Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problem ze zwrotem ubrania w Lidlu

Daniel Klusek
Sklep Lidl przy al. 3 Maja.
Sklep Lidl przy al. 3 Maja. Fot. Kamil Nagórek
Ta sama piżama raz może być zwykłym ciuchem, a za chwilę garderobą intymną. Taką sytuację przeżył pan Łukasz, nasz czytelnik ze Słupska.

Pan Łukasz ze Słupska tydzień temu kupił z ojcem piżamę w sklepie sieci Lidl przy al. 3 Maja. Na miejscu nie mógł dokładnie sprawdzić jej wielkości, bo w sklepie nie ma przymierzalni. W domu ojciec pana Łukasza przyłożył ja do siebie. Okazało się, że jest za mała.

- Postanowiłem odnieść ją do sklepu - opowiada pan Łukasz. - Kierowniczka zmiany zgodziła się na jej zamianę na większą, ale takiej nie znaleźliśmy. Wtedy poprosiłem o zwrot pieniędzy, 30 złotych.

Zdaniem czytelnika, kierowniczka zrobiła się wtedy bardzo nieprzyjemna, zaczęła na niego krzyczeć. Stwierdziła też, że towaru nie przyjmie, bo piżama jest odzieżą intymną.

- To dziwne, bo gdy mówiliśmy o wymianie na większą, pani nie miała nić przeciwko temu. Dopiero gdy zacząłem mówić o pieniądzach, piżama natychmiast "zintymniała" - zauważa pan Łukasz. - Nie chodzi mi o pieniądze, bo 30 złotych to przecież nie majątek. Chodzi mi o zasadę.

Względy higieniczne

O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy przedstawicieli sieci Lidl. Po kilku dniach prób otrzymaliśmy krótką, lakoniczna odpowiedź. Anna Wieczorek z poznańskiej centrali Lidla napisała: "za nabytą garderobę intymną (do której zaliczamy bieliznę lub piżamę) nie możemy niestety zwrócić klientowi pieniędzy ze względów higienicznych. Dodatkowo należy wspomnieć, że przepisy prawne nie przewidują szczególnych zasad zwrotu tego typu towaru".

Historię przedstawiliśmy Markowi Zapolskiemu, miejskiemu rzecznikowi konsumentów w Słupsku. Jego zdaniem Lidl ma rację, choć jego pracownica mogła pomóc klientowi.
Klient mało ważny

- Sprzedawca nie ma obowiązku przyjęcia zwrotu lub wymiany niewadliwego i nieużywanego towaru - tłumaczy Marek Zapolski. - To, że początkowo chciała wymienić piżamę na większą, było tylko oznaką jej dobrej woli. Na Zachodzie ci sprzedawcy, którym zależy na klientach, przyjmują zwroty. Aby tak było u nas, musi jeszcze minąć pokolenie. Lidl postąpił zgodnie z prawem, ale też pokazał, że traktuje klientów trochę per noga.

Rzecznik dodaje, że klienci nie są bezbronni kupując odzież w sklepie, w którym nie ma przymierzalni. - Można towar rozpakować, wyjąć i przyłożyć do siebie lub nawet ubrać, gdy jest to na przykład kurtka - radzi Zapolski. - Sprzedawca nic nam nie może zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza