Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo nie obroniło wydmy szarej w Ustce

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Budowa jednego z obiektów gastronomicznych na wydmie. Podczas prac zniszczono roślinność.
Budowa jednego z obiektów gastronomicznych na wydmie. Podczas prac zniszczono roślinność. Sławomir Żabicki
Słupski Sąd Rejonowy uniewinnił Józefa W. i Sławomira S., oskarżonych o zdewastowanie wydmy szarej w Ustce. Wyrok w precedensowej sprawie zapadł po drugim procesie.

Według słupskiej Prokuratury Rejonowej, latem 2006 roku na usteckiej wydmie przy promenadzie bezprawnie doszło do budowy ogródków gastronomicznych. Zgodę na ich budowę w tzw. nadmorskim pasie technicznym wydał Andrzej Sz., zanim odwołano go z funkcji dyrektora Urzędu Morskiego w Słupsku. 400 metrów kwadratowych wydmy miało służyć przez cztery miesiące restauratorom Józefowi W. i Sławomirowi S., w cenie po 15 złotych za każdy metr miesięcznie. Obaj przedsiębiorcy mają w pobliżu swoje restauracje - Korsarza i City Bar. Tymczasem - według śledztwa - to miejsce zawsze było pod ścisłą ochroną. Spacerowanie po wydmach, zaśmiecanie lub niszczenie roślinności groziło mandatem.

Po informacjach prasowych o budowie ogródków zaprotestowali mieszkańcy Ustki, a dyrektor Sz. cofnął zezwolenie. Tłumaczył to tym, że gastronomicy nie dotrzymali warunków umowy i ruszyli z budową bez wiedzy urzędu, a także wykarczowali roślinność. Jednak jeden z ogródków rozpoczął działalność.

Efektem było oskarżenie Andrzeja Sz. o przekroczenie uprawnień, bo wydał zgodę na prowadzenie działalności gospodarczej w technicznym pasie nadmorskim; Ryszarda T., kierownika obwodu ochrony wybrzeża w Ustce, bo pozytywnie zaopiniował wnioski o dzierżawę oraz restauratorów Józefa W. i Sławomira S., bo dopuścili się samowoli budowlanej, wznosząc na wydmie drewniane pomosty, a w czasie prac budowlanych nieodwracalnie zniszczyli środowisko i zdegradowali roślinność, a tym samym umocnienia brzegowe.

Biegły Zbigniew Sobisz z Akademii Pomorskiej stwierdził, że dwustumetrowy pas od falochronu na wschód jest obszarem chronionym, tak zwanym zespołem przyrodniczo-krajobrazowym. Znajduje się tam ostoja łabędzi. W procesie pojawiła się uchwała usteckich radnych dotycząca utworzenia obszaru chronionego na tym terenie.
W grudniu 2008 roku zapadł wyrok: urzędnicy z Urzędu Morskiego zostali uniewinnieni, restauratorzy skazani na karę po 20 tysięcy złotych grzywny za zniszczenie wydmy i roślinności oraz samowolę budowlaną.

W sprawie uniewinnionych urzędników odwołała się prokuratura, skazani restauratorzy także złożyli apelacje.
Dwa lata temu sąd okręgowy utrzymał wyrok Andrzeja Sz. i Ryszarda T., a sprawę biznesmenów wrócił do ponownego rozpoznania. Sąd wtedy zaznaczył między innymi, że trzeba zwrócić uwagę na to, czy szkoda była istotna i czy doszło do niej na rozległym obszarze.

W czasie drugiego procesu przed sądem rejonowym udowodniono - że nie. Tym razem opinię wydawał biegły botanik z Uniwersytetu Gdańskiego prof. Jacek Herbich, który stwierdził, że nie doszło do przywrócenia stanu poprzedniego.

- Czas regeneracji wydmy szarej jest wolniejszy niż wydmy białej i trwa 15 lat. Roślinność została zniszczona i nawieziono glebę próchniczą. Glebę i rośliny sztucznie wprowadzono na wydmę, a wraz z glebą chwasty - mówił biegły. - Tam, gdzie roślinność nie została zniszczona, wydma zregenerowała się. Natomiast nawiezienie gleby próchniczej spowodowało nieodwracalne zmiany - biegły podkreślił, że to jednak sprawa urzędników, a nie oskarżonych restauratorów.

Według botanika, trudno jednak ocenić, jak wyglądała wydma przed budową ogródków, bo nie ma fotografii, a pracownicy Urzędu Morskiego, dbając o umocnienia brzegowe, sami też przycinali rośliny.

Wątpliwości pojawiły się też co do chronionej ostoi łabędzi, które przecież nie przechadzają się po wydmach, a zwłaszcza w sezonie letnim, gdy prawo lokalne nie obejmuje ich troską.

Jednak o uniewinnieniu restauratorów od zniszczenia wydmy zdecydował fakt, że w ogóle nie ma żadnych przepisów chroniących ten obszar, a stara uchwała radnych nadal opierała się na nieistniejącym w czasie budowy ogródków prawie o ochronie przyrody.

Natomiast samowolę budowlaną sąd umorzył dlatego, że społeczna szkodliwość tego czynu jest znikoma. Wyrok nie jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza