Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o 240 ciosów nożem. Czy oskarżony był poczytalny? Sprzeczne opinie psychiatrów

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Rozprawa Leszka Ł. przed Sądem Okręgowym w Słupsku. Zeznawali biegli psychiatrzy i ostatni świadkowie, okazywano dowody rzeczowe
Rozprawa Leszka Ł. przed Sądem Okręgowym w Słupsku. Zeznawali biegli psychiatrzy i ostatni świadkowie, okazywano dowody rzeczowe Bogumiła Rzeczkowska
Biegli psychiatrzy ze Szczecina twierdzą, że Leszek Ł., zadając kuzynowi 240 ciosów nożem, nie był poczytalny. Biegli z Wrocławia – że był. Czy niepamięć oskarżonego to krótkotrwała psychoza? Czy tylko urwany film?

W środę przed Sądem Okręgowym, w Słupsku w procesie Leszka Ł., oskarżonego o zabójstwo kuzyna, swoje opinie przedstawiły dwa zespoły biegłych. Ich wnioski zdecydowanie się różnią. Trzyosobowe zespoły – z dwoma psychiatrami i psychologiem w składzie – zgadzają się tylko co do tego, że oskarżony nie jest chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo. Jednak to, czy w chwili popełniania zarzucanej mu zbrodni, był poczytalny, lekarze i psycholodzy oceniają zupełnie inaczej.

66-letni Leszek Ł. został oskarżony przez Prokuraturę Okręgową w Słupsku o to, że 7 kwietnia 2020 roku w bloku przy ulicy Sobieskiego w Słupsku zabił ze szczególnym okrucieństwem swojego kuzyna – 60-letniego Jerzego K. Zadał mu 240 ciosów nożem, a jeden ze śladów przypomina dźgnięcie widelcem. Ostrzem trafiał w głowę, szyję, plecy, pośladki, ręce i nogi, powodując rany cięte i kłute. Sztućce te leżały na stole podczas imprezy alkoholowej w domu ofiary wódkę i piwo zagryzano plackiem węgierskim. Był Wielki Tydzień i lockdown. Kuzynowie najpierw pili u oskarżonego, później u pokrzywdzonego.

Jerzy K. zmarł od obrażeń wewnętrznych. Miał dziesięciokrotnie przebite płuco. Wynikiem obrażeń był masywny krwotok wewnętrzny i zewnętrzny.

O co poszło? Znana jest tylko wersja oskarżonego. Leszek Ł. twierdzi, że kuzyn, już dobrze wstawiony, miał do niego pretensje, że Leszek Ł. kiedyś obraził jego kolegę. Natomiast Leszek Ł. wypomniał Jerzemu K., że ten nie oddał mu stu złotych przeznaczonych na zakup alkoholu. Zamiast wódki spłacił swój dług, więc jest złodziejem.

Leszek Ł. nie ma dobrego zdania o pokrzywdzonym. - Pasożyt, nierób z rentą pijacką, przesiedział chyba z dziesięć lat. Nachodził mnie, a ja rzadko piję alkohol i nie chciałem go przyjąć – mówił wcześniej przed sądem, twierdząc że unikał spotkań z kuzynem, bo czuł przed nim strach. Jednak twierdzi, że nie pamięta, co wydarzyło się tamtego dnia. Jerzy K. wziął nóż i zaatakował. Leszek Ł. wytrącił go z jego ręki, a później oskarżony obudził się we własnym mieszkaniu. Poszedł wyrzucić do śmietnika swoją zakrwawioną odzież i... dzwonił do kuzyna, ale ten nie odbierał telefonu.

- Czuję się niewinny. Nieumyślnie i nieświadomie. Poza kontrolą i świadomością – wyjaśniał na pierwszej rozprawie Leszek Ł. - Taka ciemność mnie ogarnęła jakby mrok szedł. I od tamtej pory nic więcej nie pamiętam. Sam zachodzę w głowę, jak to mogło być. Nie mogę tego zrozumieć.

Zakrwawionego i martwego Jerzego K. znalazła Jadwiga K. - matka ofiary. Kobieta nie może już zeznawać, bo w tym roku miała udar. W sądzie przeczytano jej zeznania ze śledztwa: - Martwiłam się o niego, bo on lubił popić. Po alkoholu był agresywny – mówiła po zabójstwie syna. - Płaciłam za jego mieszkanie z emerytury. Posprzątałam mu, ogarnęłam. Wtedy kolega syna Andrzej zadzwonił, że nie ma z nim kontaktu. Poszłam do syna. Struchlałam. Na podłodze leżał mój syn cały we krwi. Myślałam, że pomocy potrzebuje, ale nie oddychał. Był martwy.

Jednym ze świadków był też policjant, który rozmawiał z Leszkiem Ł. po zatrzymaniu: - Na początku nie chciał się przyznać. Później rozpłakał się i przyznał. Przedstawiał, że to w afekcie, bo nie lubił ofiary i że jak zaczął nożem uderzać, stracił świadomość i nie wiedział, co się dzieje – zeznał Krzysztof A.

Wiedział, co czyni, czy też nie? To najważniejsze pytanie w tej sprawie. Dlatego istotnym elementem rozprawy były opinie biegłych. Na etapie śledztwa powstały aż trzy. Wszystkie się różnią. Biegli ze Starogardu Gdańskiego już zeznawali w sądzie. Stwierdzili, że Leszek Ł. popełnił zabójstwo w afekcie. Teraz sąd wysłuchał biegłych ze Szczecina, którzy wydali opinię jako pierwsi, uznając, że oskarżony w chwili zarzucanego mu czynu miał zniesioną poczytalność. Nie mógł rozpoznać znaczenia czynu, ani pokierować swoim postępowaniem. Wystąpił u niego afekt patologiczny, czyli krótkotrwała psychoza. Człowiek jest wtedy pozbawiony kontroli sytuacji i niczego nie pamięta. Wyczerpany takim stanem najczęściej wpada w sen terminalny. To zdarza się bardzo rzadko, a nawet może się nie powtórzyć w życiu jednego człowieka. Biegli przypuszczają, że Leszek Ł. mógł zasnąć na miejscu zabójstwa. Dopiero po tym dotarł do domu. Ich zdaniem za taką diagnozą przemawia liczba zadanych ofierze ciosów.

Jednak biegli z Wrocławia, którzy wypowiedzieli się jako ostatni, ale nie przeprowadzili obserwacji sądowo-psychiatrycznej, ocenili zachowanie Leszka Ł. odmiennie. Wykluczyli, że miał on zerwany kontakt z rzeczywistością. Po prostu był pijany i w jego przypadku nawet nie wchodzi w grę zwykły afekt, zwany fizjologicznym. Głównym czynnikiem był więc alkohol, a strach przed pokrzywdzonym to wersja oskarżonego dla potrzeb obrony.

Czy więc sądzony jest człowiek, który w ogóle nie powinien zasiadać na ławie oskarżonych, czy taki, który z obawy przed karą więzienia zasłania się niepamięcią? To już rozstrzygnie sąd, który odrzucił wnioski obrony o powołanie kolejnych biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna, a także o konfrontację biegłych, którzy sporządzali opinie.

W tej sytuacji sąd uprzedził też o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu, między innymi na pobicie ze skutkiem śmiertelnym lub zabójstwo związane z artykułem dotyczącym zniesionej poczytalności, albo też na zabójstwo popełnione pod wpływem silnego wzburzenia.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza