Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezentujemy słupską ul. Grodzką

archiwum
Ulica Grodzka.
Ulica Grodzka. Justyna Wawak
Ulica Grodzka jest pełna kontrastów. Obok zabytkowego gmachu biblioteki publicznej, stoi, budzący kontrowersje, blok w kolorach tęczy.

Czekamy na zgłoszenia

Czekamy na zgłoszenia

Raz w tygodniu na naszych łamach prezentujemy słupskie ulice. Czekamy na Państwa zgłoszenia. Jeśli chcecie zaprosić nas na swoją ulicę i pochwalić się nią, pokazać jej wady, dzwońcie pod nr tel. 059 848 81 21. Dotychczas byliśmy już na ul. Wiatracznej, al. 3 Maja, ul. Długiej, Sierpinka, Mostnika, Sportowej, Morcinka, Piotra Skargi, Szczecińskiej, Górnej, Mickiewicza, Szarych Szeregów, Wolności, Partyzantów, Grottgera, Garncarskiej i Arciszewskiego. W następnym tygodniu opiszemy ul. Krzywoustego.

Lokatorzy ulicy Grodzkiej nie mają zbyt wielu powodów do narzekań. Mieszkają w samym sercu miasta, które stało się oczkiem w głowie władz miasta. Nie doskwiera im też nuda, bo na wyciągnięcie ręki mają kino, mnóstwo pubów i pizzerii, a także bibliotekę i mieszczący się przy niej niewielki park.

To właśnie z średniowiecznym gmachem biblioteki ulica jest kojarzona przez słupszczan. Niegdyś w budynku tym mieścił się kościół św. Mikołaja. Informacje na ten temat pochodzą z 1276 roku. Kilka lat później został w nim założony klasztor Norbertanek. Przez ponad dwieście lat klasztorny budynek był całym światem dla mniszek, ponieważ rzadko opuszczały one mury kościoła.

Nawet po śmierci chowano ich ciała przy świątyni. W 1665 roku podczas pożaru miasta klasztor uległ zniszczeniu. Jego odbudowę podjęto osiem lat później. Sto lat później mieścił się w nim magazyn i wozownia. Od tego czasu przestał pełnić funkcję religijną. Stacjonujące w Słupsku w 1759 roku wojska rosyjskie używały go jako prawosławnej cerkwi i miejsca swojego zakwaterowania.

Szkoła tylko dla panienek

Kilka lat później w budynku powstała szkoła dla ubogich. Potem znajdowała się w nim szkoła dla dzieci niepełnosprawnych oraz gimnazjum żeńskie. Zniszczenie miasta, w wyniku działań wojennych w połowie XIX wieku, ponownie przyczyniło się do dewastacji budynku. Spaliło się wnętrze kościoła i pozostały tylko mury z wieżą. W 1965 roku w ruinach kościoła rozpoczęto prace ziemne. Budynek przekształcono na potrzeby biblioteczne. Otwarcie biblioteki w nowym gmachu nastąpiło 10 września 1971 r. Z tej okazji wybity został pamiątkowy medal i nadano bibliotece imię Marii Dąbrowskiej.

Blok w barwach tęczy

W ostatnim czasie władze miasta postanowiły odnowić jeden z pobliskich bloków. Jego renowacja wzbudziła wiele kontrowersji wśród słupszczan, bo uwagę od średniowiecznej biblioteki odciągał barwny kolos, w stylu pop-art.

- Według mnie nie był to dobry pomysł - mówi Urszula Chojnowska, słupszczanka. - Cieszę się, że władze miasta w szybkim tempie rewitalizują miasto, ale ten budynek zupełnie kontrastuje z biblioteką. O wiele lepiej wyglądają kamienice przy Starym Rynku, bo tam zachowano chociaż zabytkowe detale.

Pub w miejskim szalecie

Najbardziej charakterystycznym klubem w tej części miasta jest mieszczący się w dawnych szaletach miejskich, pub "Cafe Le Chalet". Zaadaptowanie tego typu pomieszczenia pod lokal gastronomiczny od początku budziło wiele zastrzeżeń mieszkańców.

- To dziwny pomysł - twierdzi pan Kazimierz Popielewicz, mieszkaniec. - Lepiej by było, gdyby ponownie w tym miejscu powstały szalety. Przez takie posunięcie trzeba było postawić nowe wychodki w innych miejscach miasta, a jest to tylko strata pieniędzy. Zresztą we wszystkich cywilizowanych krajach szalety znajdują się w pomieszczeniach pod ziemią. Tylko u nas postawiono w pobliżu dwa "bunkry", w których można załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne.

Najgorsze jest to, że jeden z nich znajduje się w tuż przy okazałym budynku starostwa, przez co odwraca tylko uwagę turystów. Nie raz widziałem jak zagraniczni goście wytykali to miejsce palcami. Od kilku miesięcy przy ulicy Grodzkiej mieści się także siedziba zarządu klubu Energa Czarni.

Dawna ulica Grodzka.
(fot. archiwum )

Historia ulicy

Ulica Grodzka to część traktu prowadzącego z Ustki do Gdańska (od ulicy Murarskiej do Rynkowej - obecnie uliczka bez nazwy przy dawnym banku NBP w kierunku rzeki). Razem z ulicą Mostnika, jedna z dwóch głównych ulic otoczonego murami średniowiecznego miasta. Z przedwojennej zabudowy pozostało zaledwie kilka budynków, a i te niestety mają pozbijaną elewację i są w słabym stanie technicznym wymagającym remontu.

Co ciekawe, pożar z 1945 roku przetrwało ich znacznie więcej (szczególnie te okalające park przy dawnym kościele św. Mikołaja (obecnie biblioteka) i na wylocie ulicy Piekiełko), niestety późniejszych pomysłów urbanistyczno-architektonicznych już nie. Zabytkiem, który najwcześniej zniknął z zabudowy ulicy była Brama Holsztyńska (nazwa od regionu skąd pochodzili osadnicy niemieccy).

Zbudowano ją w XIV wieku, a rozebrano w 1867 roku. Położona byłaby pomiędzy dawnym sklepem rowerowym a siedzibą Orlenu. W ostatnich latach swego istnienia pełniła rolę aresztu sądowego. Innym zabytkiem, który też o mało co by nie zniknął, jest Kościół św. Mikołaja zbudowany pod koniec XIV wieku.

Tu pracuję

Danuta Sroka, pracownik biblioteki

- Jest to bardzo urokliwa ulica. Najbardziej cieszy mnie to, że mogę pracować w pięknym budynku biblioteki. Chciałabym, aby naprawiono podjazd na parking pod biblioteką, przy przejściu dla pieszych, bo jest tam ogromna dziura, która po deszczu tworzy kałużę, zajmującą całe pasy.

Podoba mi się również pomysł odnowienia bloku przy bibliotece. Kolorowy budynek bardzo ożywia całą okolicę, chociaż wiem, że niektórym ten barwny pomysł, nie bardzo się podoba. Szkoda też, że podobno kino Milenium ma zostać zburzone, bo nie chciałabym, aby w tym miejscu powstała kolejna galeria handlowa.

Tu mieszkam

Wiktor Sadowski, emeryt

- Jestem zadowolony z miejsca zamieszkania, bo z Grodzkiej mam wszędzie blisko. Jest tu wiele sklepów, aptek, biblioteka i kino. Żałuję tylko, że władze miasta inwestują wszystkie pieniądze w Stary Rynek. U nas odnowiono tylko elewację bloku. Teraz chcielibyśmy, aby zadbano o nasze podwórko.

Mamy tak nierówną drogę, że po deszczu, zmienia się ona w jedną, wielką kałużę. Oprócz tego wszędzie wystają płytki chodnikowe i korzenie drzew. Nie raz widziałem jak ktoś upada, zahaczając o nie. Chciałbym też, aby straż miejska zaczęła karać mieszkańców innych części miasta za stawianie samochodów na parkingu przy bibliotece.
Marcin Markowski
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza