Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problemy szpitala zakaźnego w Gdańsku. Lekarze wypowiadają umowy pozwalające na branie dodatkowych dyżurów. Czy uda się znaleźć zastępców?

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Przemysław Świderski
Jesteśmy na granicy utraty jedynego szpitala zakaźnego w województwie - twierdzą lekarze z pomorskich szpitali, którzy coraz częściej mają kłopoty z przekazaniem do specjalistycznej placówki pacjentów z COVID-19. Mimo poniedziałkowych uzgodnień, po których znów Pomorskie Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy zaczęło przyjmować chorych, a wojewoda pomorski obiecał, że od wtorku podejmie zdecydowane działania w celu umożliwienia obsady rotacyjnej w PCChZiG, sytuacja nadal się pogarsza. We wtorek wszyscy lekarze szpitala zakaźnego złożyli wypowiedzenie umów opt-out, czyli zgodę na pracę w wymiarze powyżej 48 godzin tygodniowo.

Formalnie w szpitalach istnieje obowiązek wzięcia przez medyków jedynie dwóch dyżurów w miesiącu, ale już przed kilkoma laty ze względu na braki kadrowe lekarze z PCChiG zgodzili się na zwiększony wymiar pracy.

Lekarze wypowiadają umowy op-out. "Nie ma szans na zapewnienie opieki każdemu z chorych"

- Obecnie dyżurujemy już 5-6 razy w miesiącu, obawiamy się jednak, że liczba dyżurów może wzrosnąć nawet do dziesięciu - twierdzą zakaźnicy.

- Na dyżur idziemy po zakończeniu trwającej niespełna osiem godzin pracy. W dni powszednie dyżur trwa 16 godzin i25 minut, w niedzielę i święta 24 godziny. W nocy jeden lekarz ma pod opieką 70 pacjentów leżących na trzech piętrach. W sytuacji, gdy na jednym piętrze dochodzi do krwawienia, na drugim jest duszność, a na trzecim padaczka, nie ma szans na zapewnienie opieki każdemu z chorych. A to jest ryzyko i dla pacjenta i odpowiedzialność prawna dla lekarza.

To właśnie wyczerpanie pracą i towarzyszące jej ryzyko sprawiło, że od sierpnia wypowiedzenia z pracy składają kolejni lekarze i pielęgniarki. Od wtorku ci, którzy zostali, deklarują, że nie będą już pracować ponad siły.

- Jest pewien poziom rozsądku, który nie może być przekraczany dla dobra pacjentów - przyznaje dr Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. - Wypowiedzenie przez lekarzy klauzuli op-out oznacza pogłębienie się problemu z obsadą dyżurów i wymaga dużej reorganizacji. Szpital jest zakładem pracy ciągłej. Jest to wyzwanie - liczba godzin dyżurów, obsadzonych przez obecnie zatrudnionych lekarzy zmniejsza się o kilkadziesiąt godzin miesięcznie.

Problemy szpitala zakaźnego w Gdańsku. Dodatkowy personel pomoże?

Deklaracja wojewody o skierowaniu do szpitala zakaźnego dodatkowego personelu teoretycznie może rozwiązać problem. Lekarze "rotacyjni" mogą (choć nie muszą) brać dodatkowe dyżury. Pytanie tylko, czy wojewodzie uda się ich znaleźć. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że nakaz pracy nie wystarcza. Czasem trafia do samotnej matki, czasem do medyka obciążonego własnymi schorzeniami. Połowa skierowanych wcześniej w ten sposób do szpitala zakaźnego anestezjologów przedstawiła zwolnienia lekarskie.

Kłopoty kadrowe szpitala przy ul. Smoluchowskiego w Gdańsku oznaczają także problemy dla innych pomorskich szpitali. W poniedziałek szpital w Kościerzynie przez dłuższy czas próbował znaleźć miejsce dla zakażonej pacjentki z SOR. Ostatecznie trafiła do szpitala jednoimiennego w Grudziądzu.

- Tam też sytuacja jest trudna - słyszę w kościerskim szpitalu. - Podobnie jak w Gdańsku - mało personelu, dużo chorych.
Powoływanie się przez Ministerstwo Zdrowia na liczbę wolnych łóżek jest zdaniem wielu praktyków, tworzeniem statystycznej fikcji. Wykazujemy bowiem znacznie więcej miejsc niż możemy położyć pacjentów. Łóżka wprawdzie stoją, ale nie ma lekarzy, którzy się leżącymi na nich ludźmi zaopiekują.

- Takie sytuacje będą się powtarzać - mówi dr Tadeusz Jędrzejczyk. - Nie mamy kompleksowego zabezpieczenia dla pacjentów covidowych, co stanowi poważne wyzwanie. Nie tylko wobec tej grupy chorych, ale także stanowi zagrożenie dla dalszego płynnego funkcjonowania szpitali i poradni dla potrzebujących pomocy z wszystkich innych możliwych powodów zdrowotnych. Trzeba o tym mówić głośno zwłaszcza teraz, gdy epidemia się rozkręca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza