Holender - właściciel farmy, warsztatu mechanicznego i plantacji, jego żona i pracownik zostali zatrzymani przez policję.
- Wyjaśniamy, czy inne osoby także miały związek z uprawą marihuany - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
- Najpierw sadzonki wykryli strażacy. Później policjanci i funkcjonariusze straży granicznej doliczyli się ponad dwustu krzaczków. Jednak ich podejrzenia wzbudził fakt, że wszystko jest profesjonalnie wykonane - instalacje, nawodnienie, nawiewy.
W przeszukaniu pomagał pies straży granicznej przeszkolony do wykrywania narkotyków. Plantacja znajdowała się za pomieszczeniem, w którym właściciel trzymał krowy. Ściana była zawalona regałami, a drzwi zakryte brezentem prowadziły do kilku pomieszczeń, gdzie rosła marihuana. W sumie naliczyliśmy trzy tysiące krzaczków w różnej fazie wzrostu.
Podejrzanym grozi do ośmiu lat więzienia. Przypomnijmy, że pożar, w którym ekplodowaly dwie beczki z paliwem, wybuchł w piątek wieczorem. Na farmie znajdowały się także pojemniki z chemicznymi środkami ochrony roślin. Straty oszacowano wstępnie na 80 tys. zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?