Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes zakładu w Sierznie: Niczego nie ukradłem

Andrzej Gurba
Bytowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych i nadużycia uprawnień przez prezesa Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Sierznie.
Bytowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych i nadużycia uprawnień przez prezesa Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Sierznie. archiwum
Bytowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych i nadużycia uprawnień przez prezesa Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Sierznie.

- Badamy okres działalności spółki od czerwca 2008 roku do grudnia 2011 roku. Zgromadzony do tej pory materiał uzasadnia możliwość popełnienia przestępstwa. W zakresie naszego zainteresowania jest między innymi dokumentacja związana z przyjmowaniem odpadów, sprzedaż majątku zakładu, rozliczenie projektu modernizacji zakładu. Odrębnym wątkiem jest przywłaszczenie metali kolorowych ze składowiska - mówi Ryszard Krzemianowski, prokurator rejonowy w Bytowie.

Policja na polecenie prokuratury zabezpieczyła komputery prezesa, głównej księgowej oraz kierownika rozbudowy zakładu.

Andrzej Chmielecki, prezes ZZO, złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska.

- Rezygnacja jest związana ze stanem mojego zdrowia. To były cztery lata ciężkiej wytężonej pracy. Starałem się kierować zakładem najlepiej jak umiałem. Być może źle dobrałem sobie współpracowników. Niestety, z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że część załogi bardziej przedkładała własny interes, niż interes zakładu - mówi Chmielecki.

Prezes twierdzi, że jego rezygnacja z działaniami policji i prokuratury to czysty przypadek. - Niczego nie ukradłem. Myślę, że moja rezygnacja jest na rękę radzie nadzorczej i udziałowcom, którymi są gminy. Choć zakładem wstrząsały ostatnio konflikty, to zostawiam spółkę w dobrej kondycji finansowej - oznajmia Chmielecki.

W ostatnich tygodniach ZZO w Sierznie był kontrolowany przez m.in. przez ZUS, skarbówkę i inspekcję pracy. Chmielecki twierdzi, że nie było poważnych uchybień ani nieprawidłowości. Wszczęte teraz śledztwo to odprysk sprawy prowadzonej przez policję dotyczącej kradzieży laptopów ze spółki. Umorzono je z powodu niewykrycia sprawcy, ale przy okazji tej sprawy zgromadzono inny materiał wskazujący na możliwość popełnienia przestępstwa. Rezygnacja prezesa została przyjęta przez radę nadzorczą. Chmielecki zostanie w spółce do skwitowania działalności za ubiegły rok.

Najprawdopodobniej do maja. Większość tego czasu spędzi wykorzystując zaległy urlop. Rada nadzorcza już teraz zdecydowała o powiększeniu zarządu spółki. Razem z Chmieleckim tworzy go teraz Katarzyna Korona, dotychczasowy kierownik składowiska. Powołany został też prokurent.
Ze spółką żegna się nie tylko prezes, ale też dwie inne osoby. To Brygida Chabowska, była już kierownik składowiska oraz Łukasz Miąskowski, który był odpowiedzialny za rozbudowę zakładu. Oboje za porozumieniem stron. Z Chabowską Chmielecki był w konflikcie. - Szanuję pana Łukasza, ale różniliśmy się w spojrzeniu na wiele spraw w spółce - komentuje Chmielecki.

Za niedopełnienie obowiązków lub nadużycie uprawnień grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza