Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRL, PRL - zabawny na scenie, w życiu już mniej. Recenzja spektaklu w Nowym Teatrze w Słupsku

Anna Czerny-Marecka
Anna Czerny-Marecka
Mały fiat, girlandy z papieru toaletowego, woda Brutal na niemyte ciało, kolejkowe rozmowy. Dobrze się pośmiać z przeszłości, ale tylko z przekonaniem, że to se ne vrati. Najbliższą okazję obejrzenia spektaklu w Nowym Teatrze w Słupsku mamy 21 i 22 kwietnia.

Najpierw na oryginalny pomysł wpadli reporterzy Iza Mejza i Witold Szabłowski. Na pół roku przenieśli się w rok 1981. Opisali to w reporterskiej książce „Nasz mały PRL”. Po latach na przeniesienie tej historii na scenę zdecydowała się Monika Janik-Hussakowska, aktorka Nowego Teatru w Słupsku, debiutująca w roli reżysera. Urodzona już po 1989 roku, kiedy to w Polsce, jak ogłosiła inna aktorka, skończył się w Polsce komunizm.

Zacznijmy od scenografii. Kartonowy blok z wielkiej płyty w tle, a na pierwszym planie mieszkanie. „Perski” dywan, ława przykryta bieżnikiem, lampa i fotele z epoki. I przede wszystkim meblościanka na wysoki połysk. Jak szafa w Narnii, okazuje się portalem między starym a nowym światem. Meblościanka wielofunkcyjna: i na ciuchy, i publiczny szalet, i tajemnicza czeluść, z której wyłaniają się postaci dramatu. Poza tym trzepak, także w podwójnej roli, bo służący nie tylko wygibasom, ale i jako telewizyjne okienko. A w drugiej części pojawia się nawet kultowy, a jakże, mały fiat 126p.

Widownia dostaje serię scenek aktorskich oraz muzyczno-tanecznych, przeplatanych fragmentami publicystycznymi, głównie ze statystyką. Śpiewa z aktorami hity Ostrowskiej, Kory, Krawczyka, Wodeckiego. Zaśmiewa się na widok konsumpcyjnych dóbr, po które trzeba było stać w kolejkach przez wiele godzin. Proszek E, krem Nivea, woda męska Brutal, Ludwik. Ten płyn do mycia naczyń dostaje swoją wielką scenę, jedną z najlepszych w tym spektaklu - reklamowany jest pełnym ekstazy, erotycznym wręcz, a jednocześnie szalenie zabawnym tańcem.

Temu fragmentowi konkurencję w drugim akcie robi scena jak z filmu „Rejs” Piwowskiego. Fantastycznie pomyślana i zagrana. Trzy paniusie, z listkami na nosach, opalają się w negliżu, siedząc na leżakach. Komentują rzeczywistość w stylu „Kiedyś to było, a teraz nie ma” - co jest zrestą zdaniem padającym na początku przedstawienia.

Idąc na premierę, spodziewałam się, że będzie to spektakl sentymentalny, jak liczne grupy na Facebooku wspominające PRL z rozrzewnieniem. Na szczęście zostałam zaskoczona. Jest komedia, jest śmiech, ale jest też gorzko. Bo reżyserka, wierna książce, pokazuje, że chociaż więcej ze sobą rozmawialiśmy przed erą smartfonów (czyli plus), to jednak codzienne życie było parszywe. Ambicje realizowaliśmy, zdobywając papier toaletowy i migając się od pracy. Higiena ograniczała się do spryskania dezodorantem. Mężczyźni po pracy walili się na kanapę z piwem w ręce, a ich żony padały na twarz ze zmęczenia, bo przecież prawdziwy macho śmieci nie wyniesie ani dziecka do snu nie utuli. No i ten brak podpasek. Kobiety zrozumieją... Tak, one miały gorzej. Dlatego to główna bohaterka przerywa eksperyment, gdy okazuje się, że jest w ciąży. A finałem jest wielka pochwała wolności.

Monice Janik-Hussakowskiej udało się stworzyć spektakl, który zarówno bawi, jak i prosi się o głębszą refleksję. Aktorów do swojej wizji przekonała, co widać, bo dają z siebie wszystko. Widownię też, nawet tę młodą, co słychać.

Furorę robi Wojciech Marcinkowski jako zwielokrotniona kobieta pracująca. Sama nie wiem, czy jest lepszy jako babcia klozetowa, czy jako jedna z paniuś na leżaku. Salwy śmiechu witają go w każdej kreacji. Kroku dotrzymuje mu, co nie jest łatwe, kiedy grają w duecie, Bożena Borek - pani od savoir vivre’u, elegancka i dosadna zarazem, nieustająco w świetnej aktorskiej formie. Wąsaty Igor Chmielnik i Monika Bubniak z trwałą na głowie dźwigają z talentem główne role. Krzysztof Kluzik też przyciąga uwagę publiczności i jest bardzo PRL-owski. A cała obsada świetnie radzi sobie z piosenkami i tańcem, z tym że tutaj bezapelacyjnie najlepsza jest Monika Bubniak, a zaraz po niej Katarzyna Pałka.

Muzyka na żywo to kolejny plus, zaraz po aktorstwie oraz scenografii i kostiumach autorstwa Barbary Guzik. Gra ją zespół zwołany tylko na potrzeby spektaklu: Cezary Reinert, Andrzej Szczucki, Łukasz Obojski i Tomasz Horbacz. Aranże Reinerta (akustyka teatru), często mające odwrotny nastrój niż oryginały, to mistrzostwo. Panowie zrobili takie wrażenie na premierowej publiczności, że gdyby zdecydowali się na granie zawodowe, nie brakowałoby im pracy.

A minusy? Jeden, ale ważny. Spektakl jest za długi o około pół godziny. Za dużo w nim się dzieje, za dużo jest fajerwerków. Jako widz miałam problem z nadmiarem. Dramaturgicznie aż prosi się o to, aby nie było zbyt dużo kulminacyjnych scen. Fragmenty publicystyczne przełknęłam, ale tylko dlatego, że pomogą zrozumieć historię młodym ludziom. Coś za coś jednak, chociaż wszystkie sceny są zrobione z talentem, to radziłabym niektóre skrócić albo wręcz usunąć.
Ps. W scenie o higienie Igor Chmielnik prezentuje swoje pachy. Ogolone! To absolutnie niezgodne z duchem PRL-u.

"Nasz mały PRL" - premiera 2 kwietnia 2022
Autorzy:Izabela Meyza, Witold Szabłowski
Adaptacja i reżyseria: Monika Janik-Hussakowska
Scenografia i kostiumy: Barbara Guzik
Opracowanie muzyczne: Cezary Reinert
Opieka muzyczna: Monika Bubniak
Obsada:Bożena Borek, Monika Bubniak (gościnnie), Igor Chmielnik, Krzysztof Kluzik,Katarzyna Pałka (gościnnie), Wojciech Marcinkowski.
Inspicjent: Justyna Moczulska

Następne spektakle: 21 i 22 kwietnia, godzina 19.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza