Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownice przedszkoli wywalczą podwyżkę? "Czy państwu nie wstyd?" (wideo)

Grzegorz Hilarecki [email protected]
Wiceprezydent Marek Biernacki musiał obejrzeć odcinki płac pracowników obsługi w słupskich przedszkolach. To pomogło, bo już w środę rano prezydent Robert Biedroń zapewnił nas, że znajdzie pieniądze, by te panie dostały więcej.
Wiceprezydent Marek Biernacki musiał obejrzeć odcinki płac pracowników obsługi w słupskich przedszkolach. To pomogło, bo już w środę rano prezydent Robert Biedroń zapewnił nas, że znajdzie pieniądze, by te panie dostały więcej. Krzysztof Piotrkowski
Wygląda na to, że pracownice słupskich przedszkoli wywalczą prawdziwą podwyżkę płac.

Wieczorne wtorkowe konsultacje przyszłorocznego budżetu miasta skończyły się otoczeniem wiceprezydenta Marka Biernackiego przez pracownice obsługi słupskiej oświaty. Zdesperowane pracownice przedszkoli specjalnie przyszły do ratusza, by walczyć o podwyżkę! Otoczywszy wiceprezydenta, który pojawił się po konsultacjach w sali, pokazywały mu swoje odcinki płac.

- Czy państwu nie jest wstyd? - pytały kobiety, które zarabiają najniższą krajową, niezależnie od wysługi lat i obowiązujących w oświacie tabel stażowego i innych dodatków.

Zobacz także: Prezydent planuje podwyżkę podatków w Słupsku

- Są tu kobiety, które przepracowały po 30-40 lat w przedszkolu i nie mogą doprosić się jakiejkolwiek podwyżki - mówiła pani Zenona Warmbier z Przedszkola Miejskiego nr 8.

Okazuje się, że im dodatki należne do pensji wcale nie podwyższają wynagrodzeń i pani z 44-letnim stażem, co ma wyszczególnione na wydruku pensji, zarabia tyle, co nowo przyjęta pracownica. Obie na rękę mają najniższą krajową.

Na wyścigi jedna przez drugą pokazywały odcinki swoich płac. - Przecież my też pracujemy przy dzieciach, pomagamy, jak możemy - przekrzykiwały wiceprezydenta. Marek Biernacki próbował argumentować, że to nie jego działka, a Krystyna Danilecka-Wojewódzka, która zna problem, jest na urlopie. Przedstawiał trudną sytuację miasta, ale tu nie można znaleźć argumentów. Tym bardziej że już dwa miesiące temu radni z komisji finansów zgodzili się na zaproponowaną przez ratusz 5-procentową podwyżkę dla pracowników obsługi oświaty. Szkopuł w tym, że od stycznia wzrośnie minimalna pensja w Polsce o 100 zł, więc w praktyce te panie nadal będą zarabiać najniższą krajową i słupska podwyżka o 5 procent nic im nie da!

- A w budżecie miasta na 2016 rok nie zaplanowaliśmy żadnych podwyżek w ratuszu i jednostkach miasta - powiedział we wtorek zebranym Artur Michałuszek, skarbnik miasta. Sytuację tych pań nazwał niezręczną ze strony miasta, ale zapewnił, że zrobi wszystko, by pomóc pracownicom obsługi.

Na spotkaniu nie było prezydenta Roberta Biedronia, ale zdesperowane słupszczanki wcześniej się z nim widziały.

W środę rano prezydent zapewnił nas, że znajdzie w przyszłorocznym budżecie pieniądze na podwyżkę dla tych pań. - Nie wiem jeszcze skąd, ale znajdę - powiedział nam.

Dalsza cześć tekstu na następnej stronie.

Miejska niesprawiedliwość płacowa

Okazuje się, że pracownice przedszkoli walczą o sprawiedliwość od kilku miesięcy. Problem dotyczy też innych placówek. Sprawa zaczęła się od opisywanych rok temu przez nas planów podwyżek w ratuszu i jednostkach podległych, którą zaplanował jeszcze prezydent Maciej Kobyliński. Ostatecznie te podwyżki dostali od stycznia pracownicy ratusza i jednostek podległych, ale okazało się, że nic na tym nie zyskały pracownice obsługi.

Radni komisji finansów na sierpniowym posiedzeniu nazwali sytuację skandalem i wszyscy byli za podwyżką od 2016 roku o 5 procent dla tych pań.

Obecna na komisji Krystyna Danilecka-Wojewódzka, zgadzając się, że to niesprawiedliwość, wskazywała, że prawdziwa podwyżka o widełki stażowe kosztowałaby miasto 4 mln złotych w skali roku. To samo powtórzył wczoraj prezydent Biedroń: - Skąd mam wziąć cztery miliony? Jeszcze nie wiem, ale znajdę je w budżecie na 2016 rok. Ale więcej niż 100 zł na rękę dla tych pań nie wyjdzie. Sytuacja miasta, jaka jest, każdy wie, ale te panie były niesprawiedliwie traktowane.

- Dobre i 100 zł, bo jak to ma być 30 zł, to co to zmieni? - mówi Zenona Warmbier, która zapewnia, że już umawia się z wiceprezydent Danilecką-Wojewódzką na spotkanie w tej sprawie.

Wysokość kwoty na podwyżki - 4 mln zł - budzi jednak zdziwienie. Skoro w każdym przedszkolu w takiej sytuacji jest po 6-7 kobiet, to w skali miasta wyjdzie ok. 130-140 osób, co rocznie oznacza dodatkowe ok. 200 tysięcy na podwyżki o 100 zł miesięcznie. Chyba że chodzi o podwyższenie pensji wszystkim pracownikom administracji.

- Skąd prezydent ma znaleźć na to pieniądze? Wystarczy, że zrezygnuje z płacenia pełnomocnikowi od zielonej modernizacji, asystentom, mniej wyda na swoje wyjazdy i wystarczy - komentuje radny Robert Kujawski z PiS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza