Mały, drobny i siwiutki mężczyzna od lat jest znany wielu słupszczanom. Nikt chyba jednak nie przypuszcza, że w tym roku skończy 92 lata. Tak się stanie dokładnie 16 lipca, bo tego dnia, w 1921 roku, przed południem, o godzinie kwadrans na siódmą, przyszedł na świat w Poznaniu, w domu na Górnej Wildzie, pod numerem 187. Jeszcze tego samego dnia jego ojciec - szewc Marcin Łukowczyk - poszedł z księgą rodzinną do urzędnika stanu cywilnego, który w akcie urodzenia potwierdził, że chłopca urodziła Katarzyna Łukowczyk z domu Plackowska, zamieszkała z małżonkiem i tak samo jak on będąca wyznania rzymskokatolickiego.
Harcerz, adiutant i księgowy
Nie dziwi więc, że w domu - katolickim i religijnym - odebrał wychowanie patriotyczne. Zaowocowało tym, że już w lutym 1933 roku, w Święto Trzech Króli, złożył przyrzeczenie harcerskie w 21. Szkole Podstawowej w Poznaniu jako harcerz 9. Poznańskiej Drużyny Harcerzy (Błękitna Dziewiątka).
- Dla mnie to było ślubowanie na całe życie - podkreśla pan Czesław. Dlatego w 1939 roku, po wybuchu wojny, pojawił się w warsztatach 3. Pułku Lotniczego, gdzie wtedy pracował, choć jego starsi koledzy
uważali, że powinien pójść do domu.
- Gdy Ojczyzna w potrzebie, to moje miejsce jest tutaj - odpowiadał. Na szczęście wojnę przeżył cały i zdrowy, a we wrześniu 1945 roku przyjechał do Słupska. Do miasta, z którym związał się na całe życie, przybył wraz ze skierowaniem do tworzącej się Szkoły Oficerskiej Milicji. Po jej ukończeniu został adiutantem jej komendanta - płk. Jana Płotnickiego, doświadczonego przedwojennego oficera Policji Państwowej. W lipcu 1947 roku, bez podania przyczyn, komendanta Płotnickiego odwołano z tego stanowiska. Wtedy też ze szkoły musiał odejść jego adiutant. Na szczęście szybko znalazł nową pracę. Zatrudnił się jako sekretarz i księgowy w tworzącym się właśnie Gimnazjum Leśnym w Warcinie.
- W sumie w czasie pracy zawodowej zmieniałem zawód trzynaście razy. Zwykle przyjmowano mnie z otwartymi rękami, a po dwóch latach już nie podobałem się komunistom albo ja nie miałem ochoty dalej z nimi pracować - wspomina pan Czesław. Ostatecznie na emeryturę przeszedł w 1981 roku, z Sezamoru. - Byłem pierwszą osobą w tej fabryce, która na pożegnanie dostała trzymiesięczną odprawę - przypomina sobie pan Czesław.
Pokochał Gerdę, a ona jego
Gdy po wojnie pojawił się w Słupsku, zamieszkał jako lokator przy niemieckiej rodzinie. Pan Czesław mówił po niemiecku, więc szybko znaleźli wspólny język. Wtedy w oko wpadła mu Gerda, córka gospodarzy. Ona odwzajemniła jego uczucie. Choć jej rodzina wyemigrowała do RFN, młoda dziewczyna postanowiła zostać.
- W 1947 roku poślubienie Niemki było czynem odważnym. Ówczesny proboszcz kościoła Mariackiego w Słupsku zaryzykował i dał nam cichy ślub kościelny, choć już obowiązywał przepis, że najpierw trzeba zawrzeć związek cywilny. Zgodę na ślub cywilny dostałem dopiero w 1953 roku, gdy już mieliśmy troje dzieci - opowiada pan Czesław. Mimo tych formalnych przeszkód małżeństwo okazało się bardzo trwałe i szczęśliwe, bo państwo Łukowczykowie przeżyli ze sobą 65 lat.
Po odwilży wrócił do harcerstwa
Być może także dlatego, że w tym związku pan Czesław mógł realizować swoje ciągotki społeczne. W 1956 roku, po wydarzeniach poznańskich, wziął udział w Harcerskim Zjeździe Łódzkim, który po okresie stalinowskim przywrócił harcerstwo na tradycyjne tory.
- Gdy ukazał się apel wzywający dawnych harcerzy do przywracania tradycji harcerskich, zgłosiłem się do Hufca Słupskiego i zadeklarowałem współudział. Na moją prośbę powierzono mi stworzenie chłopięcej drużyny harcerzy przy Szkole Ćwiczeń - mówi pan Czesław - Chętni do harcerstwa w pierwszej fazie podzieleni zostali na 4 zastępy wg klas, od IV do VIII. Harcerze w zastępach wybrali spośród siebie zastępowych i podzastępowych, których zatwierdził drużynowy, czyli ja. W czasie od 1 do 24 lipca 1957 r. Słupski Hufiec zorganizował pierwszy po przemianach obóz harcerski nad Jeziorem Kozim koło Czarnej Dąbrówki. Do tej pory pamiętam, jak 6 stycznia 1958 r. drużyna urządziła w Lasku Północnym w Słupsku pożegnanie Starego Roku 1957 i powitanie Nowego Roku 1958. W roli Starego Roku wystąpiła moja żona, a Nowym Rokiem była moja córka.
Klerykał został filatelistą
Czasy się jednak zmieniały szybko. Już w 1960 r. coraz bardziej naciskano, żeby młodzież na obozie harcerskim nie modliła się i nie chodziła do kościoła, a przed obozem pana Czesława doszły słuchy, że z takim "klerykałem" nie da się współpracować. Dlatego postanowił złożyć sprawozdanie i zrezygnować z pracy w harcerstwie. Wtedy w jego życiu zaczął się nowy rozdział, praca z młodzieżą zbierającą znaczki pocztowe, ale już na terenie Młodzieżowego Domu Kultury w Słupsku.
- Filatelistyką zainteresowałem się na ćwiczeniach wojskowych pod koniec lat pięćdziesiątych. Koledzy uświadomili mi, że w kartonie ze znaczkami, które w mojej pracy odkładała sekretarka, mogą się znajdować skarby. Gdy wróciłem do domu, zacząłem je porządkować, a i tak wyrzuciłem część wartościowych znaczków, bo wtedy jeszcze nie wiedziałem, że można je wymieniać z innymi - relacjonuje pan Czesław. Szybko filatelistyką zainteresował młodzież, dla której organizował specjalne pogadanki poświęcone poszczególnym seriom znaczków. Inni filateliści docenili jego wiedzę. Dlatego został instruktorem i jeździł z wykładami po różnych kołach. - Na tym się jednak nie dorobiłem, bo albo pracowałem za darmo, albo za niewielki ryczałt, który starczał na drobne wydatki - śmieje się pan Czesław.
Cieszył się jednak zaufaniem kolegów. Przez 30 lat zbierał pieniądze i roznosił filatelistyczne abonamenty. Filateliści doceniali jego zaangażowanie, przyznając mu szereg wyróżnień i podziękowań. W miniony poniedziałek wręczyli mu Złotą Odznakę "Za zasługi dla polskiej filatelistyki". Pan Czesław już zrezygnował ze sprawowania oficjalnych funkcji w związku, ale nadal jest aktywny i lubi żartować. - Ci, co przez całe życie konserwowali się wódką i papierosami, już wąchają kwiatki od spodu. Ja nigdy nie piłem i nie paliłem. Może dlatego ciągle żyję - mówi 92-latek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?