– Lokatorzy byli informowani o prowadzonych pracach w danych dniach i godzinach (…) Nieprawdą jest za to, że zachowywałem się agresywnie wobec lokatorów. Ja z tymi ludźmi nie rozmawiałem, bo nie było takiej potrzeby – przekonywał w poniedziałek w sądzie Piotr Ś., jeden z oskarżonych „czyścicieli kamienic”.
Po ponad trzech latach proces Piotra Ś., Pawła Ż. i Adriana W. zbliża się ku końcowi. Sprawa rozpoczęła się jeszcze w czerwcu 2013 r. Dwaj pierwsi mężczyźni oskarżeni są o nękanie lokatorów kamienic przy ul. Stolarskiej, Długiej, Niegolewskich i Piaskowej. Z kolei Adrian W. miał nękać lokatorów kamienicy w innej części miasta. Wszyscy oskarżeni od początku nie przyznają się do winy. W poniedziałek Piotr Ś. opowiadał w sądzie m.in. na temat prac prowadzonych w kamienicach przy ul. Piaskowej i Stolarskiej.
– W przypadku budynku przy ul. Piaskowej podjęliśmy decyzję, by przygotować go do zimy. Do remontu poszły drzwi zewnętrzne do klatki schodowej, lufciki, okna z pękniętymi szybami. Sprawdzaliśmy też stan dachu. Nie było jednak żadnych problemów z mediami. Stale był prąd, gaz i woda – przekonywał Piotr Ś.
I dodawał: – Na podwórzu staraliśmy się naprawić zapadniętą kostkę brukową. Jednak ruch odbywał się tam normalnie. Ponadto z tyłu była jeszcze druga brama wjazdowa i śmiało można było z niej korzystać.
Piotr Ś. przekonywał także, iż swoje „trzy grosze” do protestów mieszkańców dołożyli anarchiści. – Lokatorzy codziennie wieczorem gromadzili się na placu przed kamienicą i zastanawiali się, co to będzie. Te zebrania były wspierane przez Federację Anarchistyczną. Nie wiem, co się tam działo, ktoś podobno opowiadał lokatorom, że ich samochody zostaną zepchnięte do rzeki – mówił.
Jednocześnie zapewniał, że remontu wymagała również kamienica przy ul. Stolarskiej. – W czerwcu 2012 roku odbyła się tam kontrola inspekcji budowlanej, która wydała decyzję nakazującą podjęcie remontu w budynku. Wszystkie czynności prowadzone w kamienicy były podejmowane według wytycznych nadzoru budowlanego – tłumaczył Piotr Ś. dodając, że podczas kontroli agresywnie mieli zachowywać się mieszkańcy kamienicy i anarchiści.
– Anarchiści rzucili się na płot, który odgradzał część budowlaną na podwórzu od części przeznaczonej dla lokatorów. Z ich strony oraz niektórych mieszkańców pojawiła się duża agresja, musiała interweniować policja – mówił Piotr Ś.
Mężczyzna przekonywał również, że wyłączenie gazu i wody w budynku nie było przypadkowe. – W przypadku gazu nadzór budowlany kazał nam naprawić instalację gazową w mieszkaniu jednej z lokatorek. Ta pani nie chciała nam jednak udostępnić lokalu. Zwróciłem się do gazowni o czasowe zamknięcie dopływu gazu do budynku do czasu aż ta pani się zreflektuje i udostępni lokal – wyjaśniał Piotr Ś.
Ponadto zeznawał również, że w stosunku do pracowników jego firmy pojawiały się groźby ze strony mieszkańców. – Jedna z lokatorek oblała mojego pracownika z balkonu fusami po kawie. Prosiłem swoich pracowników, by nie reagowali na takie zaczepki – opowiadał Piotr Ś.
I dodawał, że kiedy został zatrzymany przez policję na kilka godzin, to mieszkańcy kamienicy przy ul. Stolarskiej „urządzili sobie imprezę w lokalu”. – Tańczyli na balkonach i otwierali szampany – żalił się Piotr Ś.
Mieszkańcy łódzkiej kamienicy protestują przeciwko "czyścicielowi kamienic":
Źródło: TVN24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
