O przeprowadzce zdecyduje sąd.
Rok temu Waldemar Fuchs, według komisji MSWiA, chory i niepełnosprawny, trwale niezdolny do służby, opuścił fotel szefa słupskiej policji. Nie chciał jednak opuścić czteropokojowego mieszkania przy ul. Szymanowskiego w Słupsku, które zajął, obejmując funkcję szefa policji.
Ratusz odzyskiwaniem mieszkania zajął się, gdy radni LPR donieśli do prokuratury na opieszałość urzędników. Śledztwo umorzono, bo prezydent miasta Maciej Kobyliński zapowiedział eksmisję.
Wtedy miasto pozwało Fuchsów, twierdząc, że umowa z 2001 roku o zajmowaniu mieszkania została zawarta tylko na czas służby Fuchsa w słupskiej komendzie.
- Gdybym wiedział, że po zakończeniu służby mam opuścić mieszkanie, nie podpisałbym jej - mówi teraz Fuchs. Fuchs twierdzi też, że umowa zawarta z nim i jego żoną nadal obowiązuje, bo... - Żona pracuje w policji. Jest pracownikiem cywilnym w Szkole Policji - argumentował w sądzie.
Dodał, że nie ma gdzie zamieszkać, nie ma żadnych oszczędności. Posiada jednak zdolność kredytową. Były komendant nie potrafił nic powiedzieć na temat mieszkania w Koronowie, które obecnie zajmuje jego syn, a gdzie mieszkał wcześniej.
Sąd nie dowiedział się, kto i na jakich zasadach zawarł z tamtą gminą umowę. Jerzy Mazurek, były prezydent Słupska, wiceminister MSWiA za rządów SLD, zeznał, że gdyby Fuchs miał przeniesienie do służby w innym mieście, mieszkanie musiałby oddać, ale... - Przejście na emeryturę należy tłumaczyć na jego korzyść - twierdził w sądzie Mazurek. Wkrótce zapadnie wyrok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?