Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezentujemy słupską ulicę Św. Piotra

Fot. Kamil Nagórek
Mieszkańcy ulicy narzekają na fatalny stan techniczny kamienic i wąskie chodniki.
Mieszkańcy ulicy narzekają na fatalny stan techniczny kamienic i wąskie chodniki. Fot. Kamil Nagórek
Mieszkańcy ulicy Św. Piotra nie mają powodów do zadowolenia. Wszystkim przeszkadza nadmierny ruch uliczny. Lokatorzy twierdzą nawet, że w ich domach przesuwają się meble.

Historia ulicy

Historia ulicy

Ulica Świętego Piotra (apostoł, uważany przez Kościół rzymskokatolicki za pierwszego papieża) jest jedną z najstarszych w tej części miasta. Jej przebieg nie zmienił się od średniowiecza. Znajduje się tu wiele starych, ale kompletnie zaniedbanych kamienic. Dawniej większość budynków stało nieregularnie i bardziej bokiem do ulicy, ale po jednym z pożarów ponad 200 lat temu zmieniono przepisy budowlane i budynki stawiano bardziej regularnie. Ulica przed wojną również posiadała tę nazwę, co dzisiaj, ponieważ była drogą dojazdową od tzw. Starego Miasta, do kościoła św. Piotra (obecnie Najświętszego Serca Jezusowego). W latach 1951-1990 nosiła imię Feliksa Dzierżyńskiego (1877-1926), komunistycznego zbrodniarza, szefa osławionej sowieckiej CzeKa i GPU. Tak jak w dawnych czasach, tak i obecnie znajdują się tu zakłady usługowe i rzemieślnicze, m.in. kamieniarski i stolarski.
(sten)

Poza tym mają jedne z najbrzydszych kamienic i najwęższych chodników w mieście.

Ulica Św. Piotra, podobnie jak pobliska ulica Sierpinka, nie należy do reprezentacyjnych miejsc w Słupsku. Zniszczone kamienice, które nie były odnawiane od kilkudziesięciu lat, dziurawe chodniki i jezdnia skutecznie odstraszają spacerowiczów.

Zapomniana ulica

- Mieszkam tu od przeszło trzydziestu lat i nie pamiętam, by kiedykolwiek coś było remontowane - mówi pan Adam, mieszkaniec ulicy.

- Kamienice są bardzo zaniedbane. Kiedy przejeżdża ciężarówka, czasem można zobaczyć, jak odpada część elewacji. Dziwię się, że do tej pory nikomu nie spadła ona na głowę. Poza tym elewacje są brudne, bo mamy "autostradę" za oknami, a smog bardzo skutecznie przyczynia się do tego, że każda z nich jest szara i przytłaczająca. Słyszeliśmy już dawno o tym, że mają poszerzać naszą ulicę i burzyć niektóre kamienice, ale póki co nic w tej sprawie się nie dzieje.

- Brudne ściany budynków to mały problem w porównaniu z naszymi ścianami w mieszkaniach i firankami - dodaje pani Jadwiga, żona naszego czytelnika. - Trzeba wietrzyć, żeby nie pojawiła się wilgoć, ale przez to musimy też raz na tydzień prać firanki i zasłony. Kiedy tylko przesuniemy obrazy wiszące na ścianach, widać, jak brudne są one od smogu.

Strasznie tu wąsko

Lokatorzy ulicy narzekają też na zbyt wąskie chodniki, które w najgorszym miejscu mają zaledwie niecałe 80 centymetrów. Piesi, aby przejść, muszą schodzić na ruchliwą jezdnię.

- To jest drogowy absurd - mówi pani Joanna Ciszewska, mieszkanka ulicy. - Przy jednej z kamienic znajduje się tak wąski chodnik, że aby przejść, trzeba by szorować po ścianie ubraniami, żeby się zmieścić. Nie mamy wyjścia, musimy schodzić na jezdnię. Jest to bardzo niebezpieczne, bo kamienica znajduje się na rogu, więc nie zawsze widać nadjeżdżające samochody. Kiedy spadnie deszcz i wszędzie są kałuże, trzeba chować się w klatkach i bramach, by nie zostać ochlapanym. Najtrudniej jest jednak zimą. Wtedy śniegowe zaspy uniemożliwiają nam poruszanie się po chodniku.

Mieszkańcom brakuje też dodatkowego przejścia dla pieszych. - O drodze rowerowej już nie wspominam - twierdzi jeden z mieszkańców. - Ale chciałbym, żeby wreszcie słupscy drogowcy wpadli na pomysł i zrobili w połowie kolejne przejście dla pieszych, bo teraz możemy przejść tylko na początku lub na końcu ulicy.

Nie słyszą własnych myśli

Wszyscy mieszkańcy, z którymi udało nam się porozmawiać, skarżyli się na ciągły hałas pod oknami. Ich zdaniem ulica Św. Piotra jest jedną z najbardziej ruchliwych ulic w mieście. Lokatorzy chcieliby, aby drogowcy postawili znaki ograniczające prędkość jazdy.

- Najbardziej uciążliwe są samochody ciężarowe - mówi Maciej Lewiński, mieszkaniec ulicy. - Kiedy jedzie tir, a okno w mieszkaniu jest otwarte, nie da się normalnie rozmawiać i oglądać telewizora. Sąsiedzi, którzy mieszkają na ostatnich piętrach, narzekają, że przesuwają im się nawet meble. U mnie póki co drgają tylko szklanki. Czasem jednak otwierają się drzwi od szafek.

Najmłodsi lokatorzy także narzekają na ulicę Św. Piotra. Skażą się, że na podwórkach mają tylko śmietniki ekologiczne i nic poza tym.

- Nie mamy się gdzie bawić, dlatego na ogół siedzimy na klatce schodowej lub pod kamienicą - mówi sześcioletni Oktawian Szymański, mieszkaniec. - Brakuje przede wszystkim dużego placu zabaw z huśtawkami, piaskownicą i zjeżdżalnią. Tu mamy tylko śmietniki.

Przy ulicy Św. Piotra znajduje się kilka zakładów kamieniarskich. Jeden z nich istnieje tu od 1973 roku. Zakłady zajmują się wyrobem, naprawą, konserwcją oraz sprzedażą nagrobków.

- To dobre miejsce na tego typu zakład, bo ulica znajduje się w pobliżu cmentarza - mówi Jan Bastek, pracownik jednego z zakładów kamieniarskich. - Klientom łatwo tu też trafić. Szkoda tylko, że nie ma tu porządnego parkingu.
Tu mieszkam

Wiesław Zdanowicz, nie pracuje

- Mieszkam tu niedługo i muszę przyznać, że bardzo trudno znaleźć mi jakieś pozytywne strony ulicy Świętego Piotra. Największą wadą tej ulicy jest nadmierny ruch samochodowy. Mogłoby się wydawać, że taka ulica oddalona od centrum powinna być spokojna, ale tu jest zupełnie inaczej. W domu wszystko się trzęsie. Powinien się tu pojawić jakiś znak zakazujący wjazdu ciężarówkom, bo kiedy one jadą, jest najgorzej. Nie wiem, jak mają w domach inni sąsiedzi, ale u mnie nie ma ani wilgoci, ani grzyba na ścianach. Żeby ulica nabrała nieco uroku, można by odnowić kamienice i klatki schodowe.

Halina Lewicka, emerytka

- O tej ulicy nie trzeba nic mówić. Wystarczy przejść się wzdłuż niej i wejść na podwórko, by zobaczyć, jak nam się tu mieszka. Nie pamiętam, by kiedykolwiek klatki schodowe oraz kamienice były remontowane. Nasze budynki wręcz się rozpadają. Zewsząd odpada tynk i odpryskuje farba. Wszystko się sypie. Klatki schodowe też są w fatalnym stanie. Dla dzieci też za oknami nie ma niczego ciekawego. Maluchy więc siedzą na pustym podwórku. Młodzież chodzi czasem na boisko na pobliską ulicę Marii Curie-Skłodowskiej. Chociaż tam dzieciaki mogą pobiegać za piłką, bo tu naprawdę nie ma nic.

Maria Krzyżanowska, pracuje chałupniczo

- Od kiedy pamiętam, nigdy nie doczekaliśmy się tu pracowników administracji. O wszystko zawsze musimy dbać sami i nikt nam nie pomaga. Przed kamienicą na podwórku są ławki, które sami zrobiliśmy. Jest też żwir, który wysypywaliśmy własnymi rękami, żeby wreszcie coś tu było. Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej w niczym nam nie pomogło. Największą wadą tej ulicy jest ruch samochodowy. O każdej porze dnia jeździ tu mnóstwo samochodów. Nie możemy nawet otworzyć okien, bo nie da się rozmawiać. W domach przesuwają się przedmioty i meble. To jest bardzo uciążliwe.

Stanisław, ślusarz-mechanik

- Mieszkam tu od urodzenia, już prawie 50 lat i nie przypominam sobie żadnego remontu w ostatnich dziesięcioleciach. Wszystko jest tu stare. Elewacje się rozpadają na kawałki, a samej klatce schodowej też przydałby się remont. Nie da się ukryć, że mieszkamy przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic w mieście. Jestem pewien, że innym mieszkańcom także najbardziej przeszkadza nadmierny ruch samochodowy. Kiedy tylko zastanawiam się, jakie minusy ma ta ulica, to właśnie przychodzi mi na myśl. Poza tym teraz ta ulica nie jest już tak spokojna, jak kiedyś. W latach 70. mieszkało tu zupełnie inne pokolenie.

Krystyna Maciąg, emerytka

- Całą tę ulicę można skwitować jednym zdaniem. Tu wszystko dosłownie sypie się nam na głowę. Przede wszystkim jest zbyt tłoczno. Samochodów jest tyle, co w centrum miasta, a my nawet nie możemy przewietrzyć naszych mieszkań. Poza tym nikt nam tu nie pomaga. Sami staramy się robić wszelkie naprawy, bo urzędnicy wciąż mówią, że już niedługo zburzą nasze budynki. Mówią tak od wielu lat i nic nie robią. Sami więc, żeby było ładniej, kładliśmy na klatce tynki i malowaliśmy ściany. Chociaż koło drzwi, żeby było ładniej. Trochę szkoda tych opuszczonych ogródków. Gdyby ktoś się nimi zajął, byłoby ładniej. Teraz są one nieogrodzone i zarośnięte chwastami. Powinni tam zasadzić kwiaty.

Wojciech Krywuć, pracownik Scanii

- Właściwie to o ulicy Świętego Piotra nie trzeba dużo mówić, bo wystarczy spojrzeć. Nie pamiętam, by kiedykolwiek było tu coś remontowane. Zarówno elewacje, jak i klatki schodowe, są pozostawione same sobie. Dobrze, że mamy podwórka, bo nie byłoby nawet gdzie postawić samochodu. Na ulicy nie ma parkingu. Dzieciaki też nie mają żadnych rozrywek. O boisku mogą pomarzyć, a placów zabaw też nie znajdą. Trzeba z maluchami chodzić na inne ulice.
Tu pracuję

Jan Bastek, pracownik zakładu kamieniarskiego

- Na tej ulicy trudno znaleźć coś ciekawego. Nawet sklepów tu nie ma. Jest za to kilka zakładów kamieniarskich. Istnieją one od lat i pewnie zostały założone tu dlatego, że niedaleko jest cmentarz. Na temat samych kamienic nie można powiedzieć niczego dobrego, bo są one bardzo zniszczone. Na podwórkach też nie ma żadnych atrakcji dla dzieci, więc rodzice muszą chodzić ze swoimi pociechami w inne miejsca. Na dojazd do pracy nie można narzekać. Poza tym stąd jest wszędzie blisko, bo przecież ulica Świętego Piotra znajduje się niedaleko od centrum.

Zofia Borkowska, kolporter

- Wydaje mi się, że wreszcie powinno się tu zrobić remont jezdni oraz chodników. Kiedy jedziemy wózkiem, musimy spory kawałek ulicy przejechać po jezdni, bo w pewnym momencie chodnik ma tylko kilkadziesiąt centymetrów. Z pewnością taki sam problem mają matki z wózkami. Poza tym mieszka tu dużo dzieci, które przebiegają przed rozpędzonymi samochodami na drugą stronę ulicy, na inne podwórka. Przydałoby się więc ustawić tu znak ograniczający prędkość. Aby ulica stała się ładniejsza, trzeba też odnowić kamienice. Słyszałam, że niby miały być one zburzone, ale póki co lata lecą, a nic się z nimi nie dzieje, więc niech je odnowią.

Irena Konkol, pracownik ochrony

- Trudno mi się wypowiedzieć na temat ulicy Świętego Piotra, bo tylko tu pracuję. Jednak pierwsza myśl, która przychodzi mi do głowy, to nadmierny hałas. To jedna z najbardziej ruchliwych ulic w mieście. Tu nie słychać nawet własnych myśli. To według mnie największa wada tej ulicy. Osoby, które mieszkają w tutejszych kamienicach i mają okna od strony jezdni, bardzo narzekają na to, że nie mogą wyglądać na ulicę oraz spać przy otwartym oknie. Sama nie chciałabym tu mieszkać głównie przez ten hałas, który dla mnie jest nie do zniesienia. Jedynym plusem, który można zobaczyć na tej ulicy, jest dzika zieleń oraz wiele drzew. Poza tym nie ma tu nic ciekawego. Dzieci też nie mają tu co robić, a mieszka ich tu całkiem sporo. Brakuje placu zabaw z huśtawkami i piaskownicą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza