Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawie 600 złotych czynszu przy przeciekającym dachu. Fatalne warunki w mieszkaniu komunalnym w Słupsku

Kinga Siwiec
Kinga Siwiec
Prawie 600 złotych czynszu, a na ścianach grzyb. Grzejniki nie działały całą zimę, ale do ogrzewania trzeba dopłacić 500 złotych. Pękające ściany, niedrożne przewody kominowe. Tak w kilku zdaniach swoją sytuację opisuje Pani Beata, której kilka lat temu przyznano mieszkanie komunalne przy ul. Przemysłowej 33.
Prawie 600 złotych czynszu, a na ścianach grzyb. Grzejniki nie działały całą zimę, ale do ogrzewania trzeba dopłacić 500 złotych. Pękające ściany, niedrożne przewody kominowe. Tak w kilku zdaniach swoją sytuację opisuje Pani Beata, której kilka lat temu przyznano mieszkanie komunalne przy ul. Przemysłowej 33. Krzysztof Piotrkowski
Prawie 600 złotych czynszu, a na ścianach grzyb. Grzejniki nie działały całą zimę, ale do ogrzewania trzeba dopłacić 500 złotych. Pękające ściany, niedrożne przewody kominowe. Tak w kilku zdaniach swoją sytuację opisuje Pani Beata, której kilka lat temu przyznano mieszkanie komunalne przy ul. Przemysłowej 33.

Kiedy po kilkunastu latach oczekiwania na przyznanie mieszkania komunalnego dostała wiadomość, że lokal na nią czeka, pani Beata była szczęśliwa. _„Myślałam, że udało się złapać Pana Boga za nogi, w końcu z dziećmi będę miała swój dom. Zgodziłam się bez narzekania, bez zająknięcia” _– mówi. Ale po chwilowej euforii przyszedł czas zderzenia z rzeczywistością. A ta nie okazała się tak kolorowa.

- Jak się wprowadziliśmy z mężem i dziećmi, to zaczęliśmy odnawiać mieszkanie. Powoli, ale konsekwentnie remontujemy pomieszczenie po pomieszczeniu. Jednak szybko przekonaliśmy się, że my możemy ładować pieniądze w remonty, ale stan mieszkania jest tak zły, że po kilku miesiącach praktycznie wracamy do punktu wyjścia – wyjaśnia kobieta.

- Na ścianach wychodzi grzyb, widoczne jest pęknięcie przez całą szerokość ściany. To pewnie wada konstrukcyjna, może budynek zaczyna osiadać. Dach przecieka, są zacieki. Do tego kaloryfery zimą były ledwo letnie. Zgłaszałam sprawę do administracji, nikt się tym nie zajął. A teraz wystawili nam rachunek na prawie 500 złotych, bo okazało się, że mamy niedopłatę na ogrzewaniu. Za co my płacimy? - zastanawia się pani Beata. - Mam wrażenie, że nie tylko przyszło nam płacić za coś, czego nie ma, ale też musimy dokładać do rachunków innych.

Jak tłumaczy nasza czytelniczka, w budynku przy ul. Przemysłowej 33 znajduje się kilkadziesiąt mieszkań, większość z nich to mieszkania socjalne, często zadłużone. Pani Beata i jej rodzina chcieliby, aby w mieszkaniach zostały zainstalowane liczniki indywidualne, aby mogli kontrolować, ile ciepła zużywają. Obawia się jednak, że większości sąsiadów nie będzie to odpowiadało.
O wyjaśnienie sytuacji z niedziałającym ogrzewaniem i brakiem osobnych liczników w poszczególnych mieszkaniach poprosiliśmy Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej, jednak oni uważają, że instalacja grzewcza działa prawidłowo a szans na liczniki indywidualne w najbliższym czasie nie ma.

- Jest to budynek, gdzie mieści się 50 mieszkań socjalnych. Wszystkie ogrzewane są ciepłem miejskim. Montaż liczników ciepła powinien być poprzedzony zainstalowaniem zaworów termostatycznych na wszystkich grzejnikach. Wydatek na ten cel, jak również na prace pokrewne to ok. 70 tys. zł. Z tego też powodu aktualnie nie rozważamy opomiarowania, aczkolwiek w perspektywie najbliższych kilku lat zapewne do sprawy wrócimy – mówi Andrzej Nazarko, dyrektor ds. zarządzania nieruchomościami w Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej.

- Jako, że mieszkania nie są wyposażone w urządzenia do pomiarów ciepła, ostateczne rozliczenie następuje w oparciu o powierzchnię lokali. Taką sytuację przewiduje regulamin rozliczania ciepła obowiązujący dla zasobów, w których lokale nie są opomiarowane. Czyli wynika z kosztu ciepła dostarczonego do budynku przeliczonego następnie na metr kwadratowy powierzchni użytkowej. Ta metoda nie przewiduje możliwości regulowania temperatury w mieszkaniu. Biorąc pod uwagę, że w roku ubiegłym nastąpił wzrost cen za ciepło zaliczki pobierane dotychczas okazały się niewystarczające, stąd wzięła się konieczność dopłaty. Oczywiście, w mieszkaniach bez podzielników ciepła nie ma tendencji do oszczędzania, co ma przełożenie na wysokość obciążeń. Ponadto, mamy przekonanie, że w tym budynku części mieszkańców niezbyt zależy na oszczędzaniu ciepła.

Co do powiązania awarii grzejników, o której wspomina pani Beata, a wysokości rachunku Andrzej Nazarko zaznacza, że takiej zależności nie ma.

- Nie można twierdzić, iż występowanie awarii ma związek z wysokością opłat. W 2019 r. odnotowaliśmy tylko jedno takie zdarzenie. Konserwacją sieci zajmuje się Engie EC Serwis i swoje czynności wykonuje dobrze – mówi.
Według PGM także wilgoć w budynku przy ul. Przemysłowej nie jest winą administratora i winę upatruje w nieodpowiednim użytkowaniu mieszkania.

- Ślady wilgoci w mieszkaniu nie pojawiły się z winy właściciela budynku. Wynikają z niewłaściwej eksploatacji. Kominiarz sprawdził przewody wentylacyjne i nie ma tam żadnych wad. Sprawa natomiast polega na tym, aby zapewnić właściwy obieg powietrza począwszy od otwartych okien -mówi Andrzej Nazarko. - Niestety, okna w mieszkaniu są szczelne i nie dopuszczają powietrza z zewnątrz. W najbliższych dniach wykonamy w oknach nawietrzniki i mam nadzieję, że po części usprawni to cyrkulację powietrza. Konieczne jest jest jednak częste wietrzenie pomieszczeń.

PGM nie widzi też nic dziwnego w wysokości czynszu, który wynosi prawie 568 złotych.
- Opłata miesięczna za lokal składa się z czynszu i opłat za media. Sam czynsz to niespełna połowa opłaty miesięcznej. Pozostałe składniki zależą już wyłącznie od gospodarstwa domowego – tłumaczy dyrektor ds. zarządzania nieruchomościami w PGM.
Kolejnym problemem, jaki wskazuje nasza czytelniczka, jest zapchany komin. Pani Beata uważa, że może to być niebezpieczne i wskazuje, że kilka lat temu pożarł wybuchł w innej części budynku.

A jej mąż opowiada, że próbował sprawdzać drożność kominów, ale piłeczka spuszczana na sznurku utknęła w połowie.
- Gdybym mógł, to sam bym ten przewód oczyścił, bo to wszystko jest ważne dla bezpieczeństwa mojej rodziny i sąsiadów. Ale to nie takie proste przewody kominowe również są w opłakanym stanie, wszystko się osypuje do środka – mówi pan Grzegorz, mąż pani Beaty.

Ale w tym przypadku Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej nie widzi nieprawidłowości i o wilgoć wini brak wietrzenia pomieszczeń, a nie drożność przewodów kominowych.

- Nie można więc twierdzić, iż istnieje jakiekolwiek niebezpieczeństwo mające związek z przewodami kominowymi, a tym bardziej powoływać się na pożar, który powstał w innej części budynku wskutek podpalenia pomieszczenia gospodarczego. – wyjaśnia PGM.

Pani Beata i pan Grzegorz zgodnie przyznają, że wiedzieli, że kiedy otrzymuje się mieszkanie komunalne, to należy liczyć się z kosztami remontu. Nie spodziewali się jednak, że gruntownego odnowienia będzie wymagał nie tylko lokal, ale i cały budynek.

- Nie wiem, czy gdybym cofnęła się w czasie i dostała propozycję otrzymania tego mieszkania jeszcze raz, to bym się zgodziła. Wtedy byłam zachwycona. I do teraz jestem wdzięczna, że dostałam taką szansę, ale chciałabym, aby PGM zaczął nas traktować jak ludzi. My wszystkie rachunki płacimy na czas, nie mamy żadnych zaległości. A mam wrażenie, że przez sąsiadów, którzy nie płacą w ogóle, jesteśmy bardzo pokrzywdzeni. Czynsz nie jest mały, a mimo to nie możemy doczekać się napraw, nikt nie odpowiada na nasze pisma. Dopiero, kiedy „Głos Pomorza” zainteresował się naszą sprawą, to ktoś nas odwiedził i porozmawiał -mówi pani Beata.

ZOBACZ TAKŻE: Pożar na Przemysłowej. Pięć osób poszkodowanych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza