Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praca w Unii - bierzemy najgorszą pracę

Redakcja
Większość naszych rodaków pracujących w UE to osoby z niskimi kwalifikacjami lub zatrudnione poniżej posiadanych kwalifikacji. Nie znają języka, dlatego zatrudnienie mogą znaleźć jedynie przy prostych pracach fizycznych - wynika z danych resortu pracy.

Polacy stanowią największą grupę imigrantów z nowych państw członkowskich UE. Nie ma dokładnych danych, ale szacuje się, że od maja 2004 r. w sumie przebywało za granicą, w państwach UE i Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG) ok. 1,5-2 mln obywateli polskich.

Słaby język, słaba praca

Najczęściej pracujący w UE Polacy trafiają do tzw. sektora wtórnego, zajęć niszowych, gdzie niepotrzebne są większe kwalifikacje. To nie znaczy, że nie mają szans o ubieganie się o lepszą pracę, czy bardziej eksponowane stanowiska. Natomiast, uśredniając, poziom znajomości języka jest słaby, dlatego też Polacy znajdują zatrudnienie głównie przy pracach sezonowych, które nie stwarzają dłuższej perspektywy ani nie przygotowują do lepszej kariery zawodowej. Jest jednak wielu Polaków, którzy trafiają do bankowości, managementu, finansów i radzą tam sobie znakomicie.

Jeśli ktoś jest programistą, architektem czy adwokatem, to sam dokonuje wyboru, gdzie chce pracować i na jakich warunkach. Natomiast osoby z kwalifikacjami innymi niż poszukiwane, albo bez kwalifikacji, nieznające języka, mają ograniczony wybór: może to być przykładowo praca sezonowa w rolnictwie, sortownia śmieci, praca przy taśmie.

Niskie wymagania

Pracodawcy z jednej strony cieszą się, że zatrudniają Polaków, ale z drugiej strony wskazują na fatalne warunki zakwaterowania, na jakie godzą się nasi rodacy. Doświadczenia potwierdzają, że szukając oszczędności, godzą się na zamieszkanie w pustostanach, dzielnicach peryferyjnych, niebezpiecznych. Po 1 maja 2004 roku do krajów starej Unii wyjechało najwięcej Polaków, później Litwinów, Czechów, Słowaków, a w ostatnim czasie także Rumunów, którzy byli tam już wcześniej obecni, jako nielegalni imigranci. Większość migracji obywateli polskich ma charakter przejściowy - chcą pojechać, zarobić i wrócić.
dłuższej perspektywy ani nie przygotowują do lepszej kariery zawodowej. Jest jednak wielu Polaków, którzy trafiają do bankowości, managementu, finansów i radzą tam sobie znakomicie.
Jeśli ktoś jest programistą, architektem czy adwokatem, to sam dokonuje wyboru, gdzie chce pracować i na jakich warunkach. Natomiast osoby z kwalifikacjami innymi niż poszukiwane, albo bez kwalifikacji, nieznające języka, mają ograniczony wybór: może to być przykładowo praca sezonowa w rolnictwie, sortownia śmieci, praca przy taśmie.

Niskie wymagania

Pracodawcy z jednej strony cieszą się, że zatrudniają Polaków, ale z drugiej strony wskazują na fatalne warunki zakwaterowania, na jakie godzą się nasi rodacy. Doświadczenia potwierdzają, że szukając oszczędności, godzą się na zamieszkanie w pustostanach, dzielnicach peryferyjnych, niebezpiecznych. Po 1 maja 2004 roku do krajów starej Unii wyjechało najwięcej Polaków, później Litwinów, Czechów, Słowaków, a w ostatnim czasie także Rumunów, którzy byli tam już wcześniej obecni, jako nielegalni imigranci. Większość migracji obywateli polskich ma charakter przejściowy - chcą pojechać, zarobić i wrócić.
- Proporcjonalnie rzecz biorąc, te 1,5 czy 2 mln Polaków w UE nie stanowi aż takiego uszczerbku dla rodzimego rynku pracy jak w przypadku Litwy, która jest niewielkim krajem o populacji 3,5 mln, z czego jedna piąta przebywa za granicą. Jest to bardzo duży ubytek, zwłaszcza, że mówimy o ludziach młodych, mobilnych, którzy nie boją się ryzyka - mówią eksperci z resortu pracy.

Jednak, jak podkreślają, w podejmowaniu tego ryzyka imigranci nie zawsze kierują się racjonalnymi przesłankami, dlatego później często konfrontowani są z różnymi problemami.

Przykładowo! W Holandii nie ma wymogu zawarcia umowy o pracę na piśmie. O tym nie wszyscy wiedzą i następuje głębokie rozczarowanie, kiedy pośrednik w Polsce oferował 5 euro za godzinę a po przyjeździe do Holandii okazuje się, że pracodawca oferuje zaledwie 3 euro. W takiej sytuacji w swojej desperacji Polacy godzą się na te stawki.

Łatwo stać się ofiarą

Osoby, które nie przygotowują się do wyjazdu, mogą paść ofiarą nieuczciwych pośredników werbujących ludzi nawet do tzw. obozów pracy. Eksploatacja ludzi, którzy muszą pracować w niewolniczych warunkach wiąże się z działalnością nielegalnych pośredników. Polska jako jednostkowe państwo członkowskie nie poradzi sobie z tym problemem, ponieważ jest to międzynarodowy proceder.

Są pośrednicy operujący w kilku państwach, nie zarejestrowani nigdzie, którzy poprzez różne anonse prasowe, werbują ludzi w zupełnie nieznane strony. Pracowników zamyka się na ogrodzonym terenie, zabiera się dokumenty. - Bez ogólnoeuropejskiego pospolitego ruszenia trudno będzie zwalczyć to zjawisko. Konieczna jest intensywna, ścisła współpraca organów z wielu państw, tych działań jest ciągle za mało - dodają eksperci.
W trosce o podniesienie świadomości i zwracanie uwagi na różnice w zakresie zatrudnienia, MPiPS podjęło szereg inicjatyw na poziomie bilateralnym z państwami Europejskiego Obszaru Gospodarczego, które przyjmują najwięcej Polaków: Wielką Brytanią, Irlandią, Niemcami, Holandią, Norwegią, Włochami. Polegają one na opracowaniu i dystrybuowaniu polskojęzycznych informacji o specyfice zatrudnienia w tych krajach oraz o sposobach rozwiązywania konfliktów.

Dla tych co myślą o powrocie

Dla Polaków, którzy decydują się wrócić do kraju, MPiPS uruchomiło stronę www.powroty.gov.pl. Ma ona informować m.in. o zmieniających się realiach w Polsce, tak aby ułatwić powrót osobom migrującym. - Strona cieszy się dużym zainteresowaniem. Odnotowaliśmy dużą liczbę wejść i ponad 2 tys. pytań od Polaków rozsianych po całym świecie. Stworzyliśmy sieć wsparcia, angażując ekspertów pracujących w różnych resortach i regionach.

Odeszliśmy od sztampowego podejścia, każdy bowiem chciałby być potraktowany w sposób indywidualny, ma własne specyficzne pytania, np. o podatki, ubezpieczenia, o przewożenie mienia, zwierzaków, etc. - mówią urzędnicy resortu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza