Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problem zalewania na ul. Miętowej w Siemianicach [ZDJĘCIA]

Kinga Siwiec
Mieszkańcy ul. Miętowej w Siemianicach po deszczu są uwięzieni we własnych domach, bo woda zalewa ulicę. Problem trwa już kilka lat i na razie nie widać szans na jego rozwiązanie. Bo... kontakt z jednym z dwóch właścicieli działki, na której znajduje się ulica jest utrudniony.

- Chciałabym zainteresować media naszym problemem. Po każdym obfitszym deszczu czy po opadach śniegu mamy problem z opuszczeniem naszych domów, bo woda zalewa drogę. Tworzą się ogromne kałuże, po których przejść można jedynie w kaloszach - mówi mieszkanka jednego z domów przy ulicy Miętowej. - Nasze dzieci, kiedy chcą wyjść do szkoły pod naszą nieobecności, nie mają nawet jak obejść tej nagromadzonej wody. Podjechanie pod same drzwi samochodem jest jakimś rozwiązaniem, ale przecież nie zawsze mamy dostęp do auta. Poza tym, auto musi być dość wysokie, aby go od spodu nie zalać. Sytuacja jest naprawdę męcząca. Listonosz nie przynosi nam korespondencji do skrzynek, bo nie może do nich dojść. Listy są wrzucane na nasze posesje, często są mokre. Kiedyś też sąsiad zadzwonił po karetkę, ale ta nie była w stanie podjechać pod sam dom, bo „nasze jeziorko” było za duże. Już nie wiemy, gdzie mamy się zgłosić po pomoc.

Problem polega na braku odwodnienia ulicy, którą wybudowali deweloperzy. Prawdopodobnie też fragment drogi został źle wykonany, bo w najniższym punkcie zbiera się tam woda, tworząc jeziorko, które uniemożliwia mieszkańcom wyjście z ich posesji.

Czytelniczka, która do nas napisała w tej sprawie, opowiada, że mieszka w Siemianicach już 4 lata i już od początku problem zalewania się pojawiał. Mieszkańcy zwracali się z prośbą do urzędu gminy, aby naprawili drogę, ale to nie gmina Słupsk jest właścicielem działki. Ulica, przy której stoją domy należy do dwóch deweloperów. To oni powinni naprawić drogę, ale nie mogą się dogadać.

- Jesteśmy współwłaścicielami drogi i w tej chwili jesteśmy na etapie przekazywania drogi urzędowi gminy. Aby przejść ten proces musimy dopełnić pewnych formalności. Niestety, drugi współwłaściciel drogi jest nieuchwytny. Jeden z dwóch właścicieli firmy w ogóle nie odbiera telefonu, drugi nie chce rozmawiać. Dlatego cała procedura trwa tak długo, bo listy polecone, które wysyła gmina nie są odbierane w terminie, a telefonów nikt nie odbiera - tłumaczy przedstawiciel jednego z deweloperów. - Chcielibyśmy ten problem jak najszybciej rozwiązać, dlatego też zaproponowaliśmy, że to my poniesiemy całkowite koszty naprawy drogi - jest to warunek, aby gmina mogła ją przejąć. Niestety, w dalszym ciągu potrzebna jest zgoda drugiego współwłaściciela. Gdybyśmy ją mieli, moglibyśmy zamknąć sprawę już wiosną, a tak trudno mi powiedzieć, ile może to jeszcze potrwać. Dlatego bardzo proszę naszych klientów o cierpliwość i wyrozumiałość, robimy w tej sprawie, co możemy.

Próbowałam sprawdzić, jaki jest stosunek właścicieli drugiej firmy deweloperskiej, ale jak się okazało, dzwoniąc pod trzy z czterech podanych w Internecie numerów kontaktowych, w słuchawce usłyszałam, że „wybrany numer nie istnieje” bądź „abonent wybranego numeru nie przyjmuje połączeń przychodzących.” Czwarty okazał się nie numerem do firmy deweloperskiej, ale do biura nieruchomości, z którym firma kiedyś współpracowała.

Sytuacja wydaje się w tej chwili trudna do rozwiązania, mieszkańcy są zmuszeni czekać, aż poziom wody po intensywnych ulewach sam opadnie lub - w ekstremalnych przypadkach - do proszenia o interwencję odpowiednie służby, które wodę wypompują. Jednak za taką usługę będą musieli zapłacić z własnej kieszeni.

O rozwoju sprawy będziemy informować.

Oglądaj także: Ulewa nad Słupskiem. Zalany wiadukt na Szczecińskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza