Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces o logo PGK. Sąd odroczył sprawę, wcześniej przesłucha świadka

Redakcja
Na wczorajszej rozprawie zabrakło obrońców Andrzeja G. Kolejna odbędzie się w październiku.
Na wczorajszej rozprawie zabrakło obrońców Andrzeja G. Kolejna odbędzie się w październiku. Łukasz Capar
W środę (7.09) na sali rozpraw zabrakło obrońców Andrzeja G. Kolejna odsłona procesu w październiku. Wcześniej przesłuchanie świadka.

Kolejna już odsłona procesu w sprawie złamania przepisów Prawa własności przemysłowej przez Andrzeja G. bez rozstrzygnięć.

W środę na sali rozpraw zabrakło obrońców oskarżonego, byłego już prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku. Sąd odroczył rozprawę do połowy października, ale zadecydował też o wcześniejszym przeprowadzeniu dowodu w postaci przesłuchania kolejnego świadka. Co ciekawe, nie na sali sądowej, tylko w jego słupskim mieszkaniu, z uwagi na zły stan zdrowia. Świadek ma wyjaśnić, kto był autorem logo spółki.

Czytaj także: Przewodniczący rady nadzorczej zeznaje o logo PGK

Przypomnijmy, że według aktu oskarżenia Andrzej G., choć nie był do tego uprawniony, złożył w Urzędzie Patentowym RP wniosek o rejestrację logo Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. Wskazał, że jest jego twórcą.

W czasie postępowania ustalono, że PGK w 2008 roku, kiedy jego prezesem był Andrzej G., zleciło opracowanie logo wydawnictwu w Słupsku. Faktura, wystawiona przez wykonawcę zlecenia, a zatwierdzona przez Andrzeja G., została zapłacona 28 listopada 2008 roku.

14 listopada 2012 roku Andrzej G. nie był już prezesem PGK, ale nadal tam pracował. Wtedy właśnie złożył bez wiedzy spółki do Urzędu Patentowego RP wniosek o rejestrację logo, przypisując sobie autorstwo projektu.

PGK powiadomiło prokuraturę po tym, gdy w październiku 2014 roku były prezes zażądał zaprzestania lub 300 tys. zł za używanie logo.

Czytaj także: Proces o logo PGK. Świadek twierdzi, że autorem znaku był prezes Andrzej G.

Andrzej G. temu zaprzecza. Wyjaśniał, że rzecznik patentowy nie miał zastrzeżeń do dokumentacji i podjął się prowadzenia sprawy przed Urzędem Patentowym.

Tymczasem w relacji z ostatniego lipcowego posiedzenia sądu cytowaliśmy obszernie właśnie zeznania rzecznika patentowego. Przypomnijmy je: - Po przeprowadzeniu procedury zapytałem, na kogo wystawić fakturę. „Za co fakturę?”, żachnął się pan G. „Ja nie potrzebuję żadnego pełnomocnika i nic panu nie zapłacę”. Dla mnie na stare lata to doświadczenie życiowe - mówił 80-letni Jan P. - Będąc 50 lat rzecznikiem patentowym, nie miałem do czynienia z takim kłamstwem. Nie badałem autorstwa logo, bo nie mam takich możliwości. Jako rzecznicy wierzymy, co mówi twórca. Tylko Urząd Patentowy weryfikuje, czy nie ma kolizji z innymi zgłoszonymi znakami.

Czytaj także: Rzecznik patentowy twierdzi, że były prezes PGK Andrzej G. mu nie zapłacił

Dodajmy również, że sąd zobowiązał Andrzeja G. do wydania oryginałów dokumentów złożonych na dowód obrony, a jeśli odmówi, to za pośrednictwem policji.

To efekt wniosku pełnomocnika PGK o zbadanie wieku pism. Chodzi o to, czy powstały osiem lat temu, czy zostały wytworzone na potrzeby toczącego się przed Sądem Rejonowym w Słupsku procesu.

współpraca Bogumiła Rzeczkowska.

Oglądaj także: Rzecznik patentowy twierdzi, że były prezes PGK Andrzej G. mu nie zapłacił

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza