Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Precedensowa sprawa w słupskim sądzie: oskarżony o zabójstwo, choć ciała nigdy nie znaleziono

Bogumiła Rzeczkowska
Precedensowa sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Słupsku. Prokuratura twierdzi, że 57-letni Piotr G. z gminy Przechlewo dziesięć lat temu zabił sąsiada. Jednak ciała ofiary do dzisiaj nie znaleziono!

Piotr G. nie lubił 32-letniego Mirosława S., bo ten odbił mu narzeczoną. Ale do zbrodni pchnął go... worek zboża.

Zakrapiane żniwa

W piątkowy wieczór w lipcu 1998 roku pięciu sąsiadów z Sąpólna pod Człuchowem kończyło dzień kieliszkiem. Wśród nich był miejscowy drobny złodziejaszek Mirosław S. Gdy alkoholu zabrakło, wszyscy poszli do Piotra G., bo...

- Obiecał poczęstować winem za pomoc w polu - mówią świadkowie. Spotkanie żniwiarzy przeniosło się do kuchni Piotra G. Gospodarz nalewał, ale sam nie pił. W pewnej chwili Mirosław S. wyszedł ukradkiem, zabrał ze sobą worek zboża. Wrócił niebawem i siadł na schodach przed domem.

Wtedy Piotr G. uderzył go znienacka pięciokilogramowym odważnikiem w głowę i krzyknął: - Masz za ten worek!

Mirosław S. upadł, z jego głowy polała się krew. Nie dawał znaku życia. Wtedy Piotr G. z braćmi Władysławem i Stanisławem P. oraz Waldemarem L. przenieśli ciało do stodoły. Jeden z braci P. poszedł po konia z wozem, Piotr G zawinął ciało w worek foliowy i obwiązał drutem. Wywieźli zwłoki nad jezioro. Tam Piotr G. i Waldemar L. wykopali dół, wrzucili do niego ciało, zasypali wapnem, przykryli snopkami słomy i zakopali.

W tym czasie bracia P. popijali wino.

Kilka dni później Piotr G. chwalił się, że znalazł skradziony worek ze zbożem. Tymczasem Stefania S., matka zabitego, szukała syna po okolicy, chodziła na komisariat w Przechlewie. W końcu Piotr G. powiedział kobiecie, że na jej syna zaczaili się bracia P. Po roku pijany Władysław P. wyznał matce ofiary, jak zginął syn. Jednak świadkowie morderstwa, sami winni ukrycia zwłok, wyparli się wszystkiego. Z powodu braku dowodów śledztwo umorzono.

Śledztwo po latach

Po latach świadków ruszyło sumienie. Zaczęli coraz głośniej rozpowiadać o zbrodni. W końcu sprawą zajęli się policjanci z tzw. Archiwum X z wydziału dochodzeniowo-śledczego KWP w Gdańsku.

Na przesłuchaniach zmowa milczenia została przerwana. Prokuratura zleciła przeszukanie wytypowanych miejsc na posesji Piotra G. i w okolicy. - Mimo że naoczni świadkowie wskazali miejsce ukrycia zwłok, użyto koparki, georadaru, a nurkowie przeszukali dno jeziora, ciała nie udało się odnaleźć - mówi Tomasz Walendziak, szef wydziału śledztw Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

- Prawdopodobnie Piotr G. przeniósł zwłoki w inne miejsce lub je spalił. Przeciwko niemu mamy jednak zeznania świadków. Badania wykrywaczem kłamstw zarówno oskarżonego, jak i tych świadków potwierdzają, że sprawcą jest Piotr G. W jego domu w czasie przeszukania policja znalazła wycinki z gazet na temat zaginięcia Mirosława S.

Piotr G. nie przyznał się. Został aresztowany, jednak kilka miesięcy później gdański Sąd Apelacyjny uchylił mu areszt. Teraz został oskarżony. Naocznym świadkom kara nie grozi. Sprawy nieudzielenia pomocy, niepowiadomienia o zbrodni i ukrycia zwłok już się przedawniły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza