Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera "The Sound of Music" w Słupskim Nowym Teatrze

Daniel Klusek [email protected]
Premiera "The Sound of Music" w Słupskim Nowym Teatrze.
Premiera "The Sound of Music" w Słupskim Nowym Teatrze. Kamil Nagórek
Zachwycona publiczność przez kilka minut na stojąco oklaskiwała w sobotę aktorów i realizatorów polskiej prapremiery musicalu "The Sound of Music". Widzowie zobaczyli widowisko zrealizowane z takim rozmachem, jakiego w historii słupskiej sceny jeszcze nie było.

Premiera The Sound of Music

To było wielkie wydarzenie artystyczne. Nie tylko dlatego, że była to polska prapremiera jednego z najbardziej popularnych musicali na świecie. Nawet nie dlatego, że gościem honorowym był Bert Fink, wiceprezes agencji artystycznej R&H Theatricals Europe, która ma prawa do musicalu "The Sound of Music" ("Dźwięki muzyki"). Ale dlatego, że powstało wspaniałe widowisko, dopracowane w każdym calu, pełne emocji i zaskoczeń, bo dzięki technice udało się zrealizować wielkie przedstawienie na niewielkiej scenie.

Aktorzy, zarówno dorośli, jak i dzieci, do sobotniej premiery przygotowywali się ponad pół roku. Ćwiczyli śpiew, choreografię, interpretację tekstu, grę z zespołem. A nie było to proste, gdy na scenie jednocześnie pojawia się kilkanaście osób. Mimo to wszyscy poradzili sobie wyśmienicie. Świetna obsada z Mariolą Kurnicką i Marcinem Jajkiewiczem w rolach głównych, urocze dzieci grające córki i synów głównego bohatera, dobre tempo, wspaniałe głosy i wzruszająca muzyka grana na żywo przez słupskich filharmoników - to wszystko sprawiło, że trwający prawie trzy godziny musical oglądało się z prawdziwą przyjemnością.

Kurtyna podczas spektaklu zasłania i odsłania się kilkadziesiąt razy. Wszystko po to, by na scenie w ciągu kilkunastu sekund mogła zmienić się niemal cała scenografia. Ale nie ma miejsca na pauzy, bo gdy ekipy techniczne zmieniają scenę, akcja toczy się na proscenium. Wspaniała gra świateł pomagała w aranżacji przestrzeni i budowała napięcie. Tak sie stało m.in. podczas jednej z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających scen w musicalu, symbolicznej scenie ucieczki rodziny von Trapp, podczas której dzieci i dorośli wyłaniają się z ciemności spośród oparów, wyciągani na proscenium przez snop światła.

- To było prawdziwe brzmienie "Dźwięków muzyki". Byłem na wielu prapremierach "The Sound of Music", ale jeszcze nigdy nie widziałem spektaklu tak pięknego, tak pełnego emocji. To mały teatr, małe miasto, ale macie tu wielkie serce i możecie być dumni z tego przedstawienia. Ja jestem dumny, że mogłem je zobaczyć - mówił po prapremierze Bert Fink.

Realizatorzy zapowiadają, że "The Sound of Music" będzie grane dwa razy w miesiącu. Warto więc już teraz zarezerwować sobie bilety na kwietniowe przedstawienia.

Więcej o polskiej prapremierze "The Sound of Music" w poniedziałkowym "Głosie Pomorza"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza