Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premier Ewa Kopacz spotkała się z Robertem Biedroniem w Słupsku (zdjęcia, wideo)

Zbigniew Marecki
Premier Ewa Kopacz i prezydent Robert Biedroń podczas konferencji prasowej w Słupsku.
Premier Ewa Kopacz i prezydent Robert Biedroń podczas konferencji prasowej w Słupsku. Łukasz Capar
Prezydent Słupska był dobrze przygotowany - usłyszeli Robert Biedroń i dziennikarze podczas konferencji podsumowującej sobotnią wizytę premier Ewy Kopacz w Słupsku.

Wizyta premier Ewy Kopacz w Słupsku

Uśmiechnięty prezydent odpowiedział takim samym komplementem, ale informacja o tym, jak konkretnie rząd pomoże Słupskowi nie padła. O tym prezydent Słupska będzie rozmawiał w Warszawie w przyszłym tygodniu. Zresztą nie tylko on.

Rozmowy z władzami miasta odbywały się w budynku dawnego Urzędu Wojewódzkiego przy ul. Jana Pawła II. Pani premier ze swoją świtą zjawiła się tam kilka minut przed godz. 15. Wyprzedziła działaczy i sympatyków Aktywnego Pomorza, którzy chcieli przed dawną siedzibą wojewody zamanifestować potrzebę budowy drugiego połączenia kolejowego Słupska z Trójmiastem, a tymczasem musieli się tłumaczyć policji, która uznała, że chcieli zorganizować nielegalne zgromadzenie. Na szczęście bronili ich przedstawiciele ratusza.

Tymczasem w dawnym gabinecie wojewody trwała narada. Uczestniczyli w niej: wojewoda pomorski Ryszard Stachurski, senator Kazimierz Kleina, poseł Zbigniew Konwiński oraz prezydent Robert Biedroń i jego najbliżsi współpracownicy. W pewnej chwili poproszono także Arkadiusza Walacha, wójta gminy Smołdzino, najbiedniejszej gminy w powiecie słupskim, który wyjaśniał pani premier, co jest przyczyną takiej sytuacji.

- Była zdziwiona, gdy usłyszała, że rocznie dostajemy niewiele ponad 200 tysięcy złotych z tego tytułu, że ponad 60 procent powierzchni gminy zajmuje Słowiński Park Narodowy. Myślała, że tyle pieniędzy dostajemy na miesiąc - powiedział nam wójt Walach. Ma jednak duże nadzieję na zmianę, bo już w środę w towarzystwie senatora Kleiny ma się spotkać w Warszawie z ministrem finansów.

Podczas konferencji prasowej potwierdziła to także premier Kopacz. Generalnie jednak przed kamerami wszystkich najważniejszych telewizji ogólnopolskich wyjaśniała, że przyjechała do Słupska w odpowiedzi na list, który wysłał do niej z prośbą o pomoc prezydent Biedroń, gdy się okazało , że w wyniku wyroku Sądu Arbitrażowego w Warszawie miasto będzie musiało zapłacić firmie Termochem, którą prezydent Maciej Kobyliński wypędził z placu budowy akwaparku , 24 miliony złotych.

- Rola pana prezydenta jest wyjątkowa i bardzo trudna, bo trzeba się borykać z wieloma problemami, w tym i z niedostatkiem finansowym. Te problemy nie są błahe. Dotyczą nie tylko Słupska, ale wielu miast, które przed reformą administracyjną były stolicami województw. One nie mają takiej szansy jak duże miasta wojewódzkie. Ich problemy wzięły się również z tego, że poprzednicy obecnych władz może niezbyt racjonalnie zarządzali ich budżetami. Rozmowa w Słupsku była bardzo dobra, bo konkretna. Pan prezydent był przygotowany. Przedstawił kilka punktów, w których oczekuje pomocy. To nie jest takie proste. Dzisiaj nie możemy powiedzieć, że przyjazd premiera spowoduje, że problemy przestaną istnieć, ale umówiliśmy się na bardzo konkretną współpracę w obszarze pomocowym. Będziemy próbowali wesprzeć pana prezydenta, ale nie tylko dlatego, że jest byłym posłem. Będę jeździła i odwiedzała te miasta, które kiedyś były miastami wojewódzkimi i będę starała się systemowo rozwiązywać problemy tych miast - zapowiedziała pani premier.

Potem chwaliła wójta Smołdzina za to, że autentycznie chce coś zrobić dla gminy Smołdzino. Wyliczała także wszystkie problemy, o których usłyszała w Słupsku: o drodze 21, o parku wodnym , o wyjątkowych placówkach kultury w Słupsku , które są w trudnej sytuacji finansowej oraz o bardzo wysokim bezrobociu.

- Rozmawialiśmy szczegółowo o wszystkich rozwiązaniach, które przygotował pan prezydent. Nie wszystkie są realne, ale moim obowiązkiem jest, aby znaleźć pośrednie rozwiązania. Po powrocie do Warszawy będę rozpatrywać wszystkie warianty, ale podejrzewam, że w przyszłym tygodniu pan prezydent Biedroń ze swoim wiceprezydentem, kobietą, przyjedzie do mnie i będziemy próbowali wyjść z tej pułapki - zapowiedziała pani premier. Bezpośrednio zaproponowała prezydentowi Biedroniowi wsparcie w utworzeniu Wyższej Szkoły Zawodowej, która miałaby kształcić kadry dla biznesu. Podkreśliła też, że przyjrzy się tempu przygotowania budowy trasy S6 i drogi krajowej nr 21
Na marginesie dodała, że w poprzedniej kadencji ze Słupska wyszło mało projektów unijnych. - Inne miasta rozwijały się bardzo szybko, gdy potrafiły korzystać z pieniędzy europejskich. No, niestety, Słupsk nie miał tego szczęścia, a szkoda. Ja mam nadzieję , że to wszystko się zmieni, panie prezydencie. Jest jakaś szansa, że będzie nadrabiać ten dystans - dodała.

Prezydent Biedroń też liczy na pozytywną reakcję rządu. Dziennikarzy telewizji ogólnopolskich interesowały tylko komentarze pani premier dotyczące nowych propozycji PiS. Jak się okazało, w ogóle nie oglądała Słupska. Wspomniała tylko, że dzieciństwie była na obozach w Rowach. Potem przez chwilę porozmawiała z dziećmi Marcina Dadela, szefa Klubu Radnych PO w Radzie Miejskiej w Słupsku, zrobiła sobie selfie z prezydentem Biedroniem, tuż przed odjazdem poznała wójta Potęgowa i jego ładną narzeczoną oraz wymieniła kilka zdań z Jarosławem Paulem, który pytał, czy zostanie ukarany prezydent Kobyliński. Nie usłyszeliśmy, co odpowiedziała pani premier.

Więcej czytaj w poniedziałkowym "Głosie Pomorza"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza