna zostać rozebrana, a jednak stała i stanowiła zagrożenie.

- Co z tego, że one są, jak nie ma kto ich wykonać - mówi Andrzej Strzechmiński, burmistrz Łeby. - Powiatowy Inspektor Nadzoru, straż pożarna i sanepid stwierdzili, że obiekt stanowi zagrożenie. W zasadzie kontakt z właścicielem był niemożliwy. Mieliśmy taką sytuację, że na koszt gminy musieliśmy uprzątnąć jego odpady komunalne, które zalegały od kilku lat, ale składował je na naszej działce. Właściciel nie interesował się tym obiektem, pojawiał się w sezonie i zawsze sprawiał nam olbrzymie kłopoty. Dwa lata temu przywiózł przed Łebską Chatę zrobił plażę. Przywiózł piasek, który zalegał na chodnikach i stwarzał utrudnienie dla komunikacji. Pan B. żyje w swoim świecie, czuje się bezkarny i jest bezkarny. I ta bezkarność doprowadziła do takiej sytuacji. Ktoś musi powiedzieć, że fajne mamy prawo, tylko że ono jest niewykonalne. Nie wiadomo kto miał wyegzekwować rozbiórkę tego obiektu zagrażającego bezpieczeństwu sąsiednich budynków.

Samorządy, które wysłały do akcji swoje jednostki OSP poniosą też koszty pożaru. Na miejsce trzeba było ściągnąć sprzęt budowlany, przy pomocy którego uprzątano pogorzelisko, rozwinąć niemal kilometrową magistralę do kanału Chełst, żeby zaopatrzyć jednostki w wodę.

- Ktoś musi za to zapłacić - mówi Andrzej Strzechmiński. - Właściciel powinien zostać obciążony kosztami tej akcji. Powinno mu się tę działkę zabrać, przejąć na Skarb Państwa, sprzedać i pokryć wszystkie koszty całej akcji. Te idą już w setki tysięcy złotych. Jestem wzburzony. Nie znajduję słów pod adresem tego pana.

Przyczynę pożaru bada policja. Trwa też szacowanie strat.

W 2013 roku w Łebskiej Chacie Magda Gessler przeprowadziła Kuchenne Rewolucje. Zmieniła wystrój wnętrza, wprowadziła żydowsko-portugalskie dania do menu. Później jednak, kiedy zdaniem Gessler restauracja obniżyła loty, wycofała dla niej swoją rekomendację. Właściciel jednak nadal reklamował swój lokal używając nazwiska Magdy Gessler i sprawa trafiła do sądu. Ostatecznie autorka Kuchennych Rewolucji wygrała i właściciel Łebskiej Chaty musiał zapłacić na jej rzecz 20 tys. zł i opublikować przeprosiny. Restaurator popadł w tarapaty finansowe, a Łebska Chata została zamknięta.
Z właścicielem Łebskiej Chaty nie udało nam się jeszcze skontaktować.