Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezentujemy słupską ul. Arciszewskiego

Justyna Wawak
Ulica Arciszewskiego, przystanek przy Akademii Pomorskiej.
Ulica Arciszewskiego, przystanek przy Akademii Pomorskiej. Justyna Wawak
Mieszkańcy ul. Arciszewskiego nie mają blisko do centrum. W ich pobliżu nie ma też sklepów czy kina, a mimo to nie narzekają.

W wolnych chwilach odpoczywają w pobliskim lesie lub nad stawkami.

Najbardziej charakterystyczny dla tej ulicy jest kompleks budynków największej uczelni w Słupsku, Akademii Pomorskiej. Obecnie uczy się w niej ok. 7000 studentów z całej Polski.

Początki akademii sięgają lat 60. ubiegłego wieku, kiedy powstało tu pierwsze w mieście Studium Nauczycielskie. W 1969 roku studium przekształcono w Wyższą Szkołę Nauczycielską. W tym czasie utworzono też pierwsze trzy wydziały, które działają do dziś. W 1974 roku szkołę przemianowano na Wyższą Szkołę Pedagogiczną.

Utworzono wtedy wiele nowych kierunków, na które było największe zapotrzebowanie, w tym także liczne specjalizacje studiów podyplomowych. Dwadzieścia pięć lat później uczelnia dostała uprawnienia do nadawania stopnia doktora na jednym z kierunków biologicznych.

W międzyczasie uczelnia zmieniła nazwę na Pomorską Akademię Pedagogiczną. Od roku 2006 jest to Akademia Pomorska. Największym zainteresowaniem studentów cieszą się jednak nie osiągnięcia uczelni, lecz znajdujące się na terenie campusu dwa kluby studenckie, "Matrix" oraz "Wspak". - Dzięki nim studenci mogą spędzić przyjemnie wolny czas - mówi Krzysztof Lubiński, pracownik klubu studenckiego "Matrix".

- Każdego dnia organizowane są imprezy tematyczne. W poniedziałki gramy rocka, we wtorki disco. Największym plusem tych imprez jest to, że nie mają na nie wstępu osoby z zewnątrz. Bawić się mogą tylko studenci.

Tylko "Żaczka" nam szkoda

Absolwenci uczelni z największym sentymentem wspominają jednak mieszczący się tu niegdyś bar "Żaczek". Do tej pory znajdują się przy nim niszczejące stoliki.

- Wielu studentów żałuje, że w miejscu ich ulubionego baru stworzono sklep ogólnospożywczy - twierdzi pani Anna, ekspedientka z "Żaczka". - Niestety, prowadzenie baru było nieopłacalne, bo w czasie wakacji był on zupełnie pusty.

Wieczorami strach wyjść

Z zamknięcia baru najbardziej zadowoleni są mieszkańcy, którzy nie raz narzekali na zaczepiających mieszkańców pijaków. - To i tak wciąż nie jest bezpieczna ulica - twierdzi Jarosław Kowalczewski, słupszczanin. - W ciągu dnia nie jest źle, bo ulicą przechodzą grupy studentów, ale wieczorem strach tędy chodzić. Często pod sklepem i przy drodze prowadzącej do lasu stoją pijaki. Nieprzyjemnie po zmroku jest też na pobliskiej alei brzozowej. Tam także wieczorami na ławkach przesiadują menele i agresywna młodzież.

Rodzinny piknik nad stawkami

Nie wszyscy widzą jednak tę ulicę w ponurych barwach. Są i tacy, którzy nie wyobrażają sobie lepszego miejsca.

- W każdą niedzielę z rodziną wybieramy się na spacer do południowego lasu i nad trzy stawki - mówi Katarzyna Wilgusz, mieszkanka. - Od kiedy zadbano o stawki, bardzo lubię spędzać wolny czas w tej okolicy. Najładniej jest wiosną i latem. Nowe ławki i stoliki tylko zachęcają, by zorganizować tam piknik. Podobnych miejsc w Słupsku mogłoby powstać więcej.

Mieszkańcom nie przeszkadza nawet fakt, że do najbliższego centrum handlowego mają spory kawałek drogi. Te niedogodności rekompensuje im cisza i spokój.

Okolice lasku południowego, początek XX wieku.

Historia ulicy

Ulica Arciszewskiego prowadzi w stronę Krępy i lasku południowego. Przed wojną nosiła nazwę Augusta von Mackensena (niemiecki feldmarszałek) - do ulicy Leśnej, a w dalszej części Foluszniczej (Walkmuehlenweg). Przy Arciszewskiego pobudowano w latach 20. i 30. okazałe wille. Kursowała tu linia tramwajowa, po której pozostały stare słupy trakcyjne.

W miejscu terenu dzisiejszej Akademii Pomorskiej w latach 30. zbudowano stadion wojskowego klubu Bluecher oraz tor jeździecki garnizonu miejscowej kawalerii. Wzdłuż ulicy przebiegał tor kolejki powiatowej do Budowa. W głębi położona była restauracyjka Schutzenheim, potem Waldkatze (Leśna Kotka, tak również nazywał się lasek południowy, tuż po wojnie to miejsce nazwano Zalesiczki), a przy niej strzelnica (istniejąca do dziś). W dalszej części ulicy położona była leśniczówka Hildebrandshof (po wojnie Siejkowo) oraz sam Folusz (Walkmuehle, po wojnie Leszczyce), czyli miejsce gdzie w przeszłości sukiennicy obrabiali tkaniny.

7 marca 1945 roku w lesie przy ulicy Arciszewskiego Niemcy zamordowali 24 polskich robotników przymusowych. Miejsce to upamiętnia pomnik autorstwa Mieczysława Jarugi. W miejscu stadionu w roku 1957 powstały budynki Studium Nauczycielskiego, później przekształconego w Wyższą Szkołę Pedagogiczną. Patron ulicy Krzysztof Arciszewski (1592 - 1656) był generałem artylerii Holandii, Brazylii i Polski. Podczas powstania Chmielnickiego dowodził obroną Lwowa, brał udział w odsieczy Zbaraża. (sten)

Czekamy na zgłoszenia

Czekamy na zgłoszenia

Raz w tygodniu na naszych łamach prezentujemy słupskie ulice. Czekamy na Państwa zgłoszenia. Jeśli chcecie zaprosić nas na swoją ulicę i pochwalić się nią, pokazać jej wady, dzwońcie pod nr tel. 059 848 81 21. Dotychczas byliśmy już na ul. Wiatracznej, al. 3 Maja, ul. Długiej, Sierpinka, Mostnika, Sportowej, Morcinka, Piotra Skargi, Szczecińskiej, Górnej, Mickiewicza, Szarych Szeregów, Wolności, Partyzantów, Grottgera i Garncarskiej. W następnym tygodniu opiszemy ul. Grunwaldzką.

Tu mieszkam

Magdalena Nowak, studentka

- Przyjemnie jest mieszkać z dala od centrum. Mieszkańcy w dni powszednie może nie mają tu cicho, bo ulicą co dzień przechodzą setki studentów, ale w weekendy i wakacje musi tu być bardzo miło. Zewsząd otacza nas las i blisko jest do największego w Słupsku parku.

Mnie rzadko zdarza się w nim bywać, ale tylko dlatego, że późno kończę zajęcia. Od znajomych dowiedziałam się, że w parku po zmroku nie jest bezpiecznie. Cieszę się, że akademiki są zadbane i czyste. Myślę, że po skończeniu studiów ta ulica będzie mi się dobrze kojarzyła.

Tu pracuję

Andrzej Biesek, pracownik klubu studenckiego

- Jestem pracownikiem dyskoteki, ale również studentem. Cieszę się, że w pobliżu uczelni są miejsca, w których studenci mogą trochę dorobić. Największym problemem mieszkańców i studentów, jest brak dużego parkingu. Często znajomi narzekają, że nie mogą na zajęcia przyjechać swoimi samochodami, bo nie ma ich gdzie postawić. Dobrym pomysłem byłoby też stworzenie ścieżki rowerowej. Wielu studentów dojeżdża przecież na zajęcia rowerami. Nie podoba mi się także ogólny stan jezdni. Wszędzie pełno dziur.

Marcin Markowski
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza